Jest w Gorzowie Wielkopolskim taki ekstremalny szlak turystyczny, którego pokonanie na pewno będzie niezwykłym przeżyciem i sukcesem. Trasa jest dzika i wymagająca, czasem nawet przechodzenia rzeki w bród! Jest tam mokro, brudno, a latem „komarzyście”. Żeby to przeżyć, wystarczy tylko odnaleźć ulicę (i rzekę) Srebrną.
Ulica Srebrna, która w zasadzie nie posiada asfaltu, wiedzie wzdłuż zabudowy domków jednorodzinnych i ogródków działkowych. Z lewej dochodzi do niej ul. Złota, naprzeciw której wiedzie droga między polem i lasem. Dochodzimy nią do tablicy ekstremalnego szlaku turystycznego PTTK (3 km). Tu mamy ostatnią szansę, by pójść dalej wygodną drogą polną lub wstąpić w gęstwinę doliny rzeki Srebrnej.
Pierwszy odcinek wiodący nad brzeg rzeki jest łatwy. Widać nawet prześwitujące tu i tam czerwone cegły dawnego tartaku parowego z połowy XIX wieku. Zakład ten był jednym z głównych odbiorców węgla brunatnego z gorzowskich kopalni. W 1847 roku, na zlecenie stosownego urzędu, w Gorzowie i okolicach dokonano odwiertów próbnych. Wyniki wydały się mało atrakcyjne dla decydentów państwowych, ale dla mecenatu prywatnego już niekoniecznie. Zawiązała się spółka, w której liderami byli Ferdinand Keitel (mosiężnik), Herman Paucksch (fabrykant), bracia Alexander i Ludwig Dehms (kupcy) oraz Ernst Krause. Keitel sprowadził z okolic Sulęcina górnika z kopalni „Fenix”, który odkrył pokłady węgla brunatnego w dolnym, ujściowym odcinku Srebrnej. 5 listopada 1847 roku spółka zgłosiła do władz pole górnicze o dynamicznej nazwie „Naprzód”. Nie było jednak łatwo. Właścicielka gruntu złośliwie i skutecznie blokowała wydobycie węgla przez kolejne 6 lat. Członkowie spółki nie poddali się jednak.
My też się nie poddajemy i idziemy do miejsca przeprawy po zwalonych drzewach, gdzie w 1850 roku Keitel odnajduje kolejne złoże i zgłasza je jako pole górnicze o nazwie „Nadzieja Hermana”. Powoli wzrastało wydobycie, zwłaszcza że w 1853 roku ruszyła także kopalnia „Naprzód”. Początkowo wydobywano węgiel, kopiąc sztolnie w głąb zboczy. Jednak ze względu na liczne problemy, kontynuowano wydobycie przez kopanie szybów pionowych. Węgiel wydobywano na powierzchnię ziemi koszami, za pomocą ręcznego kołowrotu. Wzrost wydobycia był tak duży, że w 1864 roku 40 000 ton pruskich węgla brunatnego wyparło z rynku angielski węgiel kamienny. Był to czas, gdy zatrudniano 22 górników i zaopatrywano wszystkie okoliczne gorzelnie, tartaki parowe, odlewnie żeliwa i huty. Trwało to jednak bardzo krótko. Istnieniu landsberskich kopalni węgla brunatnego położył kres tani węgiel kamienny ze Śląska i katastrofa w kopalniach w 1872 roku spowodowana zalaniem wodą szybów wydobywczych.
Przeprawiamy się na drugi brzeg. Starając się nie zgubić jaskrawo niebieskiego szlaku, pokonujemy kolejne przeszkody oraz strome ścieżki i dochodzimy do „Zakątka Entów”. Warto tu pokusić się o sesję fotograficzną. Trudno oprzeć się złudzeniu, że „Drzewce” za chwilę nie przemówią. Klucząc, dochodzimy do nasady „Języka Teściowej”, czyli meandra rzeki Srebrnej. Jeszcze kilkaset metrów drogi i wychodzimy na mostek graniczny między Gorzowem a Gminą Kłodawa. Tu zieleń drzew czasami zupełnie zasłania dalsze oznakowanie! Pierwszy odcinek doprowadza nas łagodnie do dawnej alei i wiosną poprzez przestrzeń kwietnych łąk kieruje na tereny podmokłe, które można sprytnie ominąć lub ugrzęznąć w błocie. Końcowa część tego odcinka jest bardzo widokowa i kończy się przeprawą w bród na drugi brzeg poprzez czystą i niegłęboką wodę. Dochodzimy do drogi koło kolejnego mostku, gdzie ponownie trzeba ze względu na duże ilości liści poszukać wzrokiem znaków. One zaprowadzą nas do tajemnego wręcz miejsca. By je zobaczyć, trzeba znowu przejść po spoczywającej w wodzie kłodzie na drugą stronę Srebrnej.
Ślady po ognisku i wycięty na brzozie krzyż „Kapliczka Bezdomnych”. To nie legenda. Około 1000 metrów w górę rzeki znajdowało się kilka lat temu koczowisko stworzone z setek opon i różnorakich folii zamieszkiwane przez bezdomnych. To oni, czując potrzebę posiadania miejsca dającego poczucie bliskości Boga, przychodzili tu modlić się o spełnienie ich pragnień i prosić o wybaczenie popełnionych win. Z tego miejsca należy już bez oznakowania wspiąć się ku krawędzi lasu i po dotarciu do polnej drogi skręcić w prawo, by dotrzeć ponownie do ul. Srebrnej.
Tekst i zdjęcia: Zbigniew Rudziński
Krajoznawca, podróżnik i alpinista; założyciel Edukacyjnego Parku Dendrologicznego PTTK w Mościcach; wyróżniony tytułem Nauczyciel Kraju Ojczystego.