Wiadomo, że nazwa Łódź pojawiła się w dokumentach już w 1332 roku. Wieś uzyskała prawa miejskie w 1423 roku z rąk króla Władysława Jagiełły, przez cztery wieki jednak było maleńkim rolniczym miasteczkiem. Wbrew przekonaniu wielu mieszkańców, nazwa miasta nie pochodzi od rzeki Łódki – ta pojawiła się dopiero w XIX wieku. Wcześniej nazywano ją Ostrogą, Strugą, Starą Rzeką lub po prostu rzeką. Zatem nie miejscowość wzięła nazwę od rzeki, ale rzeka od miejscowości!
Na pytanie, ile mamy w Łodzi rzek, łodzianie najczęściej reagują zdziwieniem: „W Łodzi są rzeki?”. Czasem pada odpowiedź: „Łódka i Jasień,” a czasem: „kilka rzek”. Tymczasem przez obszar miasta przepływa 18 rzek – mniejszych i większych – o łącznej długości około 126 km, a także kilkanaście nienazwanych cieków wodnych o długości około 26 km.
Współczesna Łódź jest hydrologicznie miastem wyjątkowym, ponieważ przez żadne inne duże miasto w Polsce nie przebiega dział wodny I rzędu między dorzeczami Wisły i Odry. Granica tego działu biegnie od wschodu, od ul. Mileszki, przez tereny Bałut i Teofilowa, aż do ul. Rąbieńskiej na zachodzie miasta. Rzeki położone na północ od tej granicy, na niewielkiej części Łodzi, wraz z Bzurą płyną do Wisły. Natomiast rzeki przepływające przez pozostałe, duże obszary miasta podążają ogólnie w kierunku południowo-zachodnim, do Neru, a następnie do Warty i z nią do Odry. Zanim którakolwiek z tych rzek – Bzura, Ner czy Pilica – spotężnieje dzięki dopływom, stanie się „prawdziwą” rzeką wiele kilometrów za miastem.
Są miasta budowane na wzgórzach, często kilku, natomiast w Łodzi zabudowa przebiega zgodnie z ukształtowaniem terenu – od północno-wschodnich terenów Stoków (276,6 m n.p.m.) do południowo-zachodnich ulic w dolinie Neru (170 m n.p.m.). Różnica wyniesień wynosi zatem około 107 m na odległości około 13 km, co tłumaczyło przyczynę wartkości łódzkich rzek i strumieni w przeszłości.
Miasto rosło dzięki osadom przemysłowym Nowe Miasto i Łódka powstającym na linii północ-południe po obu stronach traktu piotrkowskiego, który już przed 200 laty został nazwany ulicą Piotrkowską. Współcześnie Łódź rozciąga się pomiędzy skrajem Lasu Łagiewnickiego na północy i Rudą na południu (19,3 km) oraz Olechowem na wschodzie i Kochanówką na zachodzie (18,6 km). Geometryczny środek miasta znajduje się przy ul. Przędzalnianej w pobliżu
ul. J. Tuwima.
Ciemne strony industrializacji
Dużo uwagi łódzkim rzekom poświęcił Stanisław Staszic w swoim raporcie z 1825 roku, gdy lustrował te tereny, dostarczając argumentów za ulokowaniem w Łodzi wodochłonnego przemysłu włókienniczego według planów Rajmunda Rembielińskiego z roku 1821.
Łódź – małe drewniane miasteczko rządowe, od dwóch lat na fabryki rozmaite przeznaczone. Położenie miasta tego jest szczególniejsze z wielu względów: znajduje się z całą swoją rozległą okolicą pod obszernym i wyniosłym wzgórzem, z którego niezliczone trzyszczą źródła. Tych bieg wód łatwo tak kierowany być może iż prawie przy każdym fabrykanta mieszkaniu przebiegać mogą dla jego użytku strumienie. Jest to z natury przysposobione miejsce nie tylko dla fabryk sukiennych, ale szczególniej dla wszelkiego gatunku rękodzielni bawełnianych i lnianych. Ten opis Staszica jest cytowany niemal w każdym opracowaniu o Łodzi i łódzkich rzekach.
Rajmund Rembieliński, twórca Łodzi przemysłowej, doceniał rolę rzek i strumieni jako źródła czystej wody dla przemysłu włókienniczego, a także jako napędu dla warsztatów, gdy tych było jeszcze niewiele. Znał to dobrze, ponieważ w swoim majątku na Lubelszczyźnie prowadził manufakturę włókienniczą. Nie przewidział jednak, że Łódź rozrośnie się ponad jego plany i że wkrótce do napędu maszyn potrzebne będą znacznie większe moce, jakie mogą zapewnić maszyny parowe (pierwszą zainstalowano w 1839 roku w Białej Fabryce Ludwika Geyera).
Zaopatrzenie w wodę z rzek, a później ze studni, udawało się zaspokajać, natomiast problemem było odprowadzanie coraz większych ilości ścieków i wszelkich nieczystości, które trafiały również do rzek. W rezultacie Łódź zyskała reputację jednego z najbardziej zanieczyszczonych miast w Polsce i poza jej granicami. Na początku XX wieku była jedynym miastem liczącym ponad pół miliona mieszkańców, które nie posiadało kanalizacji. Ulicami i rynsztokami płynęły cuchnące ścieki, a wokół roznosił się obrzydliwy fetor. Szerzyły się choroby – szczególnie dokuczliwy był dur brzuszny, którego pałeczki przedostawały się z dołów kloacznych do studni. Po ulewnych deszczach trzeba było godzinami brodzić w wodzie po kostki.
Miejską kanalizację miasto zaczęło budować w 1925 roku, opierając się na planach angielskiego inżyniera Williama Lindleya jr. z 1909 roku. Obejmowały one ówczesne granice Łodzi, m.in. tereny do torów kolei obwodowej. Znane są również wydrukowane wówczas plany miasta z nazwami ulic zapisanymi cyrylicą.
Pod powierzchnią ulic
Miasto Łódź leży, a właściwie rozkłada się nad rzeką Łódką. Podaję ten szczegół z pewnym zastrzeżeniem, ponieważ rzeki tej nikt nie widział i nikt nie mógł mi o niej dać autorytatywnej wiadomości – pisał w 1931 roku znany wówczas publicysta Zygmunt Nowakowski w książce Geografia serdeczna. Istotnie, od 100 lat Łódka płynie w zakrytym kanale, a ponad pół wieku temu rozebrano ostatnie domy przy ulicy Nad Łódką, zatem i sama ulica zniknęła z planów Łodzi (choć jeszcze w 1975 roku figurowała na planie miasta Polskiego Przedsiębiorstwa Wydawnictw Kartograficznych). Kilkanaście lat temu w Parku Staromiejskim zbudowano szklane „okienko”, przez które można spojrzeć w głąb na koryto rzeki Łódki.
Niemal 20 lat temu uczestnicy Europejskich Dni Dziedzictwa mieli wyjątkową okazję spojrzeć na koryto rzeki Łódki, schodząc nieużywanym zwykle dojściem od strony zabudowań fabrycznych. Zejście zorganizowano spontanicznie, dlatego choć zobaczyli niewiele, mieli świadomość uczestniczenia w czymś wyjątkowym.
Skutki gwałtownego rozwoju przemysłu
Pierwsi mieszkańcy Łodzi czerpali wodę niemal źródlanej czystości bezpośrednio z rzek na potrzeby gospodarcze. Powstanie i rozwój manufaktur włókienniczych – od czasów Rembielińskiego – spowodowały wykorzystywanie wód rzecznych jako surowca w produkcji oraz źródła energii napędzającej maszyny. Lawinowy przyrost ludności, a później powstanie przemysłu fabrycznego w Łodzi, zwiększyły zapotrzebowanie na wodę w proporcjach wymykających się rachunkom. Wodę zaczęto czerpać z tysięcy studni, a dopiero po wielu latach z wodociągu miejskiego. Do czasu budowy kanalizacji miejskiej rzeki przejęły funkcję odwrotną do tej, którą wymarzył sobie Rembieliński.
W gęsto zabudowanych rejonach miasta rzeki, ujęte w kryte kanały, zniknęły pod powierzchnią ulic. Stały się głównym odbiorcą ścieków miejskich i przemysłowych, co doprowadziło do ich niemal całkowitej degradacji biologicznej. Łódzkie rzeki przez lata były wykorzystywane do odprowadzania ścieków, a w świadomości łodzian często funkcjonują (jeśli w ogóle) jako cieki płynące w murowanych korytach. Jednak przez lata sytuacja zmieniła się znacznie. Żadna z tych rzek nadal nie odgrywa większej roli w świadomości mieszkańców współczesnego miasta, choć pełnią niezwykle ważną funkcję naturalnych cieków, skutecznie odprowadzających nadmiar wód opadowych.
Obecnie ścieki komunalne, bytowe i przemysłowe, które kilkadziesiąt lat temu płynęły w rzekach, zostały całkowicie przejęte przez gęstą i skomplikowaną sieć murowanych oraz rurowych kanałów, odprowadzających je poza miasto do oczyszczalni ścieków (GOŚ). Rzekom pozostało – w większości przypadków – odprowadzanie wód opadowych i roztopowych za pośrednictwem ulicznych wpustów deszczowych, wylotów kanalizacji deszczowej i przelewów kanalizacyjnych. Warto pamiętać o tej funkcji łódzkich rzek, czytając komunikaty i obserwując skutki katastrofalnych powodzi, które w ostatnich latach dotknęły nasz kraj. Gęsta sieć 18 rzek, płynących w uregulowanych i odpowiednio ukształtowanych korytach, uchroniła Łódź przed zagrożeniem powodziami.
Tworzenie infrastruktury miejskiej rozwijającego się kolosa przemysłowego odbiło się negatywnie na łódzkich rzekach. Straciły one naturalne źródła zasilania w wodę, a liczne meandry i rozlewiska zostały zlikwidowane w wyniku prostowania ich biegu oraz ujęcia w głębokie kanały i rowy. W znacznej części rzeki zniknęły pod zabudową ulic. W ten sposób zniknęły ze świadomości przeciętnych łodzian.
Pojedyncze rzeki są znane głównie mieszkańcom dalszych przedmieść, gdzie wciąż istnieją odkryte cieki, wylewające czasem na przyległe uliczki i podwórza. Ilościowe bogactwo tych rzek i strumyków można dostrzec jedynie na zdjęciach z drona krążącego nad peryferiami miasta i licząc cienkie nitki wodne snujące się wśród podmiejskich domków, zarośli i pól. Ich obecność pozostaje niezauważona nawet przez łodzian wypoczywających nad stawami, w których wody pochodzą z Jasienia, Neru, Gadki, Łódki, Olechówki czy Bzury.
Zielone plany dla miasta
Nie zamierzam opisywać historii i roli rzek w powstaniu Łodzi przemysłowej, ani tym bardziej przedstawiać informacji o każdej z nich. Chcę jedynie zwrócić uwagę czytelników na istnienie łódzkich rzek oraz na korzyści, jakie mogą one przynosić.
Rzeki, nawet niewielkie, płynące wewnątrz wielkich, przemysłowych ośrodków miejskich, takich jak Łódź, które nie leżą nad dużymi rzekami, pełnią trudną do przecenienia i złożoną funkcję ekologiczną. Przyczyniają się do utrzymania odpowiednich warunków klimatycznych, wspierają przetrwanie bogatej roślinności, umożliwiają tworzenie akwenów rekreacyjnych i sportowych oraz przełamują monotonię miejskiej zabudowy. Niezabudowane doliny rzeczne tworzą naturalne korytarze dla przewietrzania miasta
W programach i postulatach łódzkich ekologów oraz urbanistów, a także w planach zagospodarowania przestrzennego miasta, przewidziano liczne działania mające na celu przywrócenie Łodzi choćby części naturalnych warunków, którym zawdzięcza swoje powstanie. Przewiduje się renaturyzację tych odcinków rzek i ich dolin, które są cenne krajobrazowo, budowę nowych stawów o znacznych powierzchniach oraz wprowadzanie kolejnych rozwiązań technicznych, które zapewnią ciągłą poprawę czystości wód rzecznych. Łodzianie, dzięki projektowi z budżetu obywatelskiego sprzed kilku lat, przywrócili pamięć o niewielkiej rzeczce Lamus, płynącej płytko pod ziemią w pobliżu Księżego Młyna w parku
im. J. Kilińskiego.
Mnóstwo ciekawych informacji można znaleźć w książce Waldemara Bieżanowskiego Łódka i inne rzeki łódzkie, wydanej dzięki Towarzystwu Opieki nad Zabytkami. Warto też przeczytać referat Renaty Mikielewicz o ignorowaniu rzek w planowaniu Łodzi, zamieszczony w publikacji Miasto tyłem do rzeki (1995).
Tekst i zdjęcia Mirosław Zbigniew Wojalski
Działacz społeczny i kulturalny, regionalista i kolekcjoner. Zasłużony Instruktor Fotografii Krajoznawczej PTTK,
z najdłuższym stażem wśród Instruktorów Fotografii PTTK (licencja 67).