To jeden z najwyższych czynnych mostów kolejowych w Polsce. Łukową konstrukcję wspierają dwa 20-metrowe filary, wysokość od lustra wody wynosi 28,2 metra, a każde z przęseł ma 43 metry!
Głęboka dolina rzeki Wałszy, mającej górski charakter, mimo że płynie na nizinach, leżała na trasie budowy linii kolejowej z Olsztyna, którą władze pruskie budowały w latach 1884–1885. Jar Wałszy jest w tym miejscu bardzo stromy i głęboki na około 30 metrów. Tę przeszkodę terenową pokonano, budując trzyprzęsłowy most. Oddano go do użytku 1 lipca 1885 roku. Niebawem jednak okazało się, że linia zyskała na znaczeniu, tworzyła bowiem bezpośrednie i najkrótsze połączenia z Olsztyna do Królewca (tylko 131 km). Jeżdżące nią pociągi stawały się coraz cięższe. Trzeba było więc zmienić konstrukcję mostu. Zamówiono ją w Szczecinie, w firmie Gollnow & Sohn specjalizującej się w budowaniu konstrukcji stalowych. Notabene budynek administracyjny tej firmy zniknął z panoramy Szczecina kilkanaście lat temu, a mostów wykonanych przez nią było w północnej Polsce kilka.
W 1907 roku zarząd kolei nie wyobrażał sobie zamknięcia na dłuższy czas ważnej linii kolejowej łączącej siedzibę rejencji olsztyńskiej ze stolicą prowincji i innymi miastami mimo istnienia kilku dość prostych objazdów. Postanowiono zmodernizować most, nie przerywając ruchu kolejowego. Doświadczona firma Gollnow & Sohn zorganizowała plac budowy w nietypowy sposób. Na specjalnych podporach umocowanych do filarów istniejącego mostu umieszczono nowe przęsła. Po takich przygotowaniach, w ciągu jednej, krótkiej o tej porze roku nocy i długiego poranka w lipcu 1907 roku (niemal dokładnie 22 lata po oddaniu pierwszego mostu) przesunięto stare przęsła na konstrukcję pomocniczą, a ich miejsce zajęły nowe. Wymiana jednego przęsła zajmowała trzy godziny, przęsła były trzy, więc po kilku godzinach szlak kolejowy był ponownie przejezdny.
Most przetrwał do 17 lutego 1945 roku. Tego dnia wysadziły go w powietrze wycofujące się wojska niemieckie. Przez następne sześć lat zmarginalizowany, kończący się w Braniewie szlak kolejowy nie był przejezdny (Królewiec znalazł się w ZSRR). Przeprowadzona w 1948 roku inwentaryzacja zwalonego mostu pozwoliła na jego odbudowę. Od podstaw trzeba było zrobić filary, wykonano je z betonu. Resztki starych leżą do dziś w dolinie rzeki. Pozostały nienaruszone przyczółki, okazało się też, że przęsła mostu przetrwały wysadzenie w dość dobrym stanie, jedno nie wymagało prac, w pozostałych dwóch należało wymienić elementy konstrukcji. Prace nad odbudową przeprawy zakończyły się w 1951 roku i od nowego rozkładu jazdy wprowadzonego 20 maja 1951 ruszyły pociągi z Olsztyna do Pieniężna.
Obecnie linia kolejowa Gutkowo–Braniewo jest modernizowana, nad jarem Wałszy ma zawisnąć nowa konstrukcja. Co się stanie z zabytkowymi, liczącymi 115 lat przęsłami?
Spacer doliną Wałszy
Aby podziwiać konstrukcję mostu, należy wybrać się na spacer odcinkiem czerwonego pieszego Szlaku Kopernikowskiego. Krótki spacer obfitować będzie w ciekawostki. Idąc z rynku w Pieniężnie, warto zajrzeć za kościół parafialny, by zobaczyć dawny zamek Kapituły Warmińskiej, na którym bywał Mikołaj Kopernik. Sam kościół, rozbudowany w końcu XIX wieku, jest również ciekawą konstrukcją z powodu pięcionawowego wnętrza. Strome zejście prowadzi do rezerwatu „Dolina Rzeki Wałszy”, powstałego w 1907 roku, kiedy to zmieniono konstrukcję mostu. Po prawej stronie widać tamę czynnej elektrowni wodnej z 1914 roku. Krótki spacer doliną rzeki, która bierze początek na pobliskich Wzniesieniach Górowskich i jest dopływem Pasłęki, doprowadzi nas do zabudowań Seminarium Werbistów. Miejmy nadzieję, że nieczynne od kilku lat ciekawe muzeum misyjno-etnograficzne zostanie na Rok Kopernikowski otwarte.
Marian Jurak
Podpisy pod zdjęcia
- Budowla „zatopiona” w lasach doliny rzeki Wałszy
- Wciąż kursują tędy pociągi
- Na pocztówce z 1909 roku
- Z mostu widać kościół parafialny Świętych Apostołów Piotra i Pawła