Alfabet krajoznawczy – P jak Parasolnik

Od 2001 roku popularny sopocki deptak „Monciak” zdobi rzeźba Tadeusza Foltyna „Parasolnik”.  Dotyczy ona rzeczywistej postaci, która stała się awangardowym elementem w życiu nadmorskiego kurortu. Czesław Bulczyński, bo o nim mowa, pojawił się w Sopocie w 1945 roku, gdzie pracował m.in. jako świniopas, kolejkowy stacz, a potem zaczął zawodowo zajmować się naprawą parasoli – i stąd jego przydomek.

Najbardziej znany stał się w latach 60. i 70. XX wieku, gdy wychodził na Monciak w kolorowych przebraniach (jako kobieta z brodą, wiking lub pierrot) i zaczepiał przechodniów, prowadził rozmowy, pozował do zdjęć, opowiadał o pogodzie i rozdawał dzieciom cukierki. Popisywał się również połykaniem przedmiotów, np. szklanek, łyżeczek czy żyletek, przez co wielokrotnie lądował na stole operacyjnym.  „Parasolnik” wchodził w ciągłe konflikty z policją, nie posiadał stałego zameldowania. Jego wizyty w Grand Hotelu „na obiadach” są już legendarne. Wchodził i teatralnie zastygał w wejściu, a obsługa wskazywała mu stolik. Zamawiał dwie szklanki wrzątku, dodawał do nich dwie kostki rosołowe i sypką herbatę zawinięta w starą gazetę.  Głośno siorbiąc, wypijał rosołek i herbatę, zagryzając wszystko suchą bułką. Jadł bardzo powoli, a wychodząc, narzekał na kiepskie jedzenie, które jadł w hotelowej restauracji.

Jego sława nie mija! Pisali o nim w prasie m.in. publicysta i satyryk Stefan Wiechecki (Wiech) czy Jerzy Afanasjew. Ogólnopolski „Przekrój” publikował jego zdjęcia i wizerunek. Wystąpił także w filmie nagrywanym przy pomocy ukrytej kamery: Kobiela na plaży w reżyserii Andrzeja Kondratiuka. O także nim śpiewała Hanna Banaszak w szlagierze: Kiedy do nieba szedł Parasolnik.

Czesław Bulczyński odszedł na wieczny spoczynek w 1992 roku. Jego grób w Sopocie ma kształt parasola.

 

Zbigniew Sutkowski