Skąd Kazimierz Wielki miał buty?

W czasie wędrówek po kraju, oprócz podziwiania widoków, kościołów, dworów czy zamków, warto też zainteresować się nazwami mijanych miast i wsi. Skąd się wzięły? Może tkwi w nich wskazówka dotycząca życia mieszkańców sprzed stuleci? Czym się zajmowali, co produkowali?

Od razu uprzedzamy: ten tekst nie jest pracą naukową. To efekt naszych „etymologicznych śledztw”, tropienia śladów średniowiecznej organizacji produkcji w nazwach miejscowości Środkowego Nadpilicza. Dziś, w epoce centrów handlowych, powszechnie dostępnych sklepów i hurtowni, zaopatrzenie we wszelkie dobra jest banalnie proste. Ale jak ten problem rozwiązywano setki lat temu? W jaki sposób dbano o wyżywienie i dostawę niezbędnych towarów dla tysięcy osób zajmujących się obsługą, obroną i administracją ośrodków władzy? Te przyziemne tematy były na ogół pomijane w kronikach i tekstach gloryfikujących władców. Tymczasem echa organizacji państwa, określenia zajęć wykonywanych niegdyś przez mieszkańców, są do dziś obecne w nazwach wielu miejscowości. Oto przykłady.

Żywność na pańskie stoły
Zacznijmy od miejscowości, w której mieszkamy – od Klewa, który leży u wschodniego podnóża Diablej Góry, w odległości około 8 km od Pilicy. Klew przypomina popularne słowo „chlew”.  I rzeczywiście, w tutejszej wymowie jeszcze dzisiaj starsi ludzie wymawiają takie słowa jak: „chrzest”, „chrzciny”  jako „krzest”, „krzciny” itp. Okazuje się, że nazwa wsi nie jest przypadkowa – mieszkańcy Klewa wypasali przed wiekami stada królewskich świń w dębowych lasach na zboczach Diablej Góry. Dodajmy jako ciekawostkę, że w dokumentach sygnowanych przez kancelarię Kazimierza Wielkiego zapisano prawo: Kto w swym gaju na żołędziu zastanie cudze wieprze, takowy ma na onym miejscu, na którym świnie zastanie… wieprza zabić… i drugi przepis z tych czasów: Świnie tak ma gnać do lasa, drogą, jakoby nikomu szkody nie czyniły...

Przenieśmy się na zachodnią stronę Diablej Góry: tu, nad samą Pilicą, leży wieś Skotniki. Sięgnąwszy do słownika dawnej polszczyzny, dowiadujemy się, że nazwa ta oznaczała pasterzy lub pastwiska dla bydła. Kiedy zejdziemy nad rzekę, ujrzymy dziesiątki hektarów łąk zalewowych. Tu nie była możliwa jakakolwiek uprawa. Mieszkańcy zajmowali się hodowlą bydła. Oczywiście, mięso nie trafiało na ubogie stoły chłopskie, ale do kuchni otoczenia władcy. I tu mała dygresja: przed laty, w rozmowie ze starszą mieszkanką Klewa dowiedzieliśmy się, że odpust w Skotnikach do lat 50. XX wieku okoliczni mieszkańcy nazywali „zabawą pastuchów”. Nasza rozmówczyni nie potrafiła wyjaśnić źródła tego określenia. To przykład, jak długo zbiorowa pamięć przechowuje dawno minione realia. Zostają słowa, choć zatarło się ich znaczenie.

W bliskiej okolicy znajdziemy miejscowość, której nazwa jednoznacznie wskazuje na specjalizację jej mieszkańców w przetwórstwie zbożowym: to Żarnów. Energię do pracy tutejszych młynów dostarczał przepływający przez miasto wartki strumień. Wzniesienia otaczające leżący w kotlinie Żarnów były doskonałym miejscem do ulokowania tam wiatraków. Przerabiane w nich i młynach wodnych zboża pochodziły z danin wszystkich rolników podległych ośrodkowi władzy. Jeszcze kilkanaście lat temu na jednym z okalających miasteczko wzniesień można było obejrzeć resztki ostatniego z wiatraków.

Skąd w pobliżu Żarnowa (6 km) wzięły się miejscowości o nazwie Stawowice i Stawowiczki? Zapewne w stawach pływały ryby, stanowiące uzupełnienie diety w czasie jakże częstych w średniowieczu postów.

Wyroby ze skóry i filcu
Ten zorganizowany system średniowiecznej produkcji nie ograniczał się oczywiście do żywności. W odległości 3,5 km od Klewa leży wieś Skórkowice, gdzie wyprawiano skóry. Podobną rolę w pobliżu Skotnik odgrywała wieś Skórnice. Warto dodać, że w średniowieczu garbarzy nazywano „skórnikami” lub „dębnikami”, gdyż do wyprawiania skór używano jako garbnika między innymi kory i drewna dębowego, a nawet żołędzi. Rodzime słowa zastąpiło później określenie „garbarz” pochodzenia niemieckiego.

Niemal w połowie drogi między Skórkowicami i Skórnicami położona jest na bagnach i torfowiskach wieś Sulborowice. Torf i borowiny stanowiły składniki konieczne do wyprawiania skór zarówno świńskich, jak i bydlęcych. W procesie tym pozyskiwano jeszcze jeden produkt – sierść. I oto w odległości 4 km od Skotnik znajdujemy wieś Faliszew, położoną nad strumieniem. Prawdopodobnie tu, dzięki energii przepływającej wody, mogły działać folusze, produkujące z sierści filc, mający zastosowanie w produkcji elementów uzbrojenia i odzieży wojskowej.

W jednym z dawnych dokumentów opisujących okoliczne majątki znaleźliśmy wyjaśnienie znaczenia nazwy wsi sąsiadującej ze Skórkowicami: Siucic. Długo stanowiła dla nas zagadkę. Otóż okazało się, że Siucice to przekręcona, prawdopodobnie przez niedbałą wymowę mieszkańców, nazwa wsi Szewczyce. To tu wyprawione skóry przetwarzano na tak potrzebne dla otoczenia władcy buty i inne wyroby skórzane, choć miejscowa ludność do połowy XX wieku często obywała się bez takiego luksusu i od wiosny do jesieni chodziła boso.

Jest jeszcze jedno miejsce, które może uzupełnić tę bogatą listę ośrodków „przemysłu skórzanego”. To położony około 8 km od Skórkowic Siedlów. Co prawda ślad etymologiczny mógłby sugerować pochodzenie tej nazwy od osiedla czy siedliska, jednak nasze „etymologiczne śledztwo” skłania nas do wniosku, że być może był tu ośrodek produkcji siodeł, wyrobów podstawowych dla średniowiecznego ośrodka władzy, niezbędnych np. w wyposażeniu drużyny rycerskiej. Za tym tropem przemawia nagromadzenie w rejonie wielu miejscowości o nazwach sugerujących produkcję wyrobów skórzanych.

Obróbka żelaza, dostarczanie drewna i kamieni
W okolicy Środkowego Nadpilicza nie brak nazw wskazujących na produkcję żelaza i wyrobów metalowych w średniowieczu. Opierała się ona na wykorzystywaniu występujących dość powszechnie na terenach podmokłych rud darniowych – brunatnych lub brunatnoczerwonych skał osadowych, najczęściej występujących w postaci sypkiej, zawierających od 30 do 35% żelaza. Oto w odległości 8 km od Klewa i Diablej Góry znajduje się miejscowość Rudzisko, położona właśnie w sąsiedztwie podmokłych łąk, leżących w zagłębieniu terenu, wokół rzeki Czarnej. Bardziej znana miejscowość o podobnej nazwie to Ruda Maleniecka. W pobliżu znajdziemy też Fryszerkę (tę samą nazwę miejscowości spotykamy nad Pilicą w pobliżu Inowłodza). Fryszerka to określenie prymitywnego zakładu hutniczego, którego produkcja mogła bazować na eksploatowanych w Rudzisku złożach rudy darniowej. Idąc dalej tym tropem, znajdujemy miejscowość, której nazwa jednoznacznie wskazuje na jej związek z produkcją i obróbką żelaza. To leżące 7,5 km od Żarnowa Żelazowice oraz nieopodal – Wąglany, wieś, której nazwa wskazuje na wypalanie na potrzeby ówczesnych prymitywnych pieców hutniczych – dymarek, węgla drzewnego (takiego opału  używano do wytopu żelaza). W nazwach tutejszych wsi odnajdujemy „metalurgiczny ciąg produkcyjny”, po którym nie pozostał żaden materialny ślad, stąd tak ważne dla uzupełnienia wiedzy historycznej są etymologiczne badania.

Ośrodki władzy potrzebowały nie tylko żelaza. Budowały mury miejskie i obronne, grody i zamki. Drewna, zwłaszcza tego najcenniejszego – dębowego, dostarczały tutejsze lasy, których lokalizacje zostały utrwalone w nazwach takich wsi jak Dąbrowy, Dęba i Dąbrówka, zaś u stóp Diablej Góry znajduje się wieś Poręba, której nazwa wskazuje na wręcz przemysłowe pozyskiwanie tego cennego materiału budowlanego. A skąd kamień na mury? Nazwa powiatowego miasta Opoczna i okresowej siedziby króla Kazimierza Wielkiego wyjaśnia i tę kwestię – stare słowo „opoka” oznacza skałę. Z wydobywanego tu kamienia powstawały zarówno nieistniejące już mury miejskie, jak i sam zamek królewski w Opocznie.

I tak oto, rozglądając się po najbliższej okolicy i analizując nazwy tutejszych miejscowości, odkrywamy ślady dobrze zaplanowanego, średniowiecznego systemu produkcji dóbr materialnych, koniecznych dla istnienia zorganizowanego społeczeństwa. System ten może budzić podziw zarówno ze względu na rozmach, jak i na przemyślane zlokalizowanie jego poszczególnych elementów, maksymalnie wykorzystujące lokalne warunki i możliwości. Ciekawe, że to wszystko funkcjonowało przez setki lat, bez prądu, współczesnych środków lokomocji i łączności, skomplikowanych i skomputeryzowanych zakładów produkcyjnych...

Tekst:
Barbara Ciszewska
Członek Oddziału PTTK w Żarnowie, instruktor krajoznawstwa regionu, turystka piesza, kajakowa, krajoznawca.
Przemysław Ciszewski
Etnograf, historyk, poeta, nauczyciel, laureat Nagrody Powiatu Opoczyńskiego za propagowanie kultury ludowej, rozsławianie historii i folkloru regionu opoczyńskiego.
Rycina główna Jeana Colombe’a, Wikimedia Commons

Średniowieczny szewc źródło: Hausbuch der Mendelschen Zwolfbruderstiftung, Biblioteka Miejska w Norymberdze

Rycina z dzieła Sposób robienia węglow, czyli sztuka węglarska (Warszawa 1769)