Willa Łąkowy Kamień – od mieszkania do muzeum noblisty
W interesie obu naszych narodów i dla odbudowy obu krajów pragnąłbym takiego zrozumienia i wzajemnego oddania, jakim obaj nauczyliśmy się nawzajem obdarzać.
Słowa nie te padły w Warszawie podczas wizyty Willy’ego Brandta (1970) ani w Krzyżowej (1989), gdy Tadeusz Mazowiecki i Helmut Kohl przekazali sobie znak pokoju. Wypowiedziane zostały zaledwie kilka miesięcy po wojnie, dokładnie 5 maja 1945 roku. Ich autorem był niemiecki pisarz, noblista Gerhart Hauptmann, zaś adresatem Zdzisław Straszak, młody polski student architektury, jeszcze do niedawna więzień przymusowego obozu pracy w niemieckim Hirschberg, później opiekujący się pisarzem w imieniu Wojciecha Tabaki, reprezentującego polską administrację państwową w Jeleniej Górze.
Sprawa niemieckiego pisarza G. Hauptmanna stanowi nieustanny przedmiot badań. Niedawno doszło do kolejnych ciekawych odkryć we frapującym temacie, jakim są relacje między Hauptmannem a Polakami po zakończeniu wojny. Pisarz bowiem nie opuścił swego domu pod Karkonoszami. Okazuje się, że w zbiorach Domu Hauptmanna w Jagniątkowie (Jelenia Góra) znajdują się, szczęśliwie odnalezione, a jeszcze niedawno uważane za zaginione, osobiste podziękowania niemieckiego pisarza do W. Tabaki, za jego nadzwyczajną i pełną szacunku pamięć o 83. urodzinach pisarza… Gdy kręciłem tu przed laty swoje filmy, mówili mi, że ten dokument zaginął. Dlatego nie pokazałem go w żadnym swoim obrazie. Chciałem nawet zawiadomić organa ścigania o kradzieży – wyjaśniał podczas spotkania zmarły w tym roku reżyser i dokumentalista Robert Stando. Przekazał on do zbiorów muzealnych całą swoją dokumentację filmową, robocze nagrania filmów, unikalne zdjęcia. Przez lata w teczkach i na taśmach filmowych zgromadził całkiem pokaźne archiwum, którego badanie przyniosło też dalsze ustalenia i istotne, nieznane dotąd fakty w biografii niemieckiego pisarza.
Szczegóły wizyty polskiego starosty Tabaki u Hauptmanna przybliża list Ireny Matczak, która po emisji filmu Stando Siedem i pół tygodnia napisała do Telewizji Polskiej: Miałam możność poznania Gerharta Hauptmanna i goszczenia w jego domu. Będąc od 15.06.45 do 31.12.45 sekretarką starosty jeleniogórskiego Wojciecha Tabaki, znając dobrze język niemiecki, byłam niejednokrotnie tłumaczką między starostą a opiekunem Gerharta Hauptmanna (…). Pośredniczyłam również w stałych rozmowach między Referatem Kultury i Sztuki oraz Referatem Opieki Społecznej – której kierownikiem był p. Krzyżanowski – dotyczących opieki nad Gerhartem Hauptmannem, polegającej na dostarczeniu mu leków, aprowizacji oraz co najważniejsze, opału. Współpraca z opiekunem Hauptmana układała się bardzo dobrze, o co starał się sam Starosta. W dniu 15 listopada 1945 roku, w dniu 83-ch urodzin Gerharta Hauptmanna, wchodziłam w skład delegacji, która w dniu Jego urodzin składała Mu życzenia od gospodarza Ziemi Jeleniogórskiej – Wojciecha Tabaki, w postaci kosza kwiatów oraz wiktuałów (o które w owym czasie było bardzo trudno). W skład delegacji wchodzili jeszcze sekretarz Zdzisław Straszak oraz kierownik Kancelarii Stanisław Czepurkowski. Byliśmy podejmowani przez Gerharta Hauptmanna i jego żonę śniadaniem oraz wpisaliśmy się do księgi pamiątkowej gości, po czym udaliśmy się do pracowni na luźną rozmowę z pisarzem. Od Gerharta Hauptmanna otrzymałam zdjęcie z imienną – ale dla mnie – dedykacją oraz książkę-nowelkę Die Hochzeit auf Buchenhorst, wydaną w roku 1933 przez S. Fischer Verlag-Berlin, pisanej gotykiem, w pięknej obwolucie. Pamiątki po Nim mam w
wielkim poszanowaniu.
Innym odkryciem była sprawa przekazania domu po Hauptmannie samemu Leopoldowi Staffowi. Hauptmann zmarł w swoim domu 6 czerwca 1946 roku. Kiedy toczyły się długie polsko-radzieckie rozmowy na temat pochówku pisarza, nie próżnował jeleniogórski starosta W. Tabaka. Chciał stworzyć artystyczną kolonię literacką w Karkonoszach, a swoistą „wisienką na torcie” miał być sam Staff. Do Margarety, wdowy po pisarzu, przyjechała nawet krakowska delegacja, aby obejrzeć dom dla Staffa. Niestety, ubiegły ich polskie władze centralne, a konkretnie Henryk Świątkowski, ówczesny minister sprawiedliwości, który był jednocześnie prezesem Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Postanowił, że willa po Hauptmannie zostanie przekazana TPPR.
I tak się w rzeczywistości stało, organizacja ta przejęła na kilka lat władanie obiektem. Przez chwilę obecny był tu też Polski Związek Zachodni, kształcący dzieci powracających
z zagranicy emigrantów. W latach 50. w obiekcie zaczęto organizować turnusy pobytowe dla dzieci chcących poprawić swoje zdrowie, a jako że pierwsze grupy pochodziły ze stolicy, obiekt nazwano „Warszawianką”. Działalność obiektu wypoczynkowego dla dzieci trwała do 1998 roku. Potem – w myśl porozumienia Kohl–Mazowiecki – obiekt przekształcono na miejsce pamięci po pisarzu i stworzono „Dom Gerharta Hauptmanna”, a w 2005 roku nadano placówce status muzeum. I tak jest do dziś.
Muzeum organizuje wiele wystaw, spotkań, imprez kulturalnych, w tym nawet spektakle teatralne, głównie monodramy. Grane są na żywo, trafiają także do internetu. Dom zamieszkania dramaturga i noblisty wszakże zobowiązuje. Przybywa też cennych eksponatów. Dzięki staraniom władz Jeleniej Góry w bieżącym roku pozyskano niezwykle cenną kolekcję mebli po pisarzu, które na stałe powróciły do domu, z którego wyjechały w 1946 roku. To wielka sensacja, nie tylko w świecie muzealników. Otwarcie wystawy „Gerhart Hauptmann – życie codzienne” zaplanowano w trakcie tegorocznej Nocy Muzeów – 14. maja 2022 roku.
Tekst i zdjęcia: Janusz Skowroński