Kategoria: To Polska właśnie

“Cichy Memoriał” Wyjątkowa galeria sztuki ulicznej Arkadiusza Andrejkowa

 

„Cichy Memoriał”

 

Z czym może się kojarzyć województwo podkarpackie? Zapewne w pierwszej kolejności każdy turysta wymieni Bieszczady, a przede wszystkim bieszczadzkie połoniny. Magiczne, wciąż dzikie miejsce, w którym można się zapomnieć.

 

Jednak w rzeczywistości Podkarpacie to dużo więcej. Będąc w województwie podkarpackim nie można zapomnieć o wyjątkowej galerii sztuki ulicznej, którą stworzył lokalny artysta – Arkadiusz Andrejkow. To właśnie tutaj, w południowo-wschodniej Polsce, znaleźć można niezwykłe, malowane na drewnie dzieła – nazywane „Cichym Memoriałem” − nadające temu zakątkowi Polski niepowtarzalnego klimatu.

 

Mimo że murale kojarzą się głównie ze współczesnością, w rzeczywistości swoje korzenie mają jeszcze w starożytności. Obecnie są to wielkoformatowe dzieła malowane na murach, mające na celu przyciągnąć uwagę. W wielu miastach i miasteczkach na betonowych budynkach powstają uliczne malowidła, które z roku na rok wzbudzają zainteresowanie coraz większej rzeszy fanów street artu. Jednak to, co powstało w województwie podkarpackim, jest czymś wyjątkowym. Zobaczenie jednego dzieła z projektu „Cichy Memoriał” sprawia, że rusza się w niesamowitą podróż przez podkarpackie wsie w poszukiwaniu portretów na drewnie…

 

„Murale”, które powstają na podkarpackich wsiach

Portrety z projektu „Cichy Memoriał” wyglądają jak żywe, jakby osoby namalowane na drewnie miały zaraz wyjść i dołączyć do nas, razem zasiąść do stołu, śmiać się. W oddali czuć ich obecność, słychać ich śmiech… To dzieła artysty z Sanoka – Arkadiusza Andrejkowa. Jeszcze kilkanaście lat temu był grafficiarzem, malował pod osłoną nocy na betonowych ścianach, głównie abstrakcje. W końcu zaczął tworzyć coś absolutnie niezwykłego, co na zawsze miało odmienić obraz podkarpackich wsi. Wędrując, widział wiele drewnianych szop i stodół, dostrzegając ich potencjał. Było ich tak wiele, że mogły stać się doskonałym podłożem dla portretów. Dało to możliwość podarowania drugiego życia drewnianym stodołom, ale również ludziom, których portrety zaczęły się na nich pojawiać. Gdyby tylko deski potrafiły mówić… mogłyby opowiedzieć nam niejedną historię, o której lokalna społeczność może już nie pamiętać. Tak jak i osoby, które zaczęły zdobić drewniane szopy… Pomysł na „Cichy Memoriał” był niezwykły od samego początku!

 

Projekt „Cichy Memoriał”

Projekt ruszył w 2017 roku, kiedy to Andrejkow zaczął malować niesamowite portrety na drewnianych szopach i stodołach. Surowe naturalne podłoże, na którym można było od razu malować, stanowiły idealne połączenie naturalnego surowca z sielskim klimatem podkarpackich wsi. Andrejkow nie chciał malować królów, wielkich bohaterów, znanych postaci – ci mają już tysiące portretów i świat zawsze będzie o nich pamiętać. Chciał malować po prostu zwykłych mieszkańców podkarpackich wsi, lokalnych bohaterów, o których świat pewnie nigdy nie usłyszy. Naszych dziadków, rodziców, nasze dzieci, naszych nauczycieli, rolników – ludzi, którzy również zasługują na pamięć. Na to, by ktoś o nich usłyszał, by ktoś mógł przystanąć przy ich twarzach i spojrzeć im w oczy, zastanowić się nad ich historią, nad dziejami lokalnej społeczności. To także bohaterowie – nasi i tylko nasi, i my nigdy o nich nie zapomnimy. Są częścią nas, a teraz częścią czegoś jeszcze większego – częścią „Cichego Memoriału”, który składa im hołd. Na portretach znajdziemy tych, którzy już dawno od nas odeszli, ale dzięki wspaniałym dziełom Andrejkowa, mogą z nami zostać na dłużej i na wyciągnięcie ręki. Na portretach są także i ci, którzy są wciąż z nami, uchwyceni w wyjątkowych dla rodziny i lokalnej społeczności chwilach, które mogą pozostać na dłużej na drewnianym portrecie.

 

Jak powstają portrety „Cichy Memoriał”?

Do realizacji każdego z portretu Andrejkow wykorzystuje stare, rodzinne fotografie, na których można odnaleźć wyjątkowe chwile dla danej rodziny czy wsi. To niezwykłe pamiątkowe zdjęcia, na których widać emocje i melancholię. I to widać także na każdym z portretów projektu „Cichy Memoriał”. Każda postać wygląda jak żywa, jakby wróciła do nas i już nigdy nie pozwolimy jej odejść. Andrejkow podczas swoich podróży przekonał się, jak wyjątkowi ludzie mieszkają w podkarpackich wsiach. Cechuje ich bezinteresowna życzliwość, „serce na talerzu”, melancholia, niesamowite momenty z historii danej społeczności. W ich życiu trud dnia codziennego przeplata się z wiejską sielanką. Są to ludzie dbający o swoją spuściznę i pamięć o swoich przodkach i członkach rodziny. „Murale” są doskonałym powrotem do korzeni i zwieńczeniem podkarpackiej tożsamości. Ci, którzy odeszli, nie muszą odchodzić na zawsze, mogą z nami zostać na niezwykłym portrecie.

 

Dzieła Andrejkowa zazwyczaj powstają w jeden dzień. Najczęściej sami właściciele szop czy stodół kontaktują się z artystą, wysyłają zdjęcia drewnianej szopy, zdjęcie, które chcieliby zobaczyć na drewnianym podłożu. Dalej artysta ocenia stan szopy, maluje szkic dzieła, które miałoby powstać, przesyła ów projekt rodzinie i tak zaczyna się wspólna, artystyczna przygoda… Andrejkow podróżuje komunikacją publiczną, dzięki czemu ma szansę poznać najróżniejsze zakątki podkarpackich wsi, powolutku, z zadumą. Postaci na portretach maluje szkicowo, transparentnie, by stanowiły integralną część drewnianego podłoża, by naturalnie wtapiały się w otoczenie. Ożywia tych, za którymi tęsknimy. Daje drugie życie tym, których kochamy i chcielibyśmy zatrzymać na dłużej…

 

Murale czy jednak deskale/drewnale?

Projekt „Cichy Memoriał” to niezwykłe dzieła, które powstają na drewnianych szopach i stodołach, dlatego też niektórzy twierdzą, że nie powinny być nazywane „muralami”, bowiem nie powstają na betonowych powierzchniach, na murach, lecz wyłącznie na drewnie. Autor nie spoczywa na laurach, co roku tworząc mnóstwo nowych dzieł na drewnianych budynkach wsi. Dlatego też jego dzieła zaczęto lokalnie nazywać deskalami czy drewnalami. Mimo że nazwa ta jest stosunkowo nowa, nie dziwi już mieszkańców podkarpackich wiosek. Projekt jest na tyle wyjątkowy, że zasługuje na swoją własną nazwę.

 

Dzieła z projektu „Cichy Memoriał” są najpiękniejszą galerią wiejskiej sztuki ulicznej. Nadają duszy podkarpackim wsiom, dają drugie życie drewnianym budynkom, ale przede wszystkim dają drugie życie bliskim, których rodzina chce zatrzymać na dłużej. To jedna z najbardziej niesamowitych, melancholijnych wycieczek. Zobaczenie jednego deskala z pewnością sprawi, że każdy podróżny będzie chciał zobaczyć kolejny z niesamowitych portretów i ruszy szlakiem podkarpackich wiosek w poszukiwaniu naszych przodków, bliskich, ich twarzy i sylwetek malowanych na drewnie. Przystanie pod nimi z zadumą i wyobrazi sobie, jaka była historia tej rodziny i lokalnej społeczności. To nasi bohaterowie, nasi najbliżsi. Być może bez imienia na portrecie, być może obcy dla podróżnego, a jednak po kilku chwilach stają się coraz bliżsi, a serce bije mocniej. Taka jest niezwykła moc tych pięknych dzieł na drewnie w podkarpackich wioskach i wioseczkach. Warto zagubić się w poszukiwaniu kolejnych dzieł, by znaleźć duszę Podkarpacia i jego zwykłych-niezwykłych mieszkańców, którzy są sercem tego miejsca. Ta wyjątkowa wycieczka na zawsze zostanie w pamięci każdego, kto ruszy szlakiem „Cichego Memoriału”, a pamięć o ludziach z portretów na zawsze już pozostanie żywa.

 

Po więcej podkarpackich inspiracji zapraszamy na bloga rudeiczarne.pl, gdzie znaleźć można wiele publikacji stworzonych w trakcie przemierzania Podkarpacia, które cieszy się ogromnym zainteresowaniem turystów i podróżnych, pozwalając szerzej spojrzeć na ten wyjątkowy zakątek Polski, wciąż niedoceniany i nadal przez wielu nieodkryty, a jakże fascynujący.

 

Tekst  i zdjęcia: Karolina Miller i Piotr Andruszko

 

Dzwoni już 500 lat…

 

 

Dzwon Zygmunta – jego majestatyczny głos dochodzi aż do Wielkanocy… Mowa, oczywiście, o położonej niedaleko Krakowa wsi Wielkanoc, w której podobno można go usłyszeć. Wprawiany jest w ruch przez 12 dzwonników, którzy pociągając za konopne liny, mogą rozkołysać kolosa w główne święta kościelne, w rocznice najważniejszych wydarzeń oraz w święta narodowe – 3 Maja i 11 Listopada. Jest jednym z trzech wielkich dzwonów w Europie, poruszanych do dzisiaj siłą ludzkich mięśni (dwa pozostałe to Zygmunt na Hradczanach w Pradze i Tuba Dei w Toruniu). Dzwon Zygmunta – odlany w Krakowie przez Jana (Hansa) Behema z Norymbergii – waży 12 600 kg i ma 450 m wysokości z jarzmem i sercem, a jego słyszalność sięga nawet 30 km. Po raz pierwszy zabrzmiał 13 lipca 1521 roku tuż przed 111. rocznicą bitwy pod Grunwaldem; słuchały go zapewne tysiące ludzi, a także jego fundator – król Zygmunt Stary.

 

Pięćsetną rocznicę tego wydarzenia Kraków uroczyście świętował od 28 czerwca do 13 lipca 2021 roku pod patronatem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy. W auli Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Krakowskiej odbyło się dwudniowe sympozjum naukowe. W czasie tego spotkania z udziałem kilkudziesięciu osób, w tym także gości z Litwy i Czech, zainaugurowanego wysłuchaniem dźwięku Zygmunta, wygłoszono interesujące referaty poświęcone historii królewskiego dzwonu i ukazaniu jego znaczenia w dziejach państwa i narodu polskiego. Wśród autorów referatów znaleźli się m.in. specjaliści z dziedziny akustyki, dendrologii, sztuki ciesielskiej, metalurgii, ukazując mniej znane aspekty historii Zygmunta. Jeden z referatów dotyczył także „brata” wawelskiego Zygmunta z dzwonnicy katedry św. Stanisława w Wilnie.

 

Każdy dzwon kościelny ma w swym życiu trzy momenty inicjacyjne – zaznaczył w powitalnym wystąpieniu prof. Mieczysław Rokosz, inicjator i organizator sympozjum, wawelski dzwonnik – wydobycie odlanego dzwonu z jamy odlewniczej, następnie jego konsekracja i chrzest w uroczystym obrzędzie liturgicznym i wydźwignięcie go na wieżę, zawieszenie i pierwsze dzwonienie. Właśnie zawieszenie dzwonu w 1521 roku było okazją do kilkudniowych krakowskich uroczystości. W ramach sympozjum była także możliwość zwiedzania wawelskiej katedry i Wieży Zygmuntowskiej, gdzie jest zawieszony Zygmunt wraz z kilkoma innymi dzwonami, oraz Wieży Wikaryjskiej, zwanej także Wieżą Srebrnych Dzwonów. Zygmunt odezwał się na koniec sympozjum w dniu 29 czerwca, w uroczystość św. Piotra i Pawła.

 

W ramach obchodów jubileuszu 500-lecia dzwonu, w dniu 13 lipca, odbyła się dźwiękowo-wizualna rekonstrukcja zawieszenia dzwonu (w postaci plenerowej inscenizacji), a zygmuntowski korowód był kulminacyjnym punktem rocznicowych uroczystości. Była to barwna parada od Barbakanu, ulicą Floriańską, przez Rynek Główny pod Wawel, z udziałem aktorów występujących w strojach z epoki, tancerzy, muzyków, Bractwa Kurkowego – wielkie widowisko przybliżające renesansowy świat tańców i zabaw. Głównym elementem korowodu była replika Zygmunta wieziona specjalnie przygotowanym pojazdem na Wawel. Oddzielnie niesiono serce dzwonu. Pod wieżą ratuszową na Rynku Głównym miał miejsce spektakl baletu Cracovia Danza pt. Kiedy tańczą dzwony. W czasie wakacji można było oglądać replikę dzwonu, wyeksponowaną w różnych punktach miasta. Inną jubileuszową atrakcją jest wystawiony na Wawelu obraz Jana Matejki Zawieszenie dzwonu Zygmunta, datowany na rok 1874, wypożyczony z Muzeum Narodowego w Warszawie. Organizatorem rocznicowych uroczystości  było miasto Kraków, Zamek Królewski na Wawelu, Katedra Wawelska, Dom Norymberski w Krakowie i Małopolska Organizacja Turystyczna.

 

Zygmunt dzwoni już 500 lat, jednakże następuje powolne zużywanie materiału, z którego zbudowany jest klosz dzwonu w miejscu uderzeń jego serca. Według najnowszych badań dzwon wytrzyma następne 500 lat, później można go obrócić o 90o, by serce mogło uderzać w nowe miejsca jeszcze przez kolejne 1 000 lat!

 

Tekst Józef Partyka

  

 

Zamek Królewski w Poznaniu

 

W roku 1253, na lewym brzegu Warty, książę wielkopolski Przemysł II ulokował na prawie magdeburskim miasto Poznań. Jego ówczesny obszar jest dziś zwany Starym Miastem. Centrum stanowi Stary Rynek z pięknym renesansowym ratuszem, stojącym w miejscu pierwotnej siedziby władz miejskich z XIII wieku. W tym też czasie na zachód od Rynku, na wzgórzu – zwanym wówczas Górą Zamkową, a dziś Górą Przemysła – powstała pierwsza budowla obronna włączona w system murów otaczających miasto. Jest prawdopodobne, że warownia została tu wybudowana jeszcze w pierwszej połowie XIII wieku przez księcia śląskiego Henryka Brodatego, który wówczas władał tą częścią Wielkopolski. Układ przestrzenny poznańskiego zamku jest podobny do wzniesionego wcześniej zamku Henryka Brodatego w Legnicy. Pod koniec XIII wieku rozbudowany zamek stał się siedzibą koronowanego w 1295 roku w Gnieźnie króla Przemysła II.

 

Zamek był jednym z pierwszych zamków w Polsce i pierwszym zamkiem królewskim. Jego mury wybudowano z cegły w wątku wendyjskim, na kamiennych fundamentach z głazów narzutowych. Stanowił ważny element w systemie murów obronnych miasta, zabezpieczając je od strony zachodniej, gdzie ze względu na wzgórze niemożliwe było wykonanie fosy. Od strony południowej postawiono wieżę o wymiarach w poziomym przekroju piwnic ok. 11 x 11 m, z murami ceglanymi grubości 3 m. W późniejszym okresie, na północ od wieży, zbudowano wydłużony budynek, do którego od wschodu przylegał dziedziniec otoczony wpierw palisadą drewnianą, a później ceglanym murem.

Od XIV wieku, gdy stolicą kraju został Kraków, zamek poznański stał się siedzibą starostów generalnych i okresowo siedzibą królewską, w czasie pobytu władców w Poznaniu. W XVI wieku podniszczony zamek został odbudowany oraz rozbudowany w renesansowym stylu. Powstał wówczas trójkondygnacyjny, podpiwniczony budynek, znany z opisów i ikonografii, kryty czterema poprzecznymi dachami osłoniętymi schodkowymi szczytami.

Olbrzymie zniszczenia przyniósł zamkowi „potop szwedzki”, a później oblężenie miasta przez wojska rosyjskie i saskie w 1704 roku oraz walki o miasto w 1716. Pomimo doraźnych remontów, zamek stopniowo popadał w ruinę. Dopiero pod koniec XVIII wieku, na jego XIII- i XIV-wiecznych murach, wzniesiono dwukondygnacyjny budynek w formach barokowo-klasycystycznych, zwany dziś „budynkiem Raczyńskiego”. W pierwszej połowie XIX wieku zbudowano jednokondygnacyjną oficynę sięgającą do dawnej wieży.

Budynki te pełniły w XIX wieku różne funkcje, m.in. siedziby rejencji w początkowych czasach zaboru, sądów i od 1869 r. archiwum. W lutym 1945 roku, w toku walk o wyzwolenie Poznania, Stare Miasto zostało zniszczone w około sześćdziesięciu procentach. Po wojnie, w latach 50., odbudowano większość jego budynków. W latach 60. prowadzono prace archeologiczne przy pozostałościach zamku, zabezpieczając jego relikty. Odsłonięto wówczas m.in. potężne mury dolnej części wieży. W tym czasie odbudowano także część zamku i „budynek Raczyńskiego”, umieszczając w nim Muzeum Rzemiosł Artystycznych, noszące obecnie nazwę Muzeum Sztuk Użytkowych i będące oddziałem Muzeum Narodowego. Przez wiele lat duża część zabudowań zamkowych, prowizorycznie zabezpieczona, czekała na odbudowę. Do początków XXI wieku poznański Zamek Królewski pozostawał jedynym ze znaczniejszych zabytków Polski nieodbudowanym po zniszczeniach w 1945 roku.

Ukryte pod ziemią wczesnogotyckie i gotyckie mury oraz relikty późniejszych budowli dowodzą powikłanych dziejów tego miejsca. Zamek jest też świadectwem stołeczności miasta oraz miejscem, gdzie powstało polskie godło narodowe ustanowione przez koronowanego w 1295 roku króla Przemysła II. Władca ten podjął się dzieła zjednoczenia ziem polskich, podzielonych w początkach XII wieku przez Bolesława Krzywoustego.

W 2002 roku, z inicjatywy 19 organizacji społecznych i związków twórczych Poznania, powstał Komitet Odbudowy Zamku Królewskiego w Poznaniu (KOZK), który podjął się dzieła restytucji budowli. Stanęło przed nim wiele trudnych do zrealizowania zadań: pozyskanie przychylności władz, zdobycie środków finansowych, przygotowanie odpowiedniego projektu i przywrócenie zamkowi dawnego stanu.

Zamiar odrestaurowania zamku zyskał zarówno gorących zwolenników, jak i przeciwników. Na łamach prasy, w radiu i telewizji rozgorzała gorąca dyskusja. Dyskutowano o celowości odbudowy zamku oraz jego formie. Pomysł odbudowy poparły (również finansowo) władze województwa wielkopolskiego i władze miasta. Sceptyczny stosunek do budowy obiektu miał właściciel – Muzeum Narodowe.

KOZK przez parę lat prowadził intensywne działania promocyjne i zbiórkę funduszy. W roku 2003 zorganizowano ogólnopolski konkurs architektoniczny, na który wpłynęły dwadzieścia dwie prace. Oblicza prezentowanych kształtów Zamku były bardzo różne: od historycznych po skrajnie nowoczesne. Po długiej dyskusji wybrano projekt architekta Witolda Milewskiego, przedstawiający Zamek w formach nawiązujących do zachowanych fragmentów gotyckich i dokumentów z przebudowy dokonanej w XVII wieku. Koszt budowy oszacowano na 20 mln zł. Samorządy miasta i województwa wyasygnowały po 9 mln. Komitet pozyskał środki finansowe, łącznie ze społecznie wykonanymi badaniami technicznymi i ekspertyzami, w kwocie prawie 2 mln zł.

W 2010 roku rozpoczęto budowę, którą ukończono po czterech latach. W roku 2016 do zwiedzania udostępniono wieżę, a rok później cały obiekt – Muzeum Sztuk Użytkowych. KOZK dążył do zachowania historycznego wystroju wnętrz, co udało się tylko częściowo. Czyniono też starania, aby muzeum stało się Muzeum Godła Narodowego, o podobnym charakterze jak istniejące w Będominie koło Kościerzyny Muzeum Hymnu Narodowego. Niestety koncepcja ta nie uzyskała aprobaty Muzeum Narodowego w Poznaniu, którego oddziałem jest muzeum na Górze Przemysła.

W pomieszczeniach zamku zlokalizowano Muzeum Sztuk Użytkowych. Nazwa nie jest może zbyt przyciągająca dla zwiedzających, jednakże nowa, znacznie rozszerzona ekspozycja jest bardzo ciekawa i ze wszech miar warta zobaczenia.

W kilkunastu salach, od autentycznych pomieszczeń – lochów piwnicznych z XIII wieku do nowych sal na drugim piętrze, zaprezentowano ok. 2000 eksponatów sztuki użytkowej, czyli różnych wytworów pracy ludzkiej o artystycznym wyrazie, przydatnych w życiu codziennym: mebli, tkanin, ubiorów, szkła, ceramiki (m.in. zastaw stołowych), wyrobów metalowych (m.in. sztućców), lamp i różnego rodzaju użytecznych drobiazgów. Wystawę uzupełniają dzieła „sztuki nieużytkowej”, m.in.: obrazy, gobeliny i rzeźby. Głównie europejskie zbiory zaprezentowano w układzie chronologicznym – od średniowiecza po czasy współczesne.

Dla wielu zwiedzających główną atrakcją zamku jest wieża i znajdujący się w jej górnej części dwukondygnacyjny punkt widokowy: w kondygnacji dolnej – „zakryty”, z widokiem przez okna, a w kondygnacji górnej – „odkryty”, z widokiem przez krenelaż. Szczyt wieży dostępny jest po pokonaniu prawie 200 schodów. Można też wjechać windą. Z zamkowej wieży rozciąga się wspaniały widok na miasto i jego bliższe okolice. Pięknie się stąd prezentują Stary Rynek z ratuszem i bazyliką farną, nieco dalej Ostrów Tumski z katedrą, osiedla na Ratajach, od zachodu centrum miasta, a na północnym horyzoncie Góra Moraska (154 m n.p.m.) i Góra Dziewicza (143 m n.p.m.), odległe od zamku ok. 10 km.

Grono byłych działaczy KOZK toczy obecnie batalię o postawienie na stoku Góry Przemysła pomnika króla Przemysła II. Są gotowe koncepcje, jest donator(!), jednak brak decyzji władz miejskich… Obecnie Góra Przemysła z Zamkiem Królewskim, barokowym kościołem oo. Franciszkanów oraz pomnikiem 15 Pułku Ułanów Poznańskich jest jednym z ciekawszych fragmentów zabytkowego Poznania. Stok góry jest też jedynym fragmentem zieleni miejskiej na Starówce.

 

Włodzimierz Łęcki

 

Skarb Narodów. Na turystycznym szlaku: Tarłów- Święty Krzyż

Pierwsze turystyczne szlaki piesze ostrowieccy działacze Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego wytyczyli w 1927 roku. Prowadziły: na Święty Krzyż z Ostrowca, Ćmielowa i Nietuliska. Kolejne szlaki: z Ćmielowa do Bałtowa i z Wąchocka do Bodzentyna wytyczono w 1930 roku.

Wpływ turystyki na ojczystą przyrodę i korzyści z niej wynikające

Uprawiamy różne formy turystyki. Wędrujemy pieszo, pływamy kajakami, żaglówkami, jeździmy rowerami, konno i samochodami, niektórzy wędkują. Naturalną rzeczą jest, że wytwarzamy przy tym różnego rodzaju odpady, które dla środowiska mogą być zagrożeniem. lipiec-wrzesień/3(3)2020 Szczególnie niebezpieczne są pozostawione w nieodpowiednich miejscach  pozostałości pożywienia. Kilka lat wstecz, zatrzymałem się na posiłek pod leśnym deszczochronem. Po pewnym czasie…
Więcej

Pustynia Błędowska

Tak o niej pisano przed wojną: "Największa w Europie, Polską Saharą zwana. A kto by zlekceważył jej obszar, gdyż zbyt szeroką i długą nie wydaje się na oko, niech spróbuje parę kilometrów przespacerować się po niej. A warto. Można przy odpowiedniej pogodzie być świadkiem zjawiska mirażu - Fata Morgany". lipiec-wrzesień/3(3)2020 Nie każdy wie, że na…
Więcej

„Dar Pomorza” nie zawsze był polski!

Niezwykła historia „Daru” zaczęła się na po­cząt­ku XX wieku. Dynamicz­nie rozwijająca się wówczas niemiecka flota handlowa potrzebowała dużej licz­by wykwalifikowanych oficerów i marynarzy. Z myślą o ich szkoleniu utwo­rzo­no więc w 1900 roku Niemieckie Stowarzyszenie Statków Szkol­nych (Deu­tsch­er­ Schulschiff Verein), którego prezesem oraz głównym sponsorem został Wiel­ki Książę Ol­den­burga Fryderyk August. lipiec-wrzesień/3(3)2020 Kształcenie załóg jest…
Więcej

Gdyński Dworzec Kolejowy

 

Działania wojenne podczas ostatniej wojny spowodowały w Gdyni znaczne uszkodzenie budynku dworca kolejowego powstałego w 1926 roku. Ze względu na tworzenie się jednego organizmu portowego Gdańsk-Gdynia i zbyt małej funkcjonalności starego dworca w stosunku do wielkości Gdyni (było już to odczuwalne przed wybuchem II wojny światowej) postanowiono nie odbudowywać go, ale zaprojektować zupełnie nowy rozdzielając ruch dalekobieżny od aglomeracyjnego. Nowy dworzec miał być nowoczesnym i reprezentacyjnym gmachem adekwatnym do nowoczesnego portowego miasta. Zaprojektowanie budynku zlecono Wacławowi Tomaszewskiemu ówczesnemu profesorowi Wydziału Architektury Politechniki Gdańskiej, który również przed wojną projektował budynki w mieście. Budowę prowadzono w latach 1950-1955, a jego uroczyste otwarcie nastąpiło 22 lipca 1955 roku.

Kaplica Książęca w Lubiążu

Kaplica Książęca, zaprojektowana została na planie krzyża równoramiennego, którego trzy ramiona zakończone są wielokątnie. Przylega do północno - wschodniego naroża obejścia klasztornego kościoła Najświętszej Marii Panny. Wzniesiona została w latach 1311 - 1312 z fundacji księcia legnickiego Bolesława III, którego pochowano w niej w 1352 r., zgodnie z przekazem: "Pochowany został w Lubiążu, kaplicy, którą sam fundował i wspaniałymi darami wyposażył".

Oświata polska w Wolnym Mieście Gdańsku

 

Traktat Wersalski podpisany w dniu 28 czerwca 1919 roku zawierał w swoich ustaleniach powstanie Wolnego Miasta Gdańska (WMG) pod nadzorem Ligi Narodów. Artykuł 104 tego traktatu w pkt. 1-6 określał założenia przyszłej konwencji polsko-gdańskiej w sprawie praw Polski na terenie WMG, w tym kwestie dotyczące szkolnictwa polskiego.