Wpływ turystyki na ojczystą przyrodę i korzyści z niej wynikające

Uprawiamy różne formy turystyki. Wędrujemy pieszo, pływamy kajakami, żaglówkami, jeździmy rowerami, konno i samochodami, niektórzy wędkują. Naturalną rzeczą jest, że wytwarzamy przy tym różnego rodzaju odpady, które dla środowiska mogą być zagrożeniem.

lipiec-wrzesień/3(3)2020

Szczególnie niebezpieczne są pozostawione w nieodpowiednich miejscach  pozostałości pożywienia. Kilka lat wstecz, zatrzymałem się na posiłek pod leśnym deszczochronem. Po pewnym czasie usłyszałem szelest - to wrona siwa wyrzucała z niezabezpieczonego śmietnika papiery. Znajdowały się tam plastikowe butelki po napojach, niedojedzone kanapki, papiery, szklane słoiki i inne pudełka po produktach spożywczych. Czego wrona tam szukała? - Oczywiście jedzenia. Zastanawiałem się czy skoro penetrowała ona śmietnik, to czy tego samego śmietnika nie odwiedza inna zwierzyna np. lisy, borsuki, dziki, sarny czy niedźwiedzie? A co może się stać, jeśli w odpadach tych znajdzie się kilkunastodniowy kawałek mięsa, który odwiedziły uprzednio jakieś owady, roznoszące wściekliznę lub inne niebezpieczne dla zwierząt i ludzi choroby? Czy teren ten nie stanie się siedliskiem epidemii?

Nie chciałbym napotkać w tym lesie zwierzęcia chorego, zachowującego się nienaturalnie, czyli takiego, który nie boi się ludzi lub jest agresywne. Chore na wściekliznę zwierzęta mogą nie uciekać przed człowiekiem lub też mieć niedowład kończyn, ślinotok i zaburzenia połykania. Do takich zwierząt nie powinniśmy się zbliżać i wskazane jest powiadomienie odpowiednich służb leśnych lub weterynaryjnych.

Uświadomiłem sobie, że śmieci te w sumie nie ważą zbyt wiele, więc czy nie bezpieczniej jest zabrać je ze sobą i wyrzucić do odpowiedniego pojemnika po wyjściu z lasu? Uznałem, że tak  właśnie powinien postąpić świadomy turysta.

Wędrując wciąż tym samym lasem, natknąłem się na pole biwakowe z rowkami po okopanych namiotach. Dlaczego nikt ich nie zasypał? Tego nie wiem. Jednak to nie wszystko... W pobliżu przepływał wartki strumyk, w którym już wcześniej zauważyłem pływające pstrągi potokowe i tam... kolejna niespodzianka. Na brzegu biwakowicz zostawił plastikowy kubek i butelkę po płynie do mycia naczyń. Nasunęła mi się kolejna refleksja.  Turysta używał środków chemicznych, które nie dają szans na przeżycie pływającym tam pstrągom, żyjącym wyłącznie w wodach z pierwszą klasą czystości wód, czyli prawie idealnie czystych. Czy zastanawiał się, że w dolnym biegu strumienia inny spragniony i nieświadomy zagrożenia turysta zechciałby napić się wody lub że strumień ten zasila zbiornik wody pitnej lub rekreacyjny? Wody, która  - niekoniecznie uzdatniana, płynie z naszego kranu lub ludzi kąpiących się w zbiorniku rekreacyjnym?

Przypomniałem sobie, jak podczas żeglowania zbierałem szczelnie gromadzone śmieci w rufowym schowku achterpiku jachtu i dopływając do bindugi, portu lub mariny, wyrzucałem je do ustawionych tam pojemników. Przed wielu laty, nad brzegami jezior, tylko w większych portach można było pozbyć się śmieci i wielu żeglarzy po prostu zakopywało je nad brzegami jezior. Stwarzało to ogromne zagrożenie, bowiem odsięki z zakopywanych śmieci, wpływały do pobliskich jezior. Obecnie sytuacja uległa znacznej poprawie i nawet tam gdzie biwakujemy, ustawiane są pojemniki lub worki na śmieci. Niestety trafiają się jeszcze pseudo żeglarze, którzy pozbywają się śmieci, wyrzucając za burtę szklane i metalowe butelki po piwie lub słoiki. Poza aspektem ekologicznym zatruwania wody, jest kolejny, związany z bezpieczeństwem.  Rozbite szkło może rozciąć np. nogę kąpiących się. Czy ta osoba zastanowiła się, że może to spotkać kogoś z bliskich np. dziecko takiego pseudo - żeglarza?

Za uszami mają też wędkarze pozostawiający nad brzegiem pudełka po robakach, puszki lub słoiki. Winni oni pamiętać, że w przypadku kontroli mogą oni zostać ukarani. Zgodnie z Regulaminem Amatorskiego Połowu Ryb "wędkarz zobowiązany jest do utrzymania czystości brzegu w promieniu 5 m od zajmowanego stanowiska, bez względu na stan, jaki zastał przed rozpoczęciem połowu".

Zaśmiecanie lasów i nie tylko ich, stanowi duże niebezpieczeństwo dla  środowiska oraz przyrody. Na niektórych terenach można znaleźć  stare opony, butelki plastikowe i szklane, różne papiery, szmaty a nawet sprzęt AGD. Szczególnie niebezpieczne są szkła, mogące powodować pożary lasów. Porzucony słoik lub szklana butelka może skupić promienie słoneczne i pożar gotowy. Powstawanie pożarów lasów, łąk, torfowisk nie bierze się  z niczego, sprawcą jest zazwyczaj człowiek (np. rzucony niedopałek papierosa lub bezmyślne podpalenie). Powinniśmy sobie uświadomić, że np. podczas wypalania łąk, wytwarza się temperatura sięgająca nawet do 7000C. W płomieniach giną jaja i pisklęta zagniazdowników ptaków zakładających gniazda na ziemi, takich jak: kuropatwy, czajki, pliszki żółte, słowiki rdzawe czy błotniaki stawowe. Ponadto bez szans na przeżycie pożaru ma wiele pożytecznych gatunków chrząszczy, błonkówek, motyli, prostoskrzydłych, pająków, skąposzczetów i wieloszczetów. Giną w płomieniach również młode zające i inne drobne ssaki. gady i płazy, a także wiele cennych gatunków roślin.

To właśnie człowiek przez swoje działania doprowadził do zmian w środowisku naturalnym. Nie spotkamy już wielu gatunków zwierząt.  Wyginęły między innymi bezpowrotnie tury, tarpany. Zagrożone wyginięciem są: jesiotr zachodni, norka europejska, suseł moręgowany, zając bielak, jaszczurka zielona i kilka gatunków nietoperzy, ptaków i bezkręgowców.

Zmiany środowiskowe spowodowały także zanik wielu gatunków roślin. Zniknęły z naszej flory między innymi: czosnek sztywny, dereń szwedzki, goździki lśniący i łysy, jezierza najcieńsza, karmnik nadmorski, kosaciec trawolistny, koślaczek stożkowaty, lnicznik właściwy, ludwigia błotna, marsylia czterolistna, muchotrzew trwały, nerecznica Villara, nasięźrzał wielolistny, niezapominajka smukła, oczeret amerykański, pęczyna wodna, pierwiosnki - bezłodygowa i  długokwiatowa, pięciornik płonny, podejźrzon lancetowaty, przetacznik stokrotkowy, rdestnica zabarwiona, sasanka zwyczajna, sit torfowy, sitniczka drobna, sodówka nadmorska, starzec cienisty, storczyki cuchnący i trójzębny, śmiałek szczeciniasty, turzyca drobnozadziorkowa, turzyca wyciągnięta, uwroć wodna, warzucha polska, widliczka szwajcarska.

Zanik tych gatunków nie wziął się z niczego. Dawniej prowadząc melioracje, nie zwracano zbytniej uwagi na emisję pyłów i gazów. Znacznie mniej było wprawdzie samochodów, ale wówczas jakość paliwa znacznie odbiegała od norm obecnie obowiązujących. W rolnictwie stosowano środki chemiczne bez zachowania okresów karencyjnych lub wręcz szkodliwych dla ludzi i zwierząt. Pamiętamy jak w latach 60 stosowano słynny azotox do zwalczania szczególnie stonki ziemniaczanej. Był to związek chemiczny powodujący zaburzenia systemu nerwowego owadów. Owady te nafaszerowane tym środkiem, zjadane były przez zwierzęta, co doprowadzało do znacznego zmniejszenia się ich populacji. Przykładem mogą być pożyteczne nietoperze odżywiające się wyłącznie owadami.  To grupa zwierząt, która zjadając owady przyczynia się do walki biologicznej z niepożądanymi w środowisku owadami (nazywanymi przez niektórych szkodnikami, choć one przecież spełniały ważną rolę w łańcuchu pokarmowym wielu zwierząt).

Dawniej gospodarka wodno - ściekowa była traktowana marginalnie.  Zrzucano ścieki do strumieni, rzek i jezior - pomimo istniejących w tym zakresie przepisów prawnych. W wielu miejscach powodowało to eutrofizację jezior i ich zarastanie, a także zanik kilku gatunków ryb i raków, które żyły tych wodach.

Wędrując w lasach, po łąkach w górach i na nizinach, niejednokrotnie  zachwycamy się pięknem świata roślin, nie zdając sobie sprawy z ich przydatności. Wiele z nich to rośliny chronione,  trujące, a także i lecznicze. Te ostatnie skarby natury mają duże znaczenie dla farmacji w ziołolecznictwie a także jako przyprawy przydatne w naszej kuchni. Wykorzystując części roślin jak liście, nasiona, korzenie  w postaci naparów, odwarów, macerat i olejków, można skutecznie leczyć różnego rodzaju schorzeniach zastępując syntetyczne leki farmakologiczne lub też je uzupełniając. Ważne jest, że  nie mają one działań obocznych. Nie zapominajmy, że ziołolecznictwo znane jest od wielu wieków. Leczono nimi królów, ale również ich truto, dlatego też każde stosowanie leków zielarskich należy konsultować z lekarzem. W aptekach dostępne są zioła przeciwzapalne, przeciwbólowe, działające na układ krwionośny, trawienny, moczopędny, a nawet poprawiające urodę. Zapewne wielu czytelników pamięta niektóre receptury naszych babć. Choćby takie jak sok z młodych pędów sosny zasypanych cukrem, który łagodzi kaszel i leczy przeziębienia. W aptece można go kupić pod nazwą "Pini". Napar z dziurawca zwyczajnego działa uspokajająco, przeciwbakteryjnie, pobudza apetyt i ułatwia trawienie.

Na zakończenie aspekt estetyczny. Bulwersujące jest niestety zachowanie pseudoturystów, którzy sprayem  zamalowują ustawione w terenie tablice informacyjne. Zamazana lub w inny sposób uszkodzona tablica z opisem obiektu chronionego, wychodni skalnej, ścieżki dydaktycznej itd. ma służyć nam wszystkim w celach edukacyjnych lub informacyjnych. Uszkodzenia takie świadczą o niskiej kulturze wandali.

Nie chcemy się wstydzić przed obcokrajowcami zwiedzającymi nasz kraj, by posądzali nas o brak kultury i rozsądku. Ponadto koszty związane z wykorzystanym materiałem, wykonaniem, transportem i montażem są zazwyczaj niemałe, a za to płacimy pośrednio my wszyscy.

Jeśli dotrwałeś szanowny czytelniku do końca artykułu odpowiedz sam sobie na pytania:

Jak rozsądnie uprawiać turystykę, aby środowisko przyrodnicze pozostawić w nienaruszonym stanie dla własnych dzieci, wnuków?

Czy w kontekście powyższego fauna i flora jest nam do życia niezbędna i jakie korzyści możemy osiągnąć z ochrony środowiska przyrodniczego?

Jak sam możesz chronić siebie i przyszłe pokolenia?

Jakie korzyści możesz osiągnąć z przyrody?

Andrzej Wąsikowski