Lwówek Śląski to jedno z najstarszych miast Dolnego Śląska. Według jednej z legend zawdzięcza swą nazwę niezwykłemu wydarzeniu. Ponoć lokalny możnowładca ugodził strzałami z łuku trzy młode lwy, zwierzęta niespotykane w tych stronach. Wynik polowania znalazł odbicie i w nazwie, i w herbie…
W średniowieczu Lwówek Śląski należał do najbogatszych i najlepiej rozwijających się ośrodków miejskich na Śląsku, z racji swego położenia przy szlaku handlowym Via Regia (Droga Królewska) wiodącym z Rusi do Saksonii oraz wydobyciu złota w okolicy miasta. Jego rynek jest trzecim co do wielkości w Polsce. Stoi na nim gotycko-renesansowy ratusz. Jest to budowla dwukondygnacyjna, nakryta wysokim dachem dwuspadowym. Do elewacji zachodniej dostawiona jest kamienna wieża z galerią, z której wyłania się część walcowa z czterema zegarami, a wyżej – część ośmioboczna z małymi otworami okiennymi, zwieńczona hełmem z prześwitem. Na zachodnim murze wieży widnieje herb Lwówka Śląskiego oraz herb królestwa czeskiego, a na południowej – kartusz herbowy ze śląskim orłem piastowskim oraz kamienna tablica okolicznościowa. Została ufundowana w 1967 roku przez mieszkańców z okazji 750-lecia nadania Lwówkowi praw miejskich.
Sprawiedliwy jak lew
W rozczłonkowanej bryle można dostrzec najstarszą część budowli. To fragmenty dawnego Domu Kupców, pełniącego w XIII wieku funkcję ratusza. Jest to zachodnia część obiektu, przylegająca do wieży, z łukowymi oknami. Na północnej ścianie budynku, w płytkiej wnęce, zamontowano rzeźbę XVI-wiecznego lwa z łacińskim napisem: IUSTUS QUASI LEO (sprawiedliwy jak lew). Do Domu Kupców przylega budynek Ławy Sądowej. Jego szczyt widoczny jest tylko w połowie, gdyż drugą, południową stronę fasady zasłoniła wieża, dostawiona później. Zarówno na fasadzie zachodniej, jak i na ścianach wieży można dostrzec gotyckie elementy kamieniarki w postaci masek, maszkaronów oraz gargulców, czyli rzygaczy. Południowa renesansowa elewacja jest najefektowniejszą ścianą lwóweckiego ratusza. Ciekawe obramienia okienne, wzorowane na dojrzałym rzymskim renesansie, są czymś wyjątkowym na Śląsku. Być może twórcą tej kamieniarki był nieznany mistrz włoski. Między ornamentami, pod jedną z głowic, widnieje rok 1524, określający czas powstania tego detalu kamieniarskiego. Do dziś robią wrażenie podwójne renesansowe okna parteru. Południowy portal, z bogatym obramieniem, był od XVI wieku głównym wejściem do ratusza. Wiedzie ono do obszernej sieni, stąd można było wejść do winiarni w piwnicach, do Mieszczańskiej Sali Obrad lub schodami na piętro, do Ławy Sądowej i Sali Rajców.
Pamiątki po rodzie rycerskim
Sklepienie sieciowe z kolistymi liniami żeber spływa na dość masywny filar środkowy. W sieni znajdują się dwie prostokątne, kamienne płyty nagrobne członków rycerskiego rodu Talkenbergów. Obie pochodzą z franciszkańskiego kościoła klasztornego. Płyta Magdaleny Talkenberg z XVII wieku przedstawia zmarłą w stroju późnorenesansowym, otoczoną herbami rodowymi. Druga zaś, z wizerunkiem Krzysztofa Talkenberga, pochodzi z początków XVI wieku. Postać przedstawiono w pełnej zbroi rycerskiej z mieczem i pełnym herbem po prawej stronie. Nad schodami do piwnicy, średniowiecznej winiarni, znajdują się dwie kamienne rzeźby. Jedna z nich przedstawia męską postać z cyrklem w dłoniach i monogramem T.L. Jest to renesansowe popiersie domniemanego autora przebudowy ratusza z lat 1520–1524, ostatnio zidentyfikowanego jako Tomas Lindener. Druga rzeźba przedstawia parę młodych w objęciach, ze splecionymi dłońmi. Z lewej strony sieni znajduje się wejście do Mieszczańskiej Sali Obrad. Od lat 60. XX wieku znajdowała się tu kawiarnia Rycerska, w której m.in. podawano warzony na miejscu podpiwek o nazwie Kwas Rycerski. Obecnie to efektowne duże pomieszczenie pełni funkcję sali wystawowej.
Epitafium tajemniczej pary
Schody z sieni wiodą na pierwsze piętro, gdzie znajdują się kolejne trzy płyty. Szczególną uwagę warto zwrócić na najstarsze i najbardziej wartościowe artystycznie epitafium, przedstawiające trzymające się za ręce postacie żeńską i męską. Nie wiadomo, czy są to Otton i Klara, rycerz i zakonnica, wójt lwówecki Sifrid Renker z żoną Gertrudą, czy też piastowska para książęca – Henryk I Jaworski i Agnieszka. Od przeszło stu lat różni badacze zastanawiają się nad tym, kto został przedstawiony na nagrobku. Chyba już nie dowiemy się, kim była owa para rycerska. Pozostałe dwie płyty epitafijne przedstawiają rektora gimnazjum lwóweckiego oraz kronikarza miejskiego – Kaspra Suevusa, zmarłego w 1585 roku, oraz burmistrza – Kaspra Zeidlera, pochowanego w 1655 roku. Najefektowniejszą salą pierwszego piętra jest Sala Ślubów, wyłożona ciemnym drewnem. W rogach pomieszczenia stoją cztery ozdobne filary, do których przylegają metalowe, ornamentowe kraty podtrzymujące spływy łuków sklepienia. Wnętrze ozdobione jest wieloma snycerskimi detalami oraz interesującymi neogotyckimi witrażami. Trzy okna witrażowe przedstawiają w środkowej części kobiecą postać w bieli, a po bokach mają stylizowane fontanny zwieńczone postaciami świętych. Z Salą Ślubów sąsiadują pomieszczenia biblioteki miejskiej i powiatowej.
Jest i sala tortur
Po zachodniej stronie korytarza znajduje się pomieszczenie Ławy Sądowej. Na jednej ze ścian zachowało się malowidło z uskrzydlonymi, kobiecymi alegoriami: Justicia – Sprawiedliwość – z wagą i mieczem, oraz Caritas – Miłosierdzie – z płonącym sercem i sakiewką z wysypywanymi pieniędzmi. Z Ławy Sądowej przechodzi się do… sali tortur i usytuowanego w najniższej kondygnacji wieży lochu więziennego. Naprzeciwko Ławy Sądowej znajdują się dwa pomieszczenia, w których eksponuje się dziś zbiory placówki muzealnej, którą zarządza Lwówecki Ośrodek Kultury. Ostatni wielki remont ratusza został przeprowadzony w latach 1902–1905 pod okiem Hansa Poelziga. Wtedy też stworzono reprezentacyjną siedzibę burmistrza (obecnie Sala Ślubów) oraz zamontowano wewnątrz wszystkie płyty epitafijne, przeniesione z klasztoru franciszkanów. Dostawiono też ławy kupieckie z podcieniami. Na parterze, w dawnej sieni z wejściem od wschodu, znajduje się restauracja Rycerska, ale swojskiego kwasu rycerskiego już nie wyrabia i nie serwuje…
Tekst i zdjęcia: Andrzej Mateusiak
Turysta i krajoznawca, miłośnik turystyki kajakowej, przewodnik sudecki.