Recent Posts by Maria Janowicz

Kolej na PTTK

  • (fot. Andrzej Bobrowicz)(1)
  • (fot. Andrzej Bobrowicz)(2)
  • (fot. Andrzej Bobrowicz)(3)
  • (fot. Andrzej Bobrowicz)(4)
  • (fot. Andrzej Bobrowicz)(5)
  • (fot. Andrzej Bobrowicz)
  • (fot. Andrzej Bobrowicz)
  • 1. (fot. Andrzej Bobrowicz)

Kolej na PTTK” w Oddziale Warmińsko-Mazurskim

 

Oddział Warmińsko-Mazurski PTTK w Olsztynie potraktował hasło „Kolej na PTTK” dosłownie. Od wiosny do późnej jesieni odbyło się kilkanaście ogólnodostępnych, organizowanych z myślą także o sympatykach PTTK wycieczek.

 

Kupujesz bilet i jedziesz z nami… My zapewniamy przewodnika, ciekawe opowieści o rzadko odwiedzanych miejscach i dobrą organizację. Czasem hasła wycieczki brzmiały nieco frywolnie. „Wszystkie pupy do Spychowa” i już na pewno wszyscy zapamiętali, że Spychowo to dawniej Pupy. Innym razem było „Do Iławy – nie ma sprawy”, oglądaliśmy piękne miasto nad Jeziorakiem i jego okolice. We wrześniu zawołaliśmy „Rusz się na Susz” i mimo że to dość daleko, z domów wyruszyło 25 osób.

Wypad rowerowy do Węgorzewa pozwolił poznać dawny węzeł kolejowy dla pięciu kierunków (dziś został jeden) i zwiedzić Muzeum Tradycji Kolejowej. Często wycieczki były dwuetapowe – dla mniej wytrwałych powrót wcześniejszym pociągiem, ostatnim – dla zapaleńców chętnych pokonać dłuższe dystanse i więcej zobaczyć. Dobrą ofertą kolei regionalnych okazał się bilet weekendowy. Pozwalał jechać w sobotę, wrócić do domu i ponownie jechać w niedzielę na inną trasę nawet do sąsiednich województw.

W sumie imprez było około 30, a liczba uczestników od 10 do 50, razem ponad 600 osób. Wycieczki organizował Samorząd Przewodnicki i Regionalna Komisja Turystyki Pieszej.

Kolej od dziesiątków lat dobrze służy nam w lokalnej i regionalnej turystyce. Potwierdził to rok miniony, a przyszły przyniesie następne interesujące wyprawy.

 

Marian Jurak

Zdjęcia Andrzej Bobrowicz

 

Jubileusz 25 – lecia Oddziału PTTK w Żarnowie

15 stycznia 2022 roku w Domu Kultury w Żarnowie miejscowy Oddział PTTK obchodził 25-lecie istnienia. Członków i sympatyków oddziału ucieszył fakt, że na to ważne dla nich wydarzenie przybyli przedstawiciele najwyższych władz Towarzystwa, m.in: prezes Zarządu Głównego PTTK – Jerzy Kapłon, Sekretarz Generalny ZG – Adam Jędras oraz przewodniczący Komisji Środowiskowej ZG PTTK – Ryszard…
Read more

TURYSTA LIRYCZNIE

  • (fot. Marcin Reczycki)
  • Marcin Reczycki
  • TABLIC~1
  • WITRAI~1
  • WITRAU~1

A może byśmy tak ...wpadli na dzień do Tomaszowa?

 

Śladami miłości Juliana Tuwima po Tomaszowie Mazowieckim.

 

W wierszu Przy okrągłym stole Julian Tuwim, jeden z najwybitniejszych polskich poetów okresu międzywojennego, opisywał uroki miasta Tomaszowa Mazowieckiego oraz historię miłości swojego życia. Z tego bowiem miasta pochodziła jego muza i żona, Stefania Marchew. Odwiedzał tam swoją ukochaną, starając się o jej rękę aż siedem lat, spędzając szczęśliwe, beztroskie chwile.

 

Zapraszam na trasę po Tomaszowie, gdzie…jeszcze zmierzchem złotym ta sama cisza trwa…, śladami wielkiej miłości Stefanii i Juliana. Zwiedzanie warto rozpocząć od tablicy upamiętniającej stulecie zaślubin Stefanii i Juliana Tuwimów, znajdującej się na ścianie kamienicy naprzeciwko Galerii Arkady, dawnych jatek, przy ul. Rzeźniczej obok placu Tadeusza Kościuszki. Przedstawia ona wizerunek zakochanej pary Stefanii i Juliana patrzących sobie w oczy, pod którym widnieje zwrotka jego wiersza Łódź”:

I tu mi serce na wieczność skradł

Ktoś cichy i modro-złocisty

I tu przez siedem ogromnych lat

Pisałem wiersze i listy.

Tablica autorstwa Michała Stahla, absolwenta łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych, odsłonięta została 30 kwietnia 2019 roku w ramach uroczystości poświęconej setnej rocznicy ślubu Stefanii Marchew i Juliana Tuwima. Obok powstał także witraż.  W tym właśnie miejscu gołębie założyły swoje gniazdo, dlatego przedstawia on parę zakochanych ptaków. Dzieło zostało wykonane przez Arkadiusza Delę, absolwenta poznańskiej ASP.

Następnie mijając plac Tadeusza Kościuszki, gdzie po drodze można zobaczyć pierwszy ewangelicki kościół św. Trójcy oraz nietuzinkową eklektyczną kamienicę fabrykanckiej rodziny Knothe z początku XIX wieku, warto przejść się uliczką Berka Joselewicza, na której do II wojny światowej znajdowała się Wielka Synagoga i dzielnica żydowska, a do chwili obecnej pozostało jeszcze parę kamienic z tamtych czasów. To do tej gminy żydowskiej, bożnicy należała Stefania i jej rodzice: miejscowy kupiec i prokurent fabryki sukna Jakub Ber-Marchew oraz śpiewaczka Gitli Gustawa z Dońskich. Rodzina Marchewów mieszkała nieopodal przy ulicy Piekarskiej.

Zatem skręciwszy w ulicę Piekarską, obok pustego do dziś placu po spalonej Wielkiej Synagodze, dotrzemy do Parku Stefanii i Juliana Tuwimów. W tym miejscu od 1875 roku do II wojny światowej mieściła się fabryka włókiennicza. Na terenie fabryki znajdował się także, poza tkalnią i kotłownią, wielopiętrowy budynek, w którym oprócz biur były mieszkania. W jednym z nich mieszkała rodzina prokurenta fabryki Jakuba Marchew. W tym domu w 1894 roku urodziła się jego córka Stefania. Tutaj spędziła swoje dzieciństwo i to tutaj w latach 1912–1919 „wpadał na dzień do Tomaszowa” w konkury Julian Tuwim, stąd również wspólnie wyjeżdżali do pobliskiego Inowłodza na romantyczne wycieczki, aby rozkoszować się tamtejszym klimatem i widokami na rzekę Pilicę. W 2015 roku Rada Miejska w Tomaszowie Mazowieckim na wniosek Towarzystwa Przyjaciół Tomaszowa Mazowieckiego wraz z grupą mieszkańców nadała nazwę Park Stefanii i Juliana Tuwimów. W uzasadnieniu uchwały wskazano, że nadanie proponowanej nazwy istniejącemu parkowi przy ulicy Piekarskiej pozwoli na przywrócenie pamięci związku Juliana Tuwima z Tomaszowem Mazowieckim oraz będzie hołdem dla wielkiej miłości poety i rodowitej tomaszowianki Stefanii.

W Tomaszowie Mazowieckim są jeszcze inne miejsca związane z Julianem Tuwimem: ulica jego imienia w pobliżu dworca PKP oraz rondo w pobliżu węzła Tomaszów Centrum na S8. Dodatkowo w różnych miejscach na terenie miasta, związanych z Tuwimami znajdują się skrytki geocatchingu.

Po zwiedzeniu miasta proponuję udać się w dalszą podróż śladami miłości Stefanii i Juliana do Inowłodza, gdzie można zobaczyć „źródełko Tuwima” oraz Zakościela, w którym pozostały jeszcze drewniane wille w stylu szwajcarskim Stacji Klimatyczno-Leśnej, w której w latach 1907–1914 bywał Julian Tuwim, ale o tym kolejnym razem…

Tekst i zdjęcia: Marcin Reczycki

 

Superpiechur

  • _DSC8779
  • _DSC8875
  • _DSC8886
  • Nie wiadomo, czyje foto

Superpiechur Świętokrzyski po raz piętnasty!

 

Pomimo wielu utrudnień związanych z pandemią udało się przeprowadzić 15. już edycję „Superpiechura Świętokrzyskiego” – honorowego tytułu przyznawanego corocznie za pokonanie określonej regulaminem liczby kilometrów podczas wybranych maratonów i rajdów pieszych na kielecczyźnie.

W 2007 roku działacze koneckiego oddziału PTTK w porozumieniu z innymi organizatorami spięli klamrą kilka znaczących w regionie długodystansowych, pieszych imprez turystycznych. Przyjęła się formuła i zasady przyznawania tytułu. Z roku na rok rośnie jego ranga. W 2021 roku należało pokonać podczas 11 rajdów minimum 320 kilometrów. Sztuki przejścia maksymalnego dystansu 597 km dokonały trzy osoby: Ada Dębowska z Końskich oraz Sławomir Ołub i Sylwester Świtek ze Skarżyska Kamiennej.

 

W skład ubiegłorocznej edycji „Superpiechura Świętokrzyskiego” wchodziło 11 imprez:

  • Zimowy Marsz na 25 km w Końskich,
  • Zimówka Opoczyńska na 30 km,
  • Piekielny Maraton Pieszy na 50 km,
  • Skarżyski Maraton Pieszy nad Kamienną na 50 km,
  • Twardziel Świętokrzyski na 100 km,
  • Cross Maraton „Przez Piekło do Nieba” na 42,195 km,
  • Konecki Maraton Pieszy na 50 km,
  • Maraton Pieszy po Ziemi Opoczyńskiej i Okolicach na 50 km,
  • Supermaraton Pieszy na 100 km „Konecka Setka” na 100 km,
  • Marsz po Medal na 50 km,
  • Maraton Dinozaura na 50 km.

 

Pierwszy raz zabrakło w tym zestawieniu dużych i uznanych w środowisku turystycznym rajdów Oddziału Świętokrzyskiego PTTK w Kielcach, gdyż w obawie o bezpieczeństwo uczestników nie zostały one przeprowadzone.

Przewodniczącym kapituły przyznającej tytuł jest z urzędu dyrektor departamentu odpowiedzialnego za turystykę w Urzędzie Marszałkowskim w Kielcach. Kapitułę stanowili: Piotr Kisiel – przewodniczący, Wojciech Pasek – sekretarz oraz członkowie – Andrzej Żeleźnikow, Krzysztof Niewadzi, Grzegorz Kowalski i Rafał Pałgan. Obsługą i koordynacją wszelkich działań tytułu zajmowali się działacze PTTK Końskie: Zbigniew Gontek, Magdalena Weber i Ada Dębowska.

Kapituła wyłoniła 87 laureatów pochodzących nie tylko z województwa świętokrzyskiego, a także z odległych miejsc w kraju, jak Warszawa, Łódź, Katowice, Olsztyn czy Kraków. W gronie laureatów znalazło się 39 debiutantów i 37 kobiet. Cieszy szczególnie coraz większe zainteresowanie kobiet długimi i ekstremalnymi wędrówkami. Bez względu na wiek już dawno przestały ustępować mężczyznom wytrzymałością i psychiczną odpornością. Dotychczas przyznano 916 tytułów 378 osobom. Czterech twardzieli odbierało statuetki i okolicznościowe certyfikaty po raz piętnasty. Najwytrwalszy z nich pokonał podczas 152 rajdów pieszych 6994 kilometrów, co średnio daje 46 km na jedną imprezę.

Gala wręczenia statuetek i okolicznościowych certyfikatów potwierdzających uzyskanie tytułu odbyła się w Sali Bankietowej „Astoria” w Końskich. Wydarzenie to odbyło się pod honorowym patronatem Marszałka Województwa Świętokrzyskiego Andrzeja Bętkowskiego. Uroczystość prowadził prezes koneckiego oddziału PTTK, a trofea laureatom wręczał zastępca Burmistrza Miasta i Gminy Końskie Krzysztof Jasiński, któremu towarzyszyli członkowie kapituły wyróżnienia.

 

Wojciech Pasek

Sekretarz Kapituły Honorowego Tytułu „Superpiechur Świętokrzyski”

 

Krajobrazy okolic Woli Grójeckiej

  • 1. Kościół modrzewiowy.(fot. Alicja Mężyk)
  • Figura świętego Jacka.(fot. Alicja Mężyk)
  • Galeria rzeźb Gustawa Hadyny (fot. Alicja Mężyk)
  • Kolumna bociania.(fot. Alicja Mężyk)
  • Lisiny Bodzechowskie.(fot. Alicja Mężyk)
  • Nike (fot. Alicja Mężyk)
  • Obraz świętej Zofii.(fot. Alicja Mężyk)
  • Orzeł na pomniku poległych żołnierzy _Tarzana_.(fot. Alicja Mężyk)
  • Pomnik Gombrowicza w Opatowie (fot. Alicja Mężyk)
  • Pomnik w Małoszycach.(fot. Alicja Mężyk)
  • Popiersie Wiesława Myśliwskiego.(fot. Alicja Mężyk)
  • Tablica pamięci Kanclerza w Ćmielowie (fot. Alicja Mężyk)
  • Witold Gombrowicz (fot. Alicja Mężyk)
  • Zawisza Czarny.(fot. Alicja Mężyk)

Na trasie listopadowej wycieczki pieszej z cyklu „Poznajemy nasze miasto i najbliższą okolicę”, imprez organizowanych przez Oddział Świętokrzyski PTTK im. Stanisława Jeżewskiego w Ostrowcu Świętokrzyskim, znalazła się Wola Grójecka.

 

Położona nieopodal Ćmielowa wieś 7 lipca 1944 roku była miejscem tragedii oddziału „Tarzana”. Oddział ze zgrupowania Armii Krajowej „Ponurego – Nurta”,  skierowany z Wykusu w rejon Ćmielowa nad Kamienną, zatrzymał się w Woli Grójeckiej w celu przeprowadzenia akcji na niemiecki pociąg z transportem amunicji. W wyniku denuncjacji został otoczony przez niemiecką żandarmerię. W zażartej walce zginęło trzydziestu siedmiu partyzantów. Polegli spoczywają na cmentarzu w Ćmielowie. Na skraju wsi stoi pomnik poświęcony żołnierzom wachmistrza Tomasza Wójcika – „Tarzana”, dzieło Gustawa Hadyny, artysty rzeźbiarza, tworzącego w kamieniu, ceramice i brązie. Artysta ten urodził się 4 maja 1946 roku w Woli Grójeckiej. Ukończył Liceum Plastyczne w Lublinie, Studium Nauczycielskie w Radomiu oraz Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie. Po studiach zamieszkał w rodzinnej wsi, założył rodzinę, zbudował dom, stworzył swój świat pracy twórczej. Zmarł 11 grudnia 2021 roku. W parkach i na ulicach Ostrowca Świętokrzyskiego znajduje się kilka prac z wczesnego okresu twórczości rzeźbiarza i odbudowany według przedwojennych fotografii, zniszczony po wojnie, pomnik Marszałka Józefa Piłsudskiego. Warto również poznać pomniki dłuta Gustawa Hadyny rozmieszczone w miastach, miasteczkach i wsiach naszego województwa, a także na terenie całego kraju.

W listopadowe przedpołudnie dla uczestników wycieczki otworzyły się gościnne progi. W imieniu chorego artysty po pracowni i galerii plenerowej oprowadzał syn Stanisław. Przed pracownią, w rzędzie stojących rzeźb – obok figur nawiązujących do antycznej sztuki greckiej: Ateny, Nike, kapłanki ze świątyni Heliosa czy cyklu popiersi Twórców Polski Niepodległej: Józefa Piłsudskiego, Wincentego Witosa, Romana Dmowskiego, Ignacego Jana Paderewskiego, Wojciecha Korfantego, Ignacego Daszyńskiego – znajduje się wiele rzeźb postaci związanych z Ziemią Świętokrzyską. Swoją wielkością zwraca uwagę kamienna postać bohatera bitwy pod Grunwaldem, Zawiszy Czarnego – model pomnika znajdujący się w jego rodzinnym Garbowie. Jest także pomnik księdza Kacpra Kotkowskiego, proboszcza ćmielowskiego, w okresie powstania styczniowego naczelnika cywilnego powstania na województwo sandomierskie, a dalej rzeźba księdza Piotra Ściegiennego, działacza niepodległościowego, którego pomnik można zobaczyć w Lublinie. W cyklu portretów wielkich Polaków – mistrzów pióra, obok Jana Kochanowskiego, Mikołaja Reja, Juliusza Słowackiego, Jarosława Iwaszkiewicza stoi popiersie Wiesława Myśliwskiego. Wiesław Myśliwski urodzony 25 marca 1932 roku w Dwikozach, związany również rodzinnie z Ćmielowem, to jeden z najważniejszych współczesnych pisarzy. Jest również rzeźba Witolda Gombrowicza, urodzonego 4 sierpnia 1904 roku w oddalonych o kilka kilometrów Małoszycach, wybitnego pisarza XX wieku, od wybuchu II wojny światowej żyjącego i tworzącego na emigracji w Argentynie i Francji, gdzie zmarł 25 lipca 1969 roku.

W Małoszycach, w pobliżu miejsca, gdzie po dworze zbudowanym przez rodziców pisarza Jana Onufrego i Antoninę Marcelinę z Kotkowskich zachowały się tylko resztki bramy wjazdowej, stoi pomnik Witolda Gombrowicza wykonany z czerwonego piaskowca dłuta Gustawa Hadyny. Obok pomnika przebiega droga, która prowadzi do Opatowa. W Opatowie, na skwerku nazwanym Skwerem Witolda Gombrowicza, w cieniu drzew, stoi pomnik pisarza wykonany również przez rzeźbiarza z Woli Grójeckiej.

Wracając do sobotniej pieszej wycieczki, z Woli Grójeckiej trasa prowadzi polnymi drogami, przez Lisiny Bodzechowskie i dalej ulicą Szosik na przystanek autobusowy w Bodzechowie. Lisiny Bodzechowskie to rezerwat przyrody o powierzchni 36,6 ha. Powstał w 1959 roku dla ochrony lasu mieszanego o charakterze naturalnym położonego na zboczu Wyżyny Sandomierskiej, pociętej głębokimi lessowymi wąwozami. Wielogatunkowy drzewostan tworzą lipa drobnolistna, wiąz górski, dąb szypułkowy, klon zwyczajny oraz jawor. Jeden z okazałych dębów wpisany został w 2020 roku na listę pomników przyrody, otrzymując imię „Witold”.

Od strony zachodniej do lasu przylegają pozostałości parku podworskiego, w którym stał dwór Małachowskich, na przełomie XVIII i XIX wieku właścicieli rozległych dóbr bodzechowskich i ćmielowskich. We dworze 8 czerwca 1787 roku gościem kanclerza hrabiego Jacka Małachowskiego był król Stanisław August podróżujący po kraju z Julianem Ursynem Niemcewiczem. Po Małachowskich przez ponad sto lat we dworze zamieszkiwała rodzina Kotkowskich, z której wywodziła się matka Witolda Gombrowicza. Opisy dworu, parku, lasu, pól, wąwozów, widoków na dolinę Kamiennej i Góry Świętokrzyskie znajdziemy w utworach pisarza.

Obecnie po dworze bodzechowskim nie żadnych śladów. Po rodzinie Kotkowskich pozostały zabudowania zakładów hutniczych, oryginalna kolumna bociania i kościół pw. św. Zofii. Świątynia, zbudowana z drewna modrzewiowego z obrazem patronki w ołtarzu głównym, na którym rysy świętej przypominają piękną Zofię Baczyńską z domu Kotkowską.

W Bodzechowie jedynym śladem po Małachowskich pozostała figura świętego Jacka – patrona kanclerza. Dwustuletnia rzeźba, dzieło kunowskich kamieniarzy, od lat z utrąconą głową, niszczejąca, zapomniana.

O działalności i zasługach kanclerza Jacka hrabiego Małachowskiego pamięta społeczność Ćmielowa, szczególnie wdzięczna za założenie fabryki porcelany, jednej z najstarszych w Polsce. 11 września 2021 roku, z inicjatywy Stowarzyszenia Miłośników Historii Ćmielowa, w dwusetną rocznicę śmierci, odbyła się uroczystość odsłonięcia tablicy – epitafium kanclerza. Tablica, umieszczona na południowej ścianie dzwonnicy ćmielowskiego kościoła, to ostatnie dzieło Gustawa Hadyny.

 

Tekst  i zdjęcia: Alicja Mężyk

Inwestycja proekologiczna PTTK w Tatrach

  • 1_Hala Kondratowa
  • 2BF3600D-7E71-4330-B8D5-2E82908F99B6
  • 182CF6F3-203C-450C-A42E-4FA3E40DB2AB

Pod koniec 2021 roku PTTK ukończyło kolejną proekologiczną inwestycję w Tatrach. Obecny budynek schroniska na Hali Kondratowej został wybudowany przez Polskie Towarzystwo Tatrzańskie w 1948 roku. 

 

W roku 1950 powiększono go o dodatkowe skrzydło. Obecnie jest to najmniejsze w polskich Tatrach schronisko o powierzchni około 250 mkw. Dysponuje ono 20 miejscami noclegowymi. Mieści w sobie małą, ale bardzo klimatyczną jadalnię, kuchnię, sanitariaty, pomieszczenia gospodarcze i techniczne, posiada także taras widokowy. Obiekt stanowi własność PTTK.

Z uwagi na wiek oraz położenie, pomimo modernizacji, remontów oraz bieżącej konserwacji i budowy infrastruktury technicznej służącej ochronie środowiska, funkcjonowanie schroniskowej oczyszczalni ścieków w tej lokalizacji przysporzyło sporo problemów. Rozważana budowa kolektora odprowadzającego ścieki z obszaru chronionego Tatrzańskiego Parku Narodowego o długości przekraczającej dwa kilometry uwarunkowana była jednak budową doziemnej linii energetycznej SN o mocy 15 kW wraz z ulokowaną w budynku schroniska stacją transformatorową. Te urządzenia i  instalacje są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania systemu kanalizacji ciśnieniowej poprzez stałe zasilanie pomp. W założeniach ma to  zapewnić wyposażenie schroniska w urządzenia zmniejszające punktową emisję gazów i pyłów, tj. elektryczne podgrzewacze wody, płyty grzejne oraz ogrzewanie schroniska. Stabilne zasilanie energetyczne jest także warunkiem pomyślnej realizacji projektu związanego z uzgodnioną i konieczną przebudową tego obiektu. Przyczyni się do poprawy bezpieczeństwa turystów poprzez stałe zasilanie stacji bazowej telefonii komórkowej. 

Wykonanie tej inwestycji wpisuje się w plan ochrony Tatrzańskiego Parku Narodowego. To równocześnie pierwsza, pilotażowa inwestycja, która początkuje planowane przez TPN, a realizowane z udziałem PTTK, kompleksowe kanalizowanie obiektów położonych na terenie Parku. Wybudowana sieć przygotowana jest także do ewentualnego przyjęcia ścieków z obiektów PKL na Hali Goryczkowej.  Dotychczasowa napowietrzna linia energetyczna NN, przestarzała i bardzo awaryjna w górach, została zlikwidowana. Schronisko odprowadza już ścieki do kanalizacji miejskiej Zakopanego.

Łączny koszt tych prac zamknął się kwotą 2,5 mln złotych. Pomocy finansowej w budowie kanalizacji w postaci preferencyjnego kredytu udzielił Spółce PTTK „Karpaty” Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Krakowie. Wykonanie planowanych inwestycji zabezpiecza działalność na terenie chronionym bardzo popularnego tatrzańskiego schroniska, wieńcząc równocześnie wieloletnie o to starania.

 

Schroniska i Hotele PTTK „Karpaty” sp. z o.o.

 

Mało znane, zapomniane – trochę przyrody i nie tylko…

  • 1. Czerwończyk (fot. Leszek Michnia)
  • 2. Paź królowej (fot. Leszek Michnia)
  • 2. Rusałka admirał (fot. Leszek Michnia)
  • Ciemiernik czerwonawy (fot. Leszek Michnia)
  • Jastrzębiec pomarańczowy
  • Krasopani hera (fot. Leszek Michnia).jpg
  • Latolistek cytrynek (fot. Leszek Michnia).jpg
  • Rusałka admirał (fot. Leszek Michnia)
  • Smotrawa okazała (fot. Leszek Michnia).jpg.

Oprócz roślin bardzo często oglądam motyle, to coś więcej niż „fruwające kwiaty”. Są wskaźnikami stanu zdrowia przyrody – informują nas, czy wygrywamy walkę o zachowanie naszego środowiska naturalnego, czy ją przegrywamy.

 

W wielu mitologiach motyl oznacza duchowe odrodzenie. Gąsienica jest symbolem życia doczesnego, zaś poczwarka – nieruchoma, sztywna, jakby otulona całunem –  śmierci. Wyklucie się dorosłego motyla po przeobrażeniu się z martwej poczwarki w lekką istotę pełną wdzięku uosabia zmartwychwstanie.

Chciałabym wymienić kilka ciekawostek o motylach: mają różną wielkość, która waha się od 3 mm do 30 cm, widzą tylko trzy kolory: czerwony, żółty oraz zielony, mają cztery skrzydła i sześć nóg, mogą latać z prędkością 12 km/h, używają swoich czułków do wąchania zapachów. Motyl nie wzbije się w powietrze, jeśli temperatura jego ciała jest niższa niż 30 stopni Celsjusza! Pierwsze malowidła przedstawiające te owady odkryto w Egipcie – mają one ponad 3500 lat. Arktyka jest jedynym miejscem na Ziemi, gdzie nie znajdziemy żadnego motyla. Jak długo żyje? Przeciętnie około 2–3 tygodni, tylko rekordzista listkowiec cytrynek może przeżyć nawet do 11 miesięcy. U motyli możemy zaobserwować zjawisko mimezji (zdolność do upodabniania się kształtem, barwą lub deseniem do otaczającego środowiska) i mimikry (upodabnianie się do innych gatunków, posiadających przystosowania obronne). Owady te, siadając na gałęzi, składają skrzydła
i nieruchomieją jakby zamieniały się w liść. W ten sposób „znikają” –  w mgnieniu oka stają się niewidoczne dla napastnika. Motyle potrafią latać na dwa sposoby przemieszczając się szybko
w linii prostej albo wolniej i w sposób nielinearny, kreśląc pętle. Gdy owady „śpieszą się”, lecą prosto przed siebie z prędkością prawie trzech metrów na sekundę! 

Listkowiec cytrynek jest jednym z pierwszych zwiastunów wiosny, swą nazwę zawdzięcza oczywiście pięknej cytrynowozielonkawej barwie skrzydeł, ale nie tylko! Cytrynek ma... lekki zapach cytryny. Pierwszą, mniej znaną część nazwy (listkowiec) zawdzięcza kształtowi i deseniowi skrzydeł upodabniających motyla do świeżych zielonych liści oraz temu, że zimuje w zwiniętych uschniętych liściach. Cytrynek jest motylem pospolitym i powszechnie znanym, bardzo łatwo go zauważyć, gdy na drzewach i krzewach są jeszcze pąki, a trawa nie zieleni się jeszcze soczyście. Jest on motylem o sporych rozmiarach – przednie skrzydło ma długość około 3 cm. Cytrynowożółty z pomarańczowymi plamkami jest tylko samiec, samica ma podobne plamki, ale jest znacznie mniej jaskrawa. Czasami samice ubarwienie mają tak blade, że bywają mylone z bielinkami (mniejszymi od cytrynka). Cytrynek jest jednym z nielicznych owadów, które zapylają pierwiosnki. Użyłkowanie skrzydeł przypomina unerwienie liścia, ciało jest pokryte gęstymi włoskami (przód – brązowe, tył – jasne), górna część z oczami ma imitować podstawę ogonka liścia, dolna część – resztę. Motyle siadają zawsze z zamkniętymi skrzydłami, wyjątkiem jest okres godów. Może żyć 10–11 miesięcy.  Zimują osobniki w postaci imago (dorosłe).

Krasopani hera, motyl z rodziny niedźwiedziówkowatych, spotykany jest w Polsce pojedynczo w górach i na Pogórzu Karpackim. Zdjęcia zostały przez nas wykonane w okolicach nieistniejącej wsi Krywe, spotykałam go też na Pogórzu Laskim (Czulnia). W Polsce ten gatunek jest objęty ochroną ścisłą. Gąsienice żerują na roślinach z rodziny jasnotowatych, pokrzywach, malinach, żarnowcach, leszczynie i innych.

Paź królowej jest największym motylem występującym w Polsce – rozpiętość jego skrzydeł wynosi 7–10 cm, są jaskrawo ubarwione na kolor żółty bądź kremowy. Znajdują się na nich czarne, kontrastowe wzory. Na końcu skrzydeł możemy zaobserwować podłużne czarne wypustki z żółtą obramówką, nazywane ogonkami. Nad nimi widoczne są rdzawe plamki, od których odchodzi rząd niebieskich plamek o nieregularnych kształtach pooddzielanych od siebie czarnymi przedziałkami. Motyl występuje od maja do jesieni w dwóch, rzadziej trzech pokoleniach. Gąsienice lubią jeść dziką i marchew.   

Skrzydła rusałki żałobnika są barwy ciemnowiśniowej, mają jasną obwódkę na zewnętrznej krawędzi, a wzdłuż niej rząd małych, niebieskich plamek. Długość skrzydeł wynosi do 3,5 cm,
a rozpiętość – 8 cm, co czyni te owady jednymi z najokazalszych motyli dziennych nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Obie płcie są niemal identyczne, różni je głównie wielkość (samice – nieznacznie większe). Najbardziej wyraziste barwy żałobniki zyskują tuż po przepoczwarzeniu się. Później, po przezimowaniu, kolory blakną – żółta obwódka staje się niemalże biała. Dorosłe osobniki należą do typowo leśnych motyli, rzadko można je spotkać przy kwiatach (osty, budleje), częściej – na pniu drzew, spijają też sok z opadłych owoców, a nawet padliny. Motyl ten nie zawsze był postrzegany pozytywnie – w dawnych wierzeniach zimowanie w domu uznawano za wróżbę śmierci jakiegoś domownika (stąd jego nazwa). Zimują w dziuplach, gęstych gałęziach; budzą się wiosną, samce wyczekują na samice w rewirach w większych grupach. Samice składają jajeczka po około 200 sztuk na roślinach żywicielskich (wierzba iwa, wiąz, brzoza, osika, grusza).

Rusałka admirał należy do grupy motyli wędrownych, które przylatują na początku maja z południa Europy i Afryki. Następne pokolenie można zaobserwować od lipca do października, potem odlatują na południe. Motyle latają szybkim lotem, samce w godzinach popołudniowych czatują na krzewach i drzewach na samice. Spotyka się je przede wszystkim na skrajach lasów, polanach, w sadach, ogrodach i siedliskach ruderalnych. Odwiedzają kwiaty różnych gatunków roślin, wiosną – wierzby iwy, latem ostrożeni, sadźca konopiastego, nawłoci późnej. Chętnie spijają soki fermentujących owoców i wyciekające z drzew, przylatują  też do odchodów czy padliny. 

Przedstawione przeze mnie motyle to niewielka część bogactwa przyrodniczego Bieszczadów, i nie tylko. Mam nadzieję, że zainspiruje to wędrowców do spoglądania w górę i w dół, pod nogi, bo zawsze można spotkać coś interesującego, zrobić zdjęcia. Zachęcam do odwiedzania ścieżek tematycznych, parków krajobrazowych, rezerwatów, parków narodowych, do zdobywania odznaki Turysta Przyrodnik.

 

Dorota Michnia

 

Pomnik Tadeusza Kościuszki w Poznaniu

 

 

Tadeusz Kościuszko zaliczany jest do największych i najbardziej znanych polskich bohaterów narodowych. Jako symbol nieugiętej obrony naszej niepodległości pod koniec XVIII wieku czczony był przez kolejne pokolenia, informacje o nim przekazywano
w rodzinach, a po odrodzeniu Państwa Polskiego w 1918 roku stał się postacią stale obecną w podręcznikach szkolnych czy rocznicowych akademiach.

 

W okresie zaborów nie było można oficjalnie czcić pamięci Naczelnika. Przełom nastąpił w 1917 roku – w setną rocznicę śmierci Kościuszki. Ziemie zaboru rosyjskiego znajdowały się wówczas pod okupacją niemiecką i tamtejsze władze nie sprzeciwiały się upamiętnieniu postaci polskiego bohatera narodowego, który walczył z Rosjanami. Polacy wykorzystali tę rocznicę jako pretekst do zorganizowania patriotycznych obchodów niepodległościowych. W naszym regionie pojawiły się wtedy pomniki i tablice m.in.
w Koninie, Kole, Słupcy, Zagórowie i Borysławicach.

W samym Poznaniu nie było sposobności, aby wówczas upamiętnić postać naszego bohatera narodowego. Wystawiono jedynie przedstawienie biograficzne w Teatrze Polskim,
a w mieście pojawiły się okolicznościowe dekoracje. Sprzyjające warunki do postawienia pomnika nastały dopiero po I wojnie światowej. Zamysł upamiętnienia Naczelnika zrealizowano w związku z Powszechną Wystawą Krajową (PWK). Projekt pomnika zamówiono u warszawskiej rzeźbiarki Zofii Trzcińskiej-Kamińskiej (1890–1977). Na otwarcie PWK nie zdołano przygotować metalowego odlewu, więc w 1929 roku odsłonięto jedynie gipsowy model. Ze względu na wystawę na miejsce ustawienia pomnika wybrano skrzyżowanie obecnych ulic Bukowskiej i Roosevelta – w pobliżu ówczesnego głównego wejścia na tereny wystawowe. Wykonana z nietrwałego materiału rzeźba nie przetrzymała zimy i rozpadła się. Powstał więc nowy model, z którego odlano w brązie 12-metrową figurę. Odsłonięto ją 27 grudnia 1930 roku podczas obchodów 12. rocznicy wybuchu powstania wielkopolskiego. Był to drugi w Polsce (po Krakowie) pełnopostaciowy pomnik Tadeusza Kościuszki.

Po wkroczeniu w 1939 roku hitlerowców do Polski polskie pomniki, w tym również ten, zostały zniszczone. Na jego odtworzenie trzeba było poczekać. Asumpt do realizacji dała zbliżająca się 150. rocznica śmierci naczelnika. Władze administracyjne Poznania podjęły stosowne działania. Pomogła w tym sędziwa autorka pomnika – Zofia Trzcińska-Kamińska. Współpracowali z nią rzeźbiarze: Kazimierz Bieńkowski i Jan Maria Jakób. Problemem do rozwiązania było wybranie nowej lokalizacji, gdyż w miejscu poprzedniego ustawienia figury znalazły się tory tramwajowe. Zdecydowano, iż pomnik zajmie miejsce na rozwidleniu ulic Bukowskiej i Grunwaldzkiej – 350 metrów dalej, choć w miejscu mniej eksponowanym.

Uroczystość odsłonięcia odtworzonego pomnika miała miejsce 30 września 1967 roku. Wysoki żelbetowy cokół obłożony jest płytami z szarego granitu strzegomskiego. Na nim stoi pełnoplastyczna rzeźba Kościuszki, przedstawionego zgodnie z tradycją w chłopskiej sukmanie, obiema rękami przyciskającego do piersi szablę spoczywającą w pochwie. Na przedniej stronie cokołu umieszczono napis: Tadeuszowi Kościuszce Poznań oraz informację
o zburzeniu i odtworzeniu pomnika. U dołu z trzech stron cokół otaczają kamienne wypukłorzeźby wykonane w stylu z okresu międzywojennego. Z przodu widzimy młodą wieśniaczkę w stroju wczesnosłowiańskim na tle orła, trzymającą w jednej ręce hełm i gałązkę dębu, a w drugiej sztandar z herbem Poznania. Sceny po bokach wyobrażają symboliczne postacie uzbrojonych dawnych wojowników, z których jeden chwyta za miecz, a drugi wzywa do boju, dmąc w róg.

Poznański pomnik Naczelnika, po 87 latach od pierwszego odsłonięcia i pół wieku po odtworzeniu, wrósł w krajobraz miasta. Podczas uroczystości i obchodów składane są pod nim wieńce i kwiaty, a na co dzień jest dowodem pamięci Poznania o jednym z naszych najważniejszych bohaterów narodowych.

 

Tekst i zdjecie: Paweł Anders

 

Filmy, piosenki i… fikcja literacka promują turystykę, Jan Paweł Piotrowski

  • Ojciec Mateusz z nieodłącznym rowerem (fot. Baldmedia, Wikipedia)
  • Ulica Piotrowska w Łodzi (fot. Rakoon)

Niektóre miejscowości dzięki filmom i serialom telewizyjnym cieszą się rosnącym zainteresowaniem turystów. Ma to niewątpliwie dobre strony, jednak może prowadzić do pewnych zagrożeń, z których nie wszyscy zdają sobie sprawę. Dlaczego? Oto gospodarze i przedstawiciele miejscowych sfer gospodarczych usiłują bezkrytycznie dostosowywać się do życzeń gości, przyczyniając się do zmiany wyglądu miejscowości, kształtując ich wygląd na „obraz i podobieństwo” metropolii. W małych miasteczkach królują nazwy restauracji, pensjonatów w języku angielskim, nie uwzględnia miejscowa specyfika. Nadmiar przyjezdnych odstrasza niekiedy niektórych turystów, oczekujących spokoju i ciszy. 

Są też i dobre przykłady. Choćby Sandomierz, który od czasów, gdy zagościł tam ojciec Mateusz, cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Czy jednak nie zmieni swojego wyglądu, choćby w związku z nadmierną rozbudową bazy noclegowej i gastronomicznej? Pamiętam czasy, gdy takie obiekty można było tu policzyć na palcach, a organizatorzy turystyki musieli ograniczać się do proponowania parogodzinnych pobytów. Czy w tak krótkim czasie naprawdę można poznać to urocze miasto? Całe szczęście, że przewodnicy tutejszego Oddziału PTTK zawsze stawali na wysokości zadania, swoją głęboką wiedzą i przypominając tradycje miasta, które było kolebką polskiego ruchu regionalnego, często niedocenianego (a nawet niszczonego)  przez władze PRL.

Są miasta, które kiedyś nie były kojarzone z turystyką. Mądra moda na poznawanie obiektów postindustrialnych (oraz ich przystosowanie do obsługi gości) spowodowała. że np. do Łodzi czy Żyrardowa przybywa coraz więcej turystów. Co tydzień z ekranu telewizyjnego pozdrawia nas komisarz Alex, wędrujący wraz ze swymi opiekunami po Łodzi. Choć serial „Archiwista” dość krótko propagował Żyrardów, to jednak gościnni gospodarze tutejszego Muzeum Lniarstwa cieszą się z wrastającej frekwencji w tym naprawdę wyjątkowym mieście.

Dobrze, gdy gospodarze – tworząc ofertę turystyczną – nawiązują to miejsc, które znane są z seriali. Gdy jesteśmy w urokliwych miasteczkach Podlasia, na przykład w Tykocinie czy Supraślu, czujemy się tak, jakbyśmy znaleźli się „U Pana Boga w Ogródku” i wędrując malowniczymi uliczkami liczymy na spotkanie z popularnymi i lubianymi aktorami... 

Już dawno w podsudeckim miasteczku Lubomierz utworzono muzeum, które nawiązując do filmu Sami swoi”, z jednej strony przyczynia się do pobudzania uśmiechu tak potrzebnego na turystycznych szlakach, z drugiej zaś w przystępny sposób popularyzuje dzieje pierwszych osadników na Ziemiach Zachodnich.

Pacanów byłby z pewnością prawie zupełnie nieznany, gdyby Kornel Makuszyński nie wymyślił postaci Koziołka Matołka. Dawniej mieszkańcy zabytkowego Wąchocka podobno krzywili się, gdy mówiło się o dowcipach rzekomego tutejszego sołtysa. W obu przypadkach warto było pojąć, że sytuacje spowodowały zainteresowanie przyjezdnych i wzrost dochodów przedstawicieli różnych zawodów, także i tych, którzy tylko współuczestniczą w obsłudze ruchu turystycznego. Można też wspomnieć o piosenkach, które przyczyniły się do promocji wielu miejsc. To choćby postać Beaty z „Albatrosa” Janusza Laskowskiego czy piosenki „Augustowskie Noce”, do której nawiązują nazwy lokali gastronomicznych Augustowa,  których właściciele pamiętają o Marii Koterbskiej. Trudno się dziwić, wszak w tym mieście już przed drugą wojną światową dzięki nakręcanym tu filmom spopularyzowano to urocze miasto. Wrocławskie niebieskie tramwaje, o których śpiewała kiedyś wyżej wspomniana rodowita mieszkanka Bielska - Białej zachowały swój niebieski kolor, który przywrócono po latach stalinowskich, gdy wszystko „musiało być równo” i gdy w całej Polsce pomalowano te pojazdy na jeden, czerwony kolor.

Maria Koterbska czy też Hanka Bielicka zawsze propagowały swoje małe ojczyzny. Pani Hanka jest uwielbiana w Łomży (i nie tylko). Ma tu swoją ławeczkę i uroczy muzealny salonik. Gospodarze miasta wraz z oddziałem PTTK propagują to miasto nad Narwią, które może poszczycić się piękną gotycką katedrą i wielką kolekcją bursztynów w tutejszym muzeum. 

Warto, wędrując po kraju, odwiedzać miejscowości popularyzowane przez filmy, piosenki i postacie literackie. Warto, aby społeczności lokalne wykorzystywały taką szansę. 

 

Jan Paweł Piotrowski

Gorzowski grobowiec megalityczny

  • OLYMPUS DIGITAL CAMERA
  • Willa

Jeśli któregokolwiek z gorzowian zapytamy, jaki zabytek architektury w ich mieście jest najstarszy, odpowie bez wahania: katedra. Przyjmując, że grobowce też są architekturą, nie jest to prawdą. Mamy bowiem w Gorzowie grobowiec z epoki kultury amfor kulistych, liczący sobie blisko 4500 lat. Nietrudno go odszukać, bo stoi zrekonstruowany w parku Muzeum Lubuskiego przy ulicy Warszawskiej. Tworzą go łupane płyty kamienne, których ciężar dochodzi nawet do trzech ton. Na nich wspierały się pierwotnie dębowe bale przysypane ziemią. Wewnątrz grobowca pochowano szczątki 17 ludzi, najprawdopodobniej pochodzących z jednego rodu. Zmarłych wyposażono na drogę w zaświaty w siekierki, dłuta kamienne, toporki, ozdoby bursztynowe, kły odyńca i niewielki pucharek – być może wypełniony alkoholem. Dziwne, że wśród przedmiotów, które odkryto wewnątrz, brakowało charakterystycznych dla tego okresu garnków z symbolami Dobra i Słońca, czyli swastyki.   Kiedy 90 lat temu archeolog i historyk niemiecki Fritz Buchholz odkrył megalit w Lasku Złotego Potoku, czyli dzisiejszym Parku Czechówek, była to nie lada sensacja. Zrekonstruowany zabytek pierwotnie postawiono koło dzisiejszej restauracji „Agata”, gdzie stał do 1960 roku. Wtedy to, w związku z budową postoju taksówek, przeniesiono go do parku krajobrazowego obok willi landsberskiego przemysłowca Gustawa Schroedera – obecnie siedziby Muzeum Lubuskiego.

Tekst i zdjęcia: Zbigniew Rudziński

Recent Comments by Maria Janowicz

No comments by Maria Janowicz yet.