Opisywana wycieczka należy do najpopularniejszych w Pieninach. Pozwala na zdobycie dwóch najbardziej znanych szczytów Pienin Właściwych: Trzech Koron i Sokolicy. Zajmuje około pięć godzin, w czasie których do pokonania mamy 13,5 km, a suma podejść przekracza 1000 m.
Pieniny to góry, które przeżywają latem prawdziwe oblężenie, a kolejka na szczyty Trzech Koron czy Sokolicę potrafi być niezwykle długa. Zawdzięczają to gęstej sieci dobrze przystosowanych do ruchu turystycznego szlaków. W Pieninach byłam kilka razy, głównie poza sezonem i wyprawę w tym czasie zdecydowanie polecam.
Wycieczkę rozpoczynam w Krościenku nad Dunajcem. Kierując się wzdłuż głównej arterii miejscowości, ul. Jagiellońskiej, docieram do ul. Trzech Koron, przy której znajduje się zabytkowa kaplica św. Rocha. Zbudowano ją w XVIII wieku w podziękowaniu za uratowanie przed epidemią dżumy. Tu zaczynam powolne wspinanie. Po dotarciu do węzła Toporzysko idę szlakiem żółtym przez węzeł Bańków Gronik i Polanę Wyrobek, z której otwiera się malowniczy widok, szczególnie piękny jesienią. Kontynuując wycieczkę, docieram na przełęcz Szopka, która jest nazywana „Chwała Bogu”, co nawiązuje do okrzyku wydawanego przez docierających tutaj turystów. Podążając dalej szlakiem żółtym przez Wąwóz Szopczański, po 25 minutach zeszłabym na drugą stronę gór do Sromowiec Niżnych oraz do Schroniska PTTK „Trzy Korony”, gdzie można zjeść pyszną szarlotkę. Kieruję się jednak szlakiem niebieskim. Mijając kolejne miejsce odpoczynku z widokową Polaną Pieniny, na której w latach 1895–1937 istniało prywatne schronisko „U Andzi”, docieram do przełęczy pod Trzema Koronami. Tu znajduje się kasa biletowa Pienińskiego Parku Narodowego.
Przede mną ostatnie podejście wąskimi, metalowymi schodami na platformę widokową i najwyższy szczyt Trzech Koron. Charakterystyczną skalną koronę tworzy pięć turni, z których najwyższym szczytem jest Okrąglica (983 m n.p.m.). Rozciąga się z niej wspaniały widok na Pieniny i dolinę Dunajca, Beskid Sądecki, Gorce, Magurę Spiską oraz Tatry. Przy dobrej pogodzie widać również Babią Górę. Pogoda tego dnia jest dobra, a widoki zachwycające. Szczyty Tatr górują nad białą pierzynką z chmur. Niesamowicie fotogenicznie wyglądają Pieniny podczas jesiennych poranków, gdy obniżenie przełomu Dunajca wypełnia morze mgieł. Po nacieszeniu się widokami ze szczytu, kieruję się do ruin pienińskiego zamku. Idę szlakiem niebieskim, który został wytyczony przez Pieniński Oddział Towarzystwa Tatrzańskiego już w 1906 roku. Mijam polanę Kosarzyska, której nazwa pochodzi od wołoskiego terminu koszar, oznaczającego przenośną zagrodę dla owiec. Stąd szlakiem zielonym również można zejść do Schroniska PTTK „Trzy Korony”.
Szczyt Zamkowej Góry (779 m n.p.m.) właściwie z każdej strony podcięty jest stromymi urwiskami, a sam wierzchołek jest niedostępny dla turystów. Zamek wybudowano na skalnej półce po północnej stronie wierzchołka, kilkadziesiąt metrów poniżej szczytu. Został wzniesiony w XIII wieku z inicjatywy Bolesława Wstydliwego i jego żony Kingi. Zamek był niewielki i perfekcyjnie wtopiony w grzbiety skał. Mury obronne wykonano z miejscowych skał wapiennych, a na nich znajdowała się nadbudowa, prawdopodobnie drewniana. Istniał do przełomu XIV–XV wieku. Obecnie widoczne są jedynie fragmenty murów i fundamentów. W ostatnich latach dyrekcja Pienińskiego Parku Narodowego dokonała znaczących remontów, zabezpieczyła ruiny i miejsce ponownie jest dostępne dla zwiedzających.
Schodząc z Zamkowej Góry przez Polanę Wyrobek, zauważam, że szlak wraca do ścieżki, którą wcześniej podchodziłam na Trzy Korony. W Bańków Gronik skręcam w prawo i podążam niebieskim szlakiem przez las do przełęczy Burzana. Tu szlak niebieski łączy się z zielonym. Kilka kroków dalej stoi tablica informująca o nadmiernej ekspozycji szlaku niebieskiego. Oba szlaki prowadzą na Sokolicę (747 m n.p.m.). Wybieram szlak eksponowany, licząc na trochę emocji i piękne widoki. Przez następne kilkaset metrów mijam kilka miejsc z ostrymi skałami, które ubezpieczone są metalowymi drabinkami i poręczami, trochę schodków i stopni ze skał oraz konarów. Po deszczu miejscami może tu być ślisko. W okolicach węzła Czertezik znajduje się kolejny punkt widokowy. Kierując się dalej szlakiem prowadzącym przez las, docieram do przełęczy Sosnów, skąd została ostatnia prosta i podejście na szczyt Sokolicy.
Nazwa Sokolica pochodzi od gniazdujących tu dawniej sokołów. W roku 1880 roku pisano w prasie: Tylko osoby silne, umiejące dobrze chodzić po górach wdzierają się na Sokolicę. Dziś metalowe barierki ułatwiają wejście na platformę widokową. Wiele osób przybywa tutaj, by zobaczyć i sfotografować wschód lub zachód słońca.
Panorama ze szczytu przypomina tę z Czertezika, z tą różnicą, że na Sokolicy tuż za barierką nad przepaścią rośnie reliktowa sosna. W 2018 roku ta najsłynniejsza i najczęściej fotografowana sosna w Polsce – ikona Pienin – została uszkodzona przez śmigłowiec podczas akcji ratunkowej. W internecie jest wiele zdjęć tego drzewa, niemniej ja też ją fotografuję. Schodząc z Sokolicy, cofam się do przełęczy Sosnów i dalej szlakiem zielonym do drogi leśnej i ścieżki historycznej „Dawna Droga Szczawnicka”, prowadzącej wzdłuż Dunajca. Latem z Sokolicy warto zejść szlakiem niebieskim i tratwą przedostać się na drugi brzeg Dunajca do Szczawnicy. Jednak po sezonie (od 1.11 do 31.03) nie kursują już flisacy. Szlak, którym wracam, jest najkrótszą trasą prowadzącą z Sokolicy do Krościenka. Prowadzi urokliwą aleją drzew wpisaną do ewidencji pomników przyrody. Po drodze mijam jeszcze kapliczkę św. Kingi i kilka pięknych willi pełniących obecnie funkcję pensjonatów. Idylliczne pienińskie krajobrazy skłaniają do wędrówek, widoki są zachwycające, a przełom Dunajca tworzy niezwykłą panoramę. Trzy Korony i Sokolica to wizytówka tych magicznych gór i warto się tutaj wybrać bez względu na porę roku.
Tekst i zdjęcia: Monika Aleksandra Rozum
Miłośniczka gór i wypraw rowerowych, bibliotekarka.