Pierwsze polskie lata na Chojniku i jego kasztelan

Pierwsze polskie lata na Chojniku i jego kasztelan

Już od co najmniej od XVIII wieku ruiny zamku Chojnik są ikoną Śląska oraz jedną z jego największych atrakcji. Wybudowany przez śląskich Piastów w XIV wieku, pozostał własnością możnego rodu Schaffgotschów aż do 1945 roku, kiedy wraz z przejęciem Śląska przez Polskę został upaństwowiony. Na wieży zawieszono biało-czerwony sztandar, który powiewał tam niemal nieprzerwanie do lat 70. XX wieku. Pierwszą polską instytucją, która objęła nadzór i opiekę nad zamkiem, było Polskie Towarzystwo Tatrzańskie. Obecnie obiekt należy do Oddziału PTTK „Sudety Zachodnie” w Jeleniej Górze.

 

Pierwszym polskim „kasztelanem”, czyli kustoszem zamku, prawdopodobnie we wrześniu 1945 roku został Stanisław Kaszycki (1904–1966). Przed wojną pracował jako redaktor Polskiego Radia w Katowicach i Krakowie. Był człowiekiem bardzo zaangażowanym w obronę polskości na Zaolziu, za co został aresztowany w 1934 roku przez władze Czechosłowacji. Po 1945 roku przyjechał do Sobieszowa, gdzie rok później mianowano go przewodniczącym tutejszej Gminnej Rady Narodowej. Wcześniej, w 1945 roku został członkiem/założycielem jeleniogórskich oddziałów Dolnośląskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego oraz Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego, jak również lokalnego Oddziału Związku Literatów Polskich. Jednak najbardziej widoczną działalność rozwinął na Chojniku.

Początkowo zamek zwano z „niemiecka” Kynast lub Kinast, lecz szybko ochrzczono go swojsko brzmiącym mianem „Chojnasty”. Od razu też stał się wielką atrakcją turystyczną, odwiedzaną przez ogromne rzesze ludzi. Przykładowo, według oficjalnych obliczeń, w 1947 roku przez jego mury przewinęło się ponad 60 000 osób, nieoficjalnie było ich zapewne dużo więcej. Oznaczało to realne i niemałe dochody z biletów wstępu, bufetu oraz uruchomionego dość szybko schroniska. Za przekroczenie bram zamku płaciło się 30 zł, przy czym młodzież i wojsko 20 zł. Nocleg kosztował 120 zł, ceny żywności były zaś mocno zróżnicowane. Sprzedawano również różnorodne pamiątki, jak wisiorki (…) po zł 50, i albumiki po zł. 60. Dochód dzienny wynosił od 14 do 52 tysięcy złotych.

Wszystkim zarządzał Stanisław Kaszycki. Nie był to oczywiście jego „prywatny folwark”, ale jako oficjalny zarządca i dzierżawca schroniska oraz bufetu z pewnością czerpał z tego tytułu spore zyski. Prowadził tam bardzo rozległą i wszechstronną działalność kulturalno-oświatową. Oprowadzał wycieczki, zapewniał zaopatrzenie bufetu i schroniska, organizował rozmaite imprezy
i patriotyczne uroczystości, rozpowszechniał informacje o zamku i jego historii podczas rozlicznych odczytów, rozpoczął także prace remontowe. Te ostatnie z jednej strony miały zabezpieczyć mury – zwłaszcza wieżę – przed odpadaniem luźnych kamieni, z drugiej umożliwiły wyburzenie niektórych ścian oraz „rycie” w różnych miejscach. Te ostatnie działania motywowane były chęcią odnalezienie domniemanych skarbów, ukrytych tu ponoć przez hitlerowców czy też wcześniejszych właścicieli. Niczego oczywiście nie znaleziono, lecz kilka dziur dość długo „straszyło” w różnych miejscach zamczyska. Przy bramie głównej Koszycki wywiesił tablicę o symptomatycznej treści: Zarząd Zamku Chojnasty uprasza zwiedzających o utrzymanie spokoju i porządku na terenie Zamku. Umieszczanie podpisów na ścianach i byłym ołtarzu, deptanie zieleńców, zrywanie kwiatów oraz wszelkie złośliwe uszkodzenia będą surowo karane. Chodzenie po murach, jak również po galerii na wieży, powoduje nie tylko obsuwanie się murów, których konserwacja prowadzona jest znacznym nakładem kosztów, ale stanowi poważne niebezpieczeństwo dla życia.

Mimo tych niebezpieczeństw na zamek stale przybywały zorganizowane wycieczki i tysiące indywidualnych turystów. Wszyscy oni, jak donosiła ówczesna prasa, napotykali po drodze wiele atrakcji, na przykład budkę z wodą sodową, potem drugą budkę z widokówkami i kiełbasą, potem trzecią budkę z limoniadą i kwaśnym mlekiem, potem zaś po wytężonym marszu pięciominutowym osiąga się połowę trasy (...), czyli – schronisko przy Źródle Sarenki (...), które składa się z dwóch budowli. Jedna to obszerna weranda ze stolikami i niemal leżakami, druga zaś to – klozety (...), funkcję gospodyni pełni starsza Niemka. Po tych wszystkich budowlach od dawna nie ma śladu.

Ludzie udawali się na zamek nie tylko po to, aby podziwiać malownicze ruiny oraz roztaczający się z nich widok i wysłuchać starożytnych legend. Przybywali tu również jako uczestnicy uroczystości oraz licznych masowych imprez, mających wówczas ogromne znaczenie moralne i patriotyczne. Dla poranionego przez wojnę społeczeństwa polskiego, asymilującego się na nowych terenach zwanych „piastowskimi ziemiami odzyskanymi”, lecz do gruntu obcych, Chojnik stanowił ważny punkt, który pozwalał im te nieznane ziemie „oswajać”.

Między innymi w tym celu Polskie Towarzystwo Tatrzańskie organizowało na zamku wiele imprez kulturalnych. Już w maju 1946 roku zaprezentowano wystawę obrazów Jadwigi Kalinowskiej. W czerwcu odbył się pierwszy kiermasz ludowy, w którym chętnie wzięła udział okoliczna ludność. Rozpoczęła go msza św. w zamkowej kaplicy, po czym nastąpiły „zabawy ludowe”, koncert fortepianowy i występ artysty opery warszawskiej oraz wieczór autorski kilku poetów zamieszkałych na tym terenie. Powzięto wtedy plan uczynienia z ruin (...) ośrodka propagandy kultury polskiej. W tym celu postanowiono zorganizować na zamku „Archiwum materiałów źródłowych do dziejów Ziem Odzyskanych”. Niestety nie ma żadnych wiadomości            o losach tego przedsięwzięcia.

W 1948 roku zarząd zamku podjął długofalowy plan działania, ujęty w trzech punktach. Pierwszy to zorganizowanie zbioru muzealnego, kolejny zakładał budowę linii doprowadzającej prąd elektryczny i oświetlenie drogi wiodącej do zamku w celu umożliwienia widzom różnych widowisk wygodnego zejścia wieczorem do tramwaju, natomiast trzeci dotyczył uruchomienia festiwali muzyki polskiej, imprez literackich itp. Ostatni punkt planu był już realizowany od dawna.

Z licznych imprez wymienić można zorganizowaną w sobotnią noc 28. czerwca 1947 roku uroczystość „Noc kwiatu paproci”. Z kolei 17 maja 1948 roku na dziedzińcu zamkowym odbył się „Pierwszy Festiwal Słowa i Muzyki Polskiej”, w którym oprawę muzyczną zapewnili: prof. Maria Tarłowska (fortepian), Kazimierz Kaszycki (skrzypce) i Aniela Korska (śpiew). Część literacką wypełniły odczyty i prelekcje: Stanisława Kaszyckiego, Edwarda Kozikowskiego, Wacława Mrozowskiego, Niny Rydzewskiej i Czesława Schabowskiego. W końcu maja tegoż roku Chojnik stał się areną trzeciego kiermaszu ludowego, będącego „przeglądem dorobku kulturalnego powiatu jeleniogórskiego”. Impreza trwała cztery dni. Otwarcia dokonał 26 maja starosta jeleniogórski Wojciech Tabaka. Następnie „odbył się koncert z udziałem chóru Polskiej YMCA”. Nazajutrz odbył się drugi koncert, a w godzinach wieczornych zabawa ludowa.  28 maja na dziedzińcu pręgierzowym zebrało się około 1000 przedstawicieli młodzieży. W samo południe połączone chóry, w liczbie ok. 600 osób, odśpiewały hymn państwowy, przy dźwiękach którego wciągnięto na maszt baszty zamkowej flagę narodową. Po przemówieniach odbył się koncert poszczególnych chórów z Legnicy, Lubomierza, Jeleniej Góry i Świdnicy. Z kolei kustosz Kaszycki zapoznał zebranych z dziejami zamku i legendą o Kunegundzie. Uroczystość zakończyła się pieśnią Jareckiego O święty kraju nasz, odśpiewaną przez połączone chóry pod dyr. prof. Feliksa Wiśniowskiego.

Przy okazji kiermaszu zorganizowano różne wystawy. Na jednej znalazły się Kroniki i publikacje niemieckie, stanowiące dowód polskości Ziem Zachodnich, na drugiej artysta grafik Eugeniusz Pichell wystawił 24 drzeworyty, zaś na trzeciej, wzbudzającej największe zainteresowanie, znalazła się ekspozycja przemysłu artystycznego z terenu powiatu, np. wspaniałe dywany smyrneńskie z fabryki dywanów w Kowarach, kryształy o artystycznym szlifie (...) wykonane w hucie Józefina (...) oraz rzeźby w drzewie wykonane w Państwowej Szkole Rzeźbiarsko-Snycerskiej w Cieplicach i Fabryce Galanterii Drzewnej w Wojcieszycach. W 1948 roku z okazji uroczystości 840-lecia Jeleniej Góry zorganizowano na zamku wystawę Fotografiki Propagandowo-Krajoznawczej prezentującą prace Stanisława Niedźwieckiego.

Po tych uroczystościach działalność kulturalno-oświatowa na zamku znacznie osłabła, między innymi ze względu na postępującą stalinizację i terror komunistyczny, do tego pojawiła się rezygnacja Stanisława Koszyckiego z funkcji kustosza zamku (1.07.1948 roku). O jego następcy dokumenty milczą. Sam zamek pozostał i do dziś stanowi cel niemal wszystkich turystów odwiedzających Kotlinę Jeleniogórską.

 

Tekst: Ivo Łaborewicz

Okładka i niektóre ilustracje pochodzą z wydanej w 1946 roku książki Piastowski zamek Chojniasty…