Jak postrzegano turystykę? 

  • Historia-turystyki-12-300×210
  • Historia-turystyki-12

Znany doktor prawa Mieczysław Orłowicz często wspominał sytuację, gdy na początku ubiegłego stulecia na główny dworzec kolejowy we Lwowie wezwano policję. Powodem paniki było pojawienie się grupy młodzieży z workami na plecach.  Niewinnych nastolatków uznano za złodziei albo niechcianych przybłędów, gdyż w tamtych latach worki traktowano jako atrybuty takich postaci. Nie znano jeszcze turystyki, a jej uprawianie kojarzono niekiedy z dziwactwem.

styczeń-marzec/1(1)2020
Rozwój turystyki w Polsce. Polskie Towarzystwo Schronisk Młodzieżowych, Wikipedia

Minęły długie lata, gdy pewnego razu usłyszałem od kogoś, iż nasze góralki prawie bez wyjątku uprawiają turystykę. Dlaczego? Ponieważ bardzo często są widywane z plecakami. Osoba nie znająca specyfiki trudnego życia w górach nie skojarzyła, że te poczciwe, pracowite kobiety posługiwały się nimi, aby dostarczyć zakupy do niekiedy wysoko położonych domostw.

Postrzeganie turystyki zmieniało się na przestrzeni lat. Nie zapomnę, gdy sympatyczna gospodyni w wiejskiej kwaterze nad morzem chwaliła się swoimi gośćmi z Warszawy: – Państwo przecież też z Warszawy, to pewnie się znacie – szczerze pytała. Z wędrówki po Bieszczadach w latach 70. XX w. pamiętam, gdy mieszkańcy niewielkiej wioski spierali się, próbując ustalić porę, w której miało miejsce jakieś wydarzenie. Jedni wskazywali konkretny rok, a inni z uporem twierdzili, że działo się to dwa lata później, kiedy… do wsi zajechał samochód. Niekiedy bardzo gościnni i życzliwi mieszkańcy współczuli wędrowcom, proponując podwiezienie wozem konnym, albo nawet próbowali zniechęcić turystów do dalszej wędrówki. Tam są tylko ruiny – mówili i proponowali odpoczynek w gospodarstwie. Nie było problemu ze znalezieniem noclegu, od studentów nie chciano pobierać jakiejkolwiek gratyfikacji. Za gościnę odpłacali pomocą. Tak było zwłaszcza w miejscach, w których pojawienie się przybysza traktowano jako przypadek wyjątkowy.

Sytuacja w kryzysowym okresie lat 80. XX w. zmieniła na krótko podejście do turystyki. W okresie powszechnych trudności zaopatrzeniowych pojawiło się brzydkie pojęcie „stonki”, czyli przybyszów, którzy wykupowali ze sklepów i tak nieliczne towary. Głosiciele takich poglądów czynili to niewątpliwie z żalem, gdyż musiały być one sprzeczne z tradycyjną gościnnością.

Dziś o turystach, którzy nie tylko nazywani, ale traktowani są jak goście, marzą wszyscy mieszkańcy małych ojczyzn. Prawie każda gmina upatruje szans rozwoju w turystyce. A jaki wpływ na promowanie turystyki na obszarach stosunkowo rzadko uczęszczanych przez przybyszów, ma i może mieć społeczność PTTK?

Czekamy na informacje i opinie.

Jan Paweł Piotrowski

     Droga na Chochołów. Fot. CAF