Bodzentyn – tajemnicze ruiny, duchy i znaki

Bodzentyn – tajemnicze ruiny, duchy i znaki

 

Położone na północy województwa świętokrzyskiego miasto (od 1413 roku) stanowi fragment centralnej części Gór Świętokrzyskich. Przycupnęło u podnóża pasma Łysogór z najwyższym ich wzniesieniem – Łysicą, a Dolina Bodzentyńska, obejmująca również Pasmo Klonowskie i Wzgórza Michniowsko-Sieradowickie, to raj zarówno dla przewodnika świętokrzyskiego, jak i dla turysty, którego ów przewodnik tam zabierze.

 

Atrakcje turystyczne, walory przyrodniczo-krajobrazowe, w tym trzy rezerwaty ochrony ścisłej („Łysica”, „Czarny Bór” i „Mokry Las”), a także rezerwaty przyrody żywej („Wykus”, „Kamień Michniowski”, „Góra Sieradowska”), to już wystarczające powody, by udać się na wycieczkę do serca tej świętokrzyskiej krainy. Historia i zabytki, pamiętające najważniejsze osoby w dawnej Polsce, to wisienka na torcie.

A zatem – Bodzentyn. Od wieków nad rzeką Psarką położony jest perłą  świętokrzyskiej nieprzebytej kniei. Swoją nazwę zawdzięcza biskupowi Bodzancie Jankowskiemu herbu Róża, który tu właśnie, w pobliże szlaków komunikacyjnych, przeniósł biskupią siedzibę z pobliskiego Tarczka. Płaskowyż ze zboczami otoczonymi rzeką doskonale spełniał rolę obronną. Następca Bodzanty – Florian z Mokrska – wzmocnił tę funkcję i miasto otoczył murami. Po dwóch bramach, prowadzących do ówczesnego Bodzentyna, nie ma już śladu, ale relikty murów można zobaczyć w obrębie ulic Licealnej i Słonecznej oraz niedaleko kościoła pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i Świętego Stanisława.

 

Co kryją zamkowe ruiny

Zamek ulokowany na urwistym zboczu bronił przed laty dostępu do grodu. W kształcie podkowy, z bramą zamkową, przez którą wjeżdżano mostem, otoczony grubym murem, musiał robić wrażenie na odwiedzających go. Gościł niemal wszystkich możnych XV wieku. Ileż to rozmów ważnych dla kraju słyszały te mury, ile beczułek pękło w wystawnej izbie stołowej…

Tu zatrzymał się w 1410 roku Władysław Jagiełło, będąc w drodze na Święty Krzyż, tu też przyjął reprezentację książąt pomorskich. Zamek, wielokrotnie przebudowywany, przez pewien czas miał rys rezydencji pałacowej.

Dzieła Floriana z Mokrska nie udało się uratować, nie sprzyjała temu ani historia, ani brak świadomości w czasach już współczesnych. W XVIII wieku Austriacy założyli tu spichlerz, a w XIX wieku zamek stał się łupem mieszkańców, którzy to, co można było wyrwać i zabrać, po prostu sobie przywłaszczyli. Do naszych czasów przetrwały jedynie wschodnie partie murów, resztki klatki schodowej, renesansowy portal wejściowy z czerwonego piaskowca, południowo-zachodnie naroże budynku pałacowego i... duchy, rzecz jasna.

Pierwszy to duch jednej z ofiar kolejnego z biskupów rezydujących w Bodzentynie – Jakuba Zadzika. Biskupa, o którym pewnie wiele by można powiedzieć, oprócz tego, że miał łaskawe i miłosierne serce. Nie miał i okazywał to szczególnie dotkliwie innowiercom, wtrącając ich do zamkowych lochów i morząc głodem. Jednego z takich odstępców od wiary zamknął wraz z jego heretyckimi księgami, a człowiek ten, aby zachować się przy życiu, był zmuszony do zjadania swojego księgozbioru. Na nic mu to się zresztą zdało, bo książek zabrakło, on sam zaś ducha wyzionął. Przewodnicy świętokrzyscy mawiają, że do dziś dusza tego nieszczęśnika błąka się po Bodzentynie szukając sprawiedliwości.

Druga legenda dotyczy pewnego nieszczęśliwego ojca, którego piękna córka, Salomea, zakochała się w innowiercy. Nieprzejednany rodzic uwięził go w lochu zamkowym, gdzie tamten zmarł.. Salomea z rozpaczy rzuciła się z zamkowej skarpy, a jej ojciec zmarł ze zgryzoty po stracie córki. Ponoć do dziś błąka się po ulicach miasta, ukazując się tym rodzicom, którzy stają na drodze do szczęścia swoich dzieci…

 

Nieobyczajnie odwrócony koń

Przewodnicy chętnie prowadzą turystów do kościoła pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i św. Stanisława Biskupa. To przepiękna, gotycka fara, powstała w XV wieku z fundacji kardynała Zbigniewa Oleśnickiego. Przypomina o tym kamienna tablica, przedstawiająca fundatora ofiarowującego miniaturę świątyni Matce Bożej. W prezbiterium świątyni znajduje się ołtarz, który przebył długą drogę, zanim w końcu trafił do niewielkiego miasteczka pośród gór. Ufundowany w 1546 przez Zygmunta Starego, powstał według projektu Jana Ciniego jako wyposażenie katedry wawelskiej. Zachwyca formą łuku triumfalnego, wykonaniem z lipowego drewna, przyciąga wzrok dekoracja snycerska z motywami roślinnymi i aniołkami. Ale... spójrzmy na obraz w centrum ołtarza. Dzieło Piotra Venetusa pod tytułem Ukrzyżowanie przedstawia Chrystusa wśród łotrów i ludzi stojących pod krzyżem. Uwagę zwraca jeździec na białym koniu, zwrócony tyłem do patrzących. Ponoć jeden z biskupów krakowskich miał dość oglądania końskiego zadu i polecił wymianę całego ołtarza. Dzieło z nieobyczajnie zwróconym koniem trafiło najpierw do katedry w Kielcach, a potem do Bodzentyna. Czy to prawdziwa historia, czy tylko anegdota? Któż to wie…

 

Znaki powstańców styczniowych

Przed kościołem zwraca uwagę krzyż, na nim zaś Chrystus. Inny niż te zwykle spotykane w kościołach, na leśnych duktach czy wiejskich gościńcach. Na ogół ukrzyżowany Pan Jezus ma głowę opuszczoną na swoje prawe ramię bądź też zwieszoną w dół. Są też i inne krzyże, na których Chrystus ma głowę zwieszoną na ramię lewe. Odwrócony Jezus – tak się o nim mówi. Cierniowa korona, jeśli występuje, przypomina raczej słoneczne promienie. Figura częściej srebrna, chociaż ta w Bodzentynie pomalowana jest na złoto.

Odwrócony Jezus znany jest także jako Chrystus Powstańczy. Takim symbolem oznaczano miejsca związane z powstaniem styczniowym, gdzie np. ukrywano dokumenty, a także powstańczą kasę. Rosjanom odwrócony Jezus nic nie mówił, dla Polaków znaczył wszystko: Bóg, Honor, Ojczyzna. Województwo świętokrzyskie pełne jest takich znaków, dwa Chrystusy Powstańcze znajdziemy w Bodzentynie: przy kościele Świętego Stanisława i przy kościele pw. Świętego Ducha.

W okresie poprzedzającym powstanie styczniowe w Bodzentynie działali trzej księża: proboszcz Antoni Chłuda oraz wikariusze Izydor Ciągliński i Antoni Omiński. Cała trójka włączyła się bardzo energicznie w ruch konspiracyjny. Kolportowali ulotki, wygłaszali kazania ku pokrzepieniu serc. O proboszczu Antonim wiadomo nie tylko to, że był patriotą, zachowała się też anegdota na temat… jego nieposkromionego apetytu. Ksiądz nie odchodził od stołu, dopóki nie spożył półmiska pierogów, sporej kaczki lub gęsi, a na deser – kurzego udka. Parafianie podśmiewali się również ze stołu, przy którym ucztował proboszcz potężnej postury – miał ponoć wycięte półkole na brzuch…

 

W cieniu Góry Miejskiej

Nie sposób nie skierować kroków w stronę XIX-wiecznej Zagrody Czernikiewiczów, która dziś stanowi część Muzeum Wsi Kieleckiej. To miejsce, w którym zatrzymał się czas, bo i budynek mieszkalny, i zabudowania gospodarcze pamiętają rok założenia – 1809, a sama konstrukcja zagrody to idealny przykład świętokrzyskiej ciesielki. Drewno jodłowe, dach kryty gontem, a z kuchni dobiega zapach zupy zwanej patarajcem…

Przed Zagrodą Czernikiewiczów stoi tablica pamiątkowa, dowód całkiem niedawnych, bolesnych kart w historii Bodzentyna. 1 czerwca 1943 roku był najtragiczniejszym dniem w dziejach miasta. Niemieccy żołnierze pod dowództwem Alberta Schustera, stacjonujący w Świętej Katarzynie, rozpoczęli o brzasku rewizje domów. Niemal wszystkich mieszkańców stłoczono na Dolnym Rynku i na podstawie informacji szpiegów Franza Wittka dokonano egzekucji 39 osób.

 

Bodzentyn to turystyczne eldorado na bocznych gościńcach świętokrzyskiej ziemi. Każdemu turyście wystarczy przyjechać tu raz, by chcieć wracać, albo przynajmniej podczas wycieczek po regionie zahaczać o to miasteczko. To samo zresztą tyczy się przewodników świętokrzyskich – bywają momenty, wcale nie tak rzadkie, że przedzamkowy teren aż się roi od ich czerwonych polarów czy koszulek. Szukają śladów świetności miasta i słuchają tego, co mają do powiedzenia uliczki, których układ pamięta jeszcze samego biskupa założyciela.

 

Aneta Marciniak

Przewodnik terenowy po województwie świętokrzyskim i miejski po Sandomierzu, pilot wycieczek krajowych i zagranicznych, dziennikarka. Wycieczki z nią to wyprawy szlakiem bajek, legend, ciekawostek.

 

 

  1. Rynek Górny w Bodzentynie (fot. Jarosłąw Kaczmarczyk)
  2. Bodzentyn, ruiny pałacu (fot. Jarosłąw Kaczmarczyk)
  3. Ołtarz główny w kościele pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i św. Stanisława Biskupa (fot. SebastianR, Wikimedia Commons)
  4. Figura odwróconego Jezusa (Chrystusa Powstańczego) (fot. Aneta Marciniak)
  5. Tablica pamiątkowa przed Zagrodą Czernikiewiczów (fot. Mariusz Łężniak, ze zbiorów Muzeum Wsi Kieleckiej - Park Etnograficzny w Tokarni)

 

 

 

         Baszta i mur miejski od południa

Akwarelę namalował Kazimierz Stronczyński w połowie XIX wieku. Znalazła się w jego bogato ilustrowanym dziele Opisy i widoki zabytków starożytności w Królestwie Polskim (18441855). Była to pierwsza na ziemiach polskich i w Europie inwentaryzacja zabytków. Praca przechowywana jest w zbiorach Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie. W 2016 roku dzieło Stronczyńskiego zostało wpisane na Listę Krajową Programu UNESCO Pamięć Świata.