Ogrody japońskie to mistrzowskie dzieła sztuki. Niewiele równie pięknych znajdziemy na świecie. Fascynują: perfekcją kompozycyjną, mistrzostwem warsztatu ogrodniczego, trudną do pojęcia symboliką i wielką, wręcz rajską urodą.
Brama, która nie jest bramą
Gdy na skrzyżowaniu ruchliwych ulic w Kioto po raz pierwszy zobaczyłam wielką, betonową, jaskrawo czerwoną bramę torii (wymawia się oba „i” z akcentem na drugie), byłam zdumiona. Nie dlatego, że nie znałam tej formy, bo taka brama widnieje na niemal każdej reklamie turystycznych walorów Japonii, ale kojarzyłam ją z ogrodem, a nie ruchliwą ulicą i nie myślałam, że może być taka wielka i taka betonowa. Mimo to od tej właśnie bramy chcę zacząć opowieść o japońskich ogrodach. Niezupełnie z tej przyczyny, że jest to wejście, furtka, czy coś w tym rodzaju. Bram torii jest w Japonii mnóstwo. Zwykle, choć nie zawsze, są czerwone. Na ogół są drewniane. Nigdy nie są przerwą w ogrodzeniu i nigdy nie ma w nich żadnych drzwi. Mylne rozumienie przeznaczenia tej budowli ma zapewne związek z angielskim tłumaczeniem gate słowa w języku japońskim , które oznacza grzędę – miejsce, gdzie mogą zatrzymywać się ptaki. Sens bramy torii polega na tym, że jest to sposób wskazania osi, na której zamknięciu znajduje się wejście do shintoistycznej świątyni. W tym przypadku jest to świątynia Heian Jingu z wielkim kompleksem ogrodów reprezentujących styl epoki Edo. Rzeczywista brama do tego założenia znajduje się na osi ulicy w odległości około 400 m od torii. Heian był jednym z pierwszych ogrodów japońskich, jakie zwiedzałam. Tu po raz pierwszy poznałam fascynujące cechy tej sztuki: perfekcję kompozycyjną, mistrzostwo ogrodnicze, trudną do pojęcia symbolikę i wielką, wręcz rajską, urodę, na szczęście niewymagającą pełnego zrozumienia symboli.
Kompozycja ogrodowa
Jak należy rozumieć sformułowanie „kompozycja ogrodowa”? Oto widok z pawilonu przeznaczonego do ceremonii picia herbaty. Kontemplowanie widoku to ważny składnik tej ceremonii. Widok ten jest właśnie dobrym przykładem kompozycji ogrodowej. Jest to układ tak ułożonych elementów, by chciało się go ująć w ramy, aby chłonąć zachwycającą równowagę, którą tchnie ów obraz. Patrząc na dobrze skomponowany obraz nie mamy ochoty niczego zmieniać, czy przestawiać, bo mogłoby to zburzyć ten harmonijny, urzekający stan ducha. Sens kompozycji przestrzennej powstaje niejako przez relację punktu patrzenia i widoku otwierającego się z tego punktu. Rama widoku, która w tym przypadku jest bardzo wyrazista, jest czymś w rodzaju zaproszenia. Zatrzymajcie się tu, patrzcie i podziwiajcie! Takie ramy bywają często nie tak jednoznaczne, jak ta. Bywają złożone z drzew, krzewów, czy elementów małej architektury. Mistrzostwo kompozycyjne ogrodów japońskich to nie tylko to. Gdy oglądamy je, mamy wrażenie, że gdziekolwiek nie spojrzymy, widok jest skomponowany specjalnie dla nas. Przebieg ścieżki jest scenariuszem oglądania widoków – za każdym zakrętem nowy obraz. Mostek na stawie przedziwnie połamany to też zaproszenie do oglądania ogrodowego wnętrza w wielu ujęciach.
Kunszt warsztatu ogrodniczego
Wszyscy zapewne słyszeli o sztuce kształtowania miniaturowych drzew bonsai, ale to nie jest wszystko, co potrafią wyczarować japońscy ogrodnicy. Oto staw w ogrodzie Kenrokuen w Kanazawa zaliczanym do trzech najpiękniejszych ogrodów Japonii. Gałąź sosny rosnącej na brzegu prowadzona jest poziomo niczym, zielony wąż ponad taflą wody. Inną specjalnością tego ogrodu są linowe stożki służące podtrzymywaniu gałęzi wielkich sosen w zimie obciążonych śniegiem. Takich pomysłowych efektów jest wiele, a wśród nich wymyślne sposoby ratowania przed śmiercią wiekowych, czasem ledwie żywych drzew – staruszków.
Symbolika ogrodów
W ogrodach japońskich niemal wszystko ma znaczenie symboliczne: kamienie, woda, mech, krzewy, latarnie, mostki itd. Szczególnie znana, choć dla Europejczyków niezrozumiała, jest symbolika buddyjskich ogrodów zen. Najbardziej znany z tego typu ogrodów jest częścią świątyni Ryōanji w Kioto. Kilka chropawych skał wyrastających z prostokątnego placu pokrytego żwirem. Nie ma drzew, ani krzewów, a żwirowa powierzchnia zagrabiona jest starannie, tworząc nieskazitelny, niezbyt skomplikowany, ale trudny do utrzymania wzór z prostych i krzywych linii. Dlaczego to coś nazywane jest ogrodem? Co może to oznaczać? Na czym to w ogóle polega? Nieco więcej zrozumiałam, gdy płynęłam statkiem z Hiroszimy na wyspę Itsukushima Jinja. Morze i wyspy – coś niezmiernie japońskiego. To jest pierwowzór z natury dla ogrodu zen. Głębszych warstw symboliki tzw. ogrodów suchego krajobrazu nie podejmuję się wyjaśniać. Mówiąc o symbolice japońskich ogrodów, trzeba koniecznie odnieść się do religijnych proweniencji. Shinto – rodzima religia tego kraju, której nie wyznawał i nie wyznaje nikt inny oprócz Japończyków, jest religią animistyczną. Znaczy to, że według niej drzewa, woda, kamienie, zwierzęta, a nawet przedmioty mają duszę. Duchy mieszkają, lub wręcz są drzewami, skałami, strumieniami, wodospadami itp. Jednym słowem wszystko, z czego złożony jest ogród może mieć atrybuty religijne. Zatem o ogrodzie można opowiadać słowami religijnej przypowieści, oddawać mu cześć, medytować, prosić o łaski itp. Buddyzm zen – kolejna religia Japończyków, stworzył własny kanon ogrodowy – owe suche ogrody. Jeszcze bardziej symboliczne i jeszcze bardziej niepojęte dla ludzi Zachodu. Warto uprzytomnić sobie, że w przekonaniu Japończyków jedna religia nie wyklucza drugiej. Można być shintoistą i buddystą jednocześnie. Zatem ogród może być nośnikiem i jednej, i drugiej symboliki. Japońska sztuka ogrodowa w pewnym sensie była, i nadal jest, sztuką sakralną. Najpiękniejsze ogrody związane są ze świątyniami. Pierwszymi ogrodnikami, twórcami kanonów, byli mnisi, a oglądanie ogrodów prowokuje co wrażliwszych obserwatorów do mistycznych uniesień.
Rośliny ogrodu japońskiego
Jest pewien charakterystyczny dla japońskich ogrodów zestaw roślin: sosny, azalie, miłorzęby, klony palmowe, wiśnie, irysy, chryzantemy, wisterie i mech. Ten ostatni jest szczególnie ważny. Oglądając fotografie japońskich ogrodów często go nie zauważamy, myląc go z trawą. W japońskich ogrodach trawy nie ma, a jeśli gdzieś jest, to jako osobliwość. Natomiast mech jest w wielu rodzajach i kolorach, a uprawianie rzadkich odmian mchu jest sztuką dostępną nielicznym. W ogrodach, w parkach, na skwerach, nawet tych najmniejszych, na wiosnę, na tle zieleni pojawiają się ożywcze plamy ostrego różu. To kwitnące azalie zazwyczaj strzyżone w kształt spłaszczonej kuli. Jest ich mnóstwo i są po prosu wszędzie. Swoisty znak rozpoznawczy wiosennego krajobrazu miast japońskich. Nie są jednak tak znane jak uwielbiane przez Japończyków kwitnące wiśnie. Gdy fala kwitnienia zaczyna płynąć od południa ku północy kraju, Japończyków ogarnia „wiśniowe szaleństwo” Hanami. Co rano radio informuje gdzie dziś dotrze owa fala, aby nie przegapić narodowego świętowania. Wspaniałe są japońskie sosny w najróżniejszych odmianach, we wszystkich odcieniach zieleni, formowane, czy rosnące tak, jak chciała natura, z krótkimi igłami albo z długimi na około 20 cm itd., itd. O ogrodach japońskich można w nieskończoność.
Ogród japoński w Polsce?
Na koniec mam kilka próśb do osób, które pragną w Polsce założyć ogród japoński. Nie wierzcie w to, że zakupienie możliwie największej liczby roślin z przymiotnikiem „japoński” w nazwie zagwarantuje wam sukces. Szczególnie odradzam sadzenie ich w rządku, jak na wystawie sklepowej. Spróbujcie ułożyć je w kompozycję, w której biorą udział nie tylko drzewa, kamienie i krzewy (czyli w języku kompozycji bryły lub zielone ściany), lecz także przestrzenie otwarte tworzące wnętrza ogrodowe. Zadbajcie o to, by piękne rośliny były dobrze wyeksponowane, czyli umieszczone z myślą o ich oglądaniu. Spróbujcie tak prowadzić ścieżki, aby nie tylko dojść do celu, ale także pokazać to, co jest warte zobaczenia. A gdy zapragniecie mieć bramę torii, to nie traktujcie jej jako furtki, lecz zadbajcie, aby ramowała widok, który warto oglądać, a nie coś przypadkowego czy wręcz brzydkiego. W naszym klimacie trudno kultywować mech, ale zamiast trawy można zastosować jakąś drobnolistną roślinę okrywową. Powodzenia!
Tekst i zdjęcia Krystyna Pawłowska
Profesor na Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej. Specjalizuje się w architekturze krajobrazu i projektowaniu terenów zielonych. Znawca sztuki witrażowej.