Kategoria: Warto wiedzieć

Ratusz – Jelenia Góra

Ratusze miejskie od zawsze stanowiły najważniejsze budowle w mieście. Były siedzibą władzy, często sądu, skarbcem miejskim oraz miejscem przechowywania najważniejszych akt miejskich.   Obok ratusza mieściły się zazwyczaj najdroższe parcele budowlane, a w najbliższych kamienicach mieszkali najbogatsi mieszczanie i rzemieślnicy. Wokół ratusza odbywał się handel, biło serce miasta. W centralnym punkcie czworobocznego rynku, otoczonego 59…
Read more

Piramida w Łaziskach

Piramida w Łaziskach   Wielkie piramidy wznoszone jako grobowce są w Egipcie i Ameryce Południowej. Kilka znacznie skromniejszych znajduje się w Polsce. Jedna z nich mieści się na niewielkim wzniesieniu w Łaziskach, 2 km od centrum Wągrowca, przy szosie do Gniezna. Zbudowana została w połowie XIX wieku jako grobowiec Franciszka Łakińskiego (1767–1845), rotmistrza wojsk napoleońskich,…
Read more

P jak Parasolnik

Alfabet krajoznawczy – P jak Parasolnik Od 2001 roku popularny sopocki deptak „Monciak” zdobi rzeźba Tadeusza Foltyna „Parasolnik”.  Dotyczy ona rzeczywistej postaci, która stała się awangardowym elementem w życiu nadmorskiego kurortu. Czesław Bulczyński, bo o nim mowa, pojawił się w Sopocie w 1945 roku, gdzie pracował m.in. jako świniopas, kolejkowy stacz, a potem zaczął zawodowo…
Read more

Pierwsza szkoła pod patronatem PTTK

W Liceum Ogólnokształcącym im. Stefana Żeromskiego w Krościenku nad Dunajcem 3 marca zostało podpisane porozumienie pomiędzy powiatem nowotarskim, Polskim Towarzystwem Turystyczno-Krajoznawczym, Oddziałem Pienińskim PTTK w Szczawnicy oraz Liceum Ogólnokształcącym im. Stefana Żeromskiego w Krościenku nad Dunajcem. Na mocy tego porozumienia placówka ta zostaje objęta przez PTTK patronatem i będzie w niej utworzona  pierwsza w Polsce…
Read more

Mało znane, zapomniane – trochę przyrody i nie tylko…

  • 1. Czerwończyk (fot. Leszek Michnia)
  • 2. Paź królowej (fot. Leszek Michnia)
  • 2. Rusałka admirał (fot. Leszek Michnia)
  • Ciemiernik czerwonawy (fot. Leszek Michnia)
  • Jastrzębiec pomarańczowy
  • Krasopani hera (fot. Leszek Michnia).jpg
  • Latolistek cytrynek (fot. Leszek Michnia).jpg
  • Rusałka admirał (fot. Leszek Michnia)
  • Smotrawa okazała (fot. Leszek Michnia).jpg.

Oprócz roślin bardzo często oglądam motyle, to coś więcej niż „fruwające kwiaty”. Są wskaźnikami stanu zdrowia przyrody – informują nas, czy wygrywamy walkę o zachowanie naszego środowiska naturalnego, czy ją przegrywamy.

 

W wielu mitologiach motyl oznacza duchowe odrodzenie. Gąsienica jest symbolem życia doczesnego, zaś poczwarka – nieruchoma, sztywna, jakby otulona całunem –  śmierci. Wyklucie się dorosłego motyla po przeobrażeniu się z martwej poczwarki w lekką istotę pełną wdzięku uosabia zmartwychwstanie.

Chciałabym wymienić kilka ciekawostek o motylach: mają różną wielkość, która waha się od 3 mm do 30 cm, widzą tylko trzy kolory: czerwony, żółty oraz zielony, mają cztery skrzydła i sześć nóg, mogą latać z prędkością 12 km/h, używają swoich czułków do wąchania zapachów. Motyl nie wzbije się w powietrze, jeśli temperatura jego ciała jest niższa niż 30 stopni Celsjusza! Pierwsze malowidła przedstawiające te owady odkryto w Egipcie – mają one ponad 3500 lat. Arktyka jest jedynym miejscem na Ziemi, gdzie nie znajdziemy żadnego motyla. Jak długo żyje? Przeciętnie około 2–3 tygodni, tylko rekordzista listkowiec cytrynek może przeżyć nawet do 11 miesięcy. U motyli możemy zaobserwować zjawisko mimezji (zdolność do upodabniania się kształtem, barwą lub deseniem do otaczającego środowiska) i mimikry (upodabnianie się do innych gatunków, posiadających przystosowania obronne). Owady te, siadając na gałęzi, składają skrzydła
i nieruchomieją jakby zamieniały się w liść. W ten sposób „znikają” –  w mgnieniu oka stają się niewidoczne dla napastnika. Motyle potrafią latać na dwa sposoby przemieszczając się szybko
w linii prostej albo wolniej i w sposób nielinearny, kreśląc pętle. Gdy owady „śpieszą się”, lecą prosto przed siebie z prędkością prawie trzech metrów na sekundę! 

Listkowiec cytrynek jest jednym z pierwszych zwiastunów wiosny, swą nazwę zawdzięcza oczywiście pięknej cytrynowozielonkawej barwie skrzydeł, ale nie tylko! Cytrynek ma... lekki zapach cytryny. Pierwszą, mniej znaną część nazwy (listkowiec) zawdzięcza kształtowi i deseniowi skrzydeł upodabniających motyla do świeżych zielonych liści oraz temu, że zimuje w zwiniętych uschniętych liściach. Cytrynek jest motylem pospolitym i powszechnie znanym, bardzo łatwo go zauważyć, gdy na drzewach i krzewach są jeszcze pąki, a trawa nie zieleni się jeszcze soczyście. Jest on motylem o sporych rozmiarach – przednie skrzydło ma długość około 3 cm. Cytrynowożółty z pomarańczowymi plamkami jest tylko samiec, samica ma podobne plamki, ale jest znacznie mniej jaskrawa. Czasami samice ubarwienie mają tak blade, że bywają mylone z bielinkami (mniejszymi od cytrynka). Cytrynek jest jednym z nielicznych owadów, które zapylają pierwiosnki. Użyłkowanie skrzydeł przypomina unerwienie liścia, ciało jest pokryte gęstymi włoskami (przód – brązowe, tył – jasne), górna część z oczami ma imitować podstawę ogonka liścia, dolna część – resztę. Motyle siadają zawsze z zamkniętymi skrzydłami, wyjątkiem jest okres godów. Może żyć 10–11 miesięcy.  Zimują osobniki w postaci imago (dorosłe).

Krasopani hera, motyl z rodziny niedźwiedziówkowatych, spotykany jest w Polsce pojedynczo w górach i na Pogórzu Karpackim. Zdjęcia zostały przez nas wykonane w okolicach nieistniejącej wsi Krywe, spotykałam go też na Pogórzu Laskim (Czulnia). W Polsce ten gatunek jest objęty ochroną ścisłą. Gąsienice żerują na roślinach z rodziny jasnotowatych, pokrzywach, malinach, żarnowcach, leszczynie i innych.

Paź królowej jest największym motylem występującym w Polsce – rozpiętość jego skrzydeł wynosi 7–10 cm, są jaskrawo ubarwione na kolor żółty bądź kremowy. Znajdują się na nich czarne, kontrastowe wzory. Na końcu skrzydeł możemy zaobserwować podłużne czarne wypustki z żółtą obramówką, nazywane ogonkami. Nad nimi widoczne są rdzawe plamki, od których odchodzi rząd niebieskich plamek o nieregularnych kształtach pooddzielanych od siebie czarnymi przedziałkami. Motyl występuje od maja do jesieni w dwóch, rzadziej trzech pokoleniach. Gąsienice lubią jeść dziką i marchew.   

Skrzydła rusałki żałobnika są barwy ciemnowiśniowej, mają jasną obwódkę na zewnętrznej krawędzi, a wzdłuż niej rząd małych, niebieskich plamek. Długość skrzydeł wynosi do 3,5 cm,
a rozpiętość – 8 cm, co czyni te owady jednymi z najokazalszych motyli dziennych nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Obie płcie są niemal identyczne, różni je głównie wielkość (samice – nieznacznie większe). Najbardziej wyraziste barwy żałobniki zyskują tuż po przepoczwarzeniu się. Później, po przezimowaniu, kolory blakną – żółta obwódka staje się niemalże biała. Dorosłe osobniki należą do typowo leśnych motyli, rzadko można je spotkać przy kwiatach (osty, budleje), częściej – na pniu drzew, spijają też sok z opadłych owoców, a nawet padliny. Motyl ten nie zawsze był postrzegany pozytywnie – w dawnych wierzeniach zimowanie w domu uznawano za wróżbę śmierci jakiegoś domownika (stąd jego nazwa). Zimują w dziuplach, gęstych gałęziach; budzą się wiosną, samce wyczekują na samice w rewirach w większych grupach. Samice składają jajeczka po około 200 sztuk na roślinach żywicielskich (wierzba iwa, wiąz, brzoza, osika, grusza).

Rusałka admirał należy do grupy motyli wędrownych, które przylatują na początku maja z południa Europy i Afryki. Następne pokolenie można zaobserwować od lipca do października, potem odlatują na południe. Motyle latają szybkim lotem, samce w godzinach popołudniowych czatują na krzewach i drzewach na samice. Spotyka się je przede wszystkim na skrajach lasów, polanach, w sadach, ogrodach i siedliskach ruderalnych. Odwiedzają kwiaty różnych gatunków roślin, wiosną – wierzby iwy, latem ostrożeni, sadźca konopiastego, nawłoci późnej. Chętnie spijają soki fermentujących owoców i wyciekające z drzew, przylatują  też do odchodów czy padliny. 

Przedstawione przeze mnie motyle to niewielka część bogactwa przyrodniczego Bieszczadów, i nie tylko. Mam nadzieję, że zainspiruje to wędrowców do spoglądania w górę i w dół, pod nogi, bo zawsze można spotkać coś interesującego, zrobić zdjęcia. Zachęcam do odwiedzania ścieżek tematycznych, parków krajobrazowych, rezerwatów, parków narodowych, do zdobywania odznaki Turysta Przyrodnik.

 

Dorota Michnia

 

Pomnik Tadeusza Kościuszki w Poznaniu

 

 

Tadeusz Kościuszko zaliczany jest do największych i najbardziej znanych polskich bohaterów narodowych. Jako symbol nieugiętej obrony naszej niepodległości pod koniec XVIII wieku czczony był przez kolejne pokolenia, informacje o nim przekazywano
w rodzinach, a po odrodzeniu Państwa Polskiego w 1918 roku stał się postacią stale obecną w podręcznikach szkolnych czy rocznicowych akademiach.

 

W okresie zaborów nie było można oficjalnie czcić pamięci Naczelnika. Przełom nastąpił w 1917 roku – w setną rocznicę śmierci Kościuszki. Ziemie zaboru rosyjskiego znajdowały się wówczas pod okupacją niemiecką i tamtejsze władze nie sprzeciwiały się upamiętnieniu postaci polskiego bohatera narodowego, który walczył z Rosjanami. Polacy wykorzystali tę rocznicę jako pretekst do zorganizowania patriotycznych obchodów niepodległościowych. W naszym regionie pojawiły się wtedy pomniki i tablice m.in.
w Koninie, Kole, Słupcy, Zagórowie i Borysławicach.

W samym Poznaniu nie było sposobności, aby wówczas upamiętnić postać naszego bohatera narodowego. Wystawiono jedynie przedstawienie biograficzne w Teatrze Polskim,
a w mieście pojawiły się okolicznościowe dekoracje. Sprzyjające warunki do postawienia pomnika nastały dopiero po I wojnie światowej. Zamysł upamiętnienia Naczelnika zrealizowano w związku z Powszechną Wystawą Krajową (PWK). Projekt pomnika zamówiono u warszawskiej rzeźbiarki Zofii Trzcińskiej-Kamińskiej (1890–1977). Na otwarcie PWK nie zdołano przygotować metalowego odlewu, więc w 1929 roku odsłonięto jedynie gipsowy model. Ze względu na wystawę na miejsce ustawienia pomnika wybrano skrzyżowanie obecnych ulic Bukowskiej i Roosevelta – w pobliżu ówczesnego głównego wejścia na tereny wystawowe. Wykonana z nietrwałego materiału rzeźba nie przetrzymała zimy i rozpadła się. Powstał więc nowy model, z którego odlano w brązie 12-metrową figurę. Odsłonięto ją 27 grudnia 1930 roku podczas obchodów 12. rocznicy wybuchu powstania wielkopolskiego. Był to drugi w Polsce (po Krakowie) pełnopostaciowy pomnik Tadeusza Kościuszki.

Po wkroczeniu w 1939 roku hitlerowców do Polski polskie pomniki, w tym również ten, zostały zniszczone. Na jego odtworzenie trzeba było poczekać. Asumpt do realizacji dała zbliżająca się 150. rocznica śmierci naczelnika. Władze administracyjne Poznania podjęły stosowne działania. Pomogła w tym sędziwa autorka pomnika – Zofia Trzcińska-Kamińska. Współpracowali z nią rzeźbiarze: Kazimierz Bieńkowski i Jan Maria Jakób. Problemem do rozwiązania było wybranie nowej lokalizacji, gdyż w miejscu poprzedniego ustawienia figury znalazły się tory tramwajowe. Zdecydowano, iż pomnik zajmie miejsce na rozwidleniu ulic Bukowskiej i Grunwaldzkiej – 350 metrów dalej, choć w miejscu mniej eksponowanym.

Uroczystość odsłonięcia odtworzonego pomnika miała miejsce 30 września 1967 roku. Wysoki żelbetowy cokół obłożony jest płytami z szarego granitu strzegomskiego. Na nim stoi pełnoplastyczna rzeźba Kościuszki, przedstawionego zgodnie z tradycją w chłopskiej sukmanie, obiema rękami przyciskającego do piersi szablę spoczywającą w pochwie. Na przedniej stronie cokołu umieszczono napis: Tadeuszowi Kościuszce Poznań oraz informację
o zburzeniu i odtworzeniu pomnika. U dołu z trzech stron cokół otaczają kamienne wypukłorzeźby wykonane w stylu z okresu międzywojennego. Z przodu widzimy młodą wieśniaczkę w stroju wczesnosłowiańskim na tle orła, trzymającą w jednej ręce hełm i gałązkę dębu, a w drugiej sztandar z herbem Poznania. Sceny po bokach wyobrażają symboliczne postacie uzbrojonych dawnych wojowników, z których jeden chwyta za miecz, a drugi wzywa do boju, dmąc w róg.

Poznański pomnik Naczelnika, po 87 latach od pierwszego odsłonięcia i pół wieku po odtworzeniu, wrósł w krajobraz miasta. Podczas uroczystości i obchodów składane są pod nim wieńce i kwiaty, a na co dzień jest dowodem pamięci Poznania o jednym z naszych najważniejszych bohaterów narodowych.

 

Tekst i zdjecie: Paweł Anders

 

Filmy, piosenki i… fikcja literacka promują turystykę, Jan Paweł Piotrowski

  • Ojciec Mateusz z nieodłącznym rowerem (fot. Baldmedia, Wikipedia)
  • Ulica Piotrowska w Łodzi (fot. Rakoon)

Niektóre miejscowości dzięki filmom i serialom telewizyjnym cieszą się rosnącym zainteresowaniem turystów. Ma to niewątpliwie dobre strony, jednak może prowadzić do pewnych zagrożeń, z których nie wszyscy zdają sobie sprawę. Dlaczego? Oto gospodarze i przedstawiciele miejscowych sfer gospodarczych usiłują bezkrytycznie dostosowywać się do życzeń gości, przyczyniając się do zmiany wyglądu miejscowości, kształtując ich wygląd na „obraz i podobieństwo” metropolii. W małych miasteczkach królują nazwy restauracji, pensjonatów w języku angielskim, nie uwzględnia miejscowa specyfika. Nadmiar przyjezdnych odstrasza niekiedy niektórych turystów, oczekujących spokoju i ciszy. 

Są też i dobre przykłady. Choćby Sandomierz, który od czasów, gdy zagościł tam ojciec Mateusz, cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Czy jednak nie zmieni swojego wyglądu, choćby w związku z nadmierną rozbudową bazy noclegowej i gastronomicznej? Pamiętam czasy, gdy takie obiekty można było tu policzyć na palcach, a organizatorzy turystyki musieli ograniczać się do proponowania parogodzinnych pobytów. Czy w tak krótkim czasie naprawdę można poznać to urocze miasto? Całe szczęście, że przewodnicy tutejszego Oddziału PTTK zawsze stawali na wysokości zadania, swoją głęboką wiedzą i przypominając tradycje miasta, które było kolebką polskiego ruchu regionalnego, często niedocenianego (a nawet niszczonego)  przez władze PRL.

Są miasta, które kiedyś nie były kojarzone z turystyką. Mądra moda na poznawanie obiektów postindustrialnych (oraz ich przystosowanie do obsługi gości) spowodowała. że np. do Łodzi czy Żyrardowa przybywa coraz więcej turystów. Co tydzień z ekranu telewizyjnego pozdrawia nas komisarz Alex, wędrujący wraz ze swymi opiekunami po Łodzi. Choć serial „Archiwista” dość krótko propagował Żyrardów, to jednak gościnni gospodarze tutejszego Muzeum Lniarstwa cieszą się z wrastającej frekwencji w tym naprawdę wyjątkowym mieście.

Dobrze, gdy gospodarze – tworząc ofertę turystyczną – nawiązują to miejsc, które znane są z seriali. Gdy jesteśmy w urokliwych miasteczkach Podlasia, na przykład w Tykocinie czy Supraślu, czujemy się tak, jakbyśmy znaleźli się „U Pana Boga w Ogródku” i wędrując malowniczymi uliczkami liczymy na spotkanie z popularnymi i lubianymi aktorami... 

Już dawno w podsudeckim miasteczku Lubomierz utworzono muzeum, które nawiązując do filmu Sami swoi”, z jednej strony przyczynia się do pobudzania uśmiechu tak potrzebnego na turystycznych szlakach, z drugiej zaś w przystępny sposób popularyzuje dzieje pierwszych osadników na Ziemiach Zachodnich.

Pacanów byłby z pewnością prawie zupełnie nieznany, gdyby Kornel Makuszyński nie wymyślił postaci Koziołka Matołka. Dawniej mieszkańcy zabytkowego Wąchocka podobno krzywili się, gdy mówiło się o dowcipach rzekomego tutejszego sołtysa. W obu przypadkach warto było pojąć, że sytuacje spowodowały zainteresowanie przyjezdnych i wzrost dochodów przedstawicieli różnych zawodów, także i tych, którzy tylko współuczestniczą w obsłudze ruchu turystycznego. Można też wspomnieć o piosenkach, które przyczyniły się do promocji wielu miejsc. To choćby postać Beaty z „Albatrosa” Janusza Laskowskiego czy piosenki „Augustowskie Noce”, do której nawiązują nazwy lokali gastronomicznych Augustowa,  których właściciele pamiętają o Marii Koterbskiej. Trudno się dziwić, wszak w tym mieście już przed drugą wojną światową dzięki nakręcanym tu filmom spopularyzowano to urocze miasto. Wrocławskie niebieskie tramwaje, o których śpiewała kiedyś wyżej wspomniana rodowita mieszkanka Bielska - Białej zachowały swój niebieski kolor, który przywrócono po latach stalinowskich, gdy wszystko „musiało być równo” i gdy w całej Polsce pomalowano te pojazdy na jeden, czerwony kolor.

Maria Koterbska czy też Hanka Bielicka zawsze propagowały swoje małe ojczyzny. Pani Hanka jest uwielbiana w Łomży (i nie tylko). Ma tu swoją ławeczkę i uroczy muzealny salonik. Gospodarze miasta wraz z oddziałem PTTK propagują to miasto nad Narwią, które może poszczycić się piękną gotycką katedrą i wielką kolekcją bursztynów w tutejszym muzeum. 

Warto, wędrując po kraju, odwiedzać miejscowości popularyzowane przez filmy, piosenki i postacie literackie. Warto, aby społeczności lokalne wykorzystywały taką szansę. 

 

Jan Paweł Piotrowski

Gorzowski grobowiec megalityczny

  • OLYMPUS DIGITAL CAMERA
  • Willa

Jeśli któregokolwiek z gorzowian zapytamy, jaki zabytek architektury w ich mieście jest najstarszy, odpowie bez wahania: katedra. Przyjmując, że grobowce też są architekturą, nie jest to prawdą. Mamy bowiem w Gorzowie grobowiec z epoki kultury amfor kulistych, liczący sobie blisko 4500 lat. Nietrudno go odszukać, bo stoi zrekonstruowany w parku Muzeum Lubuskiego przy ulicy Warszawskiej. Tworzą go łupane płyty kamienne, których ciężar dochodzi nawet do trzech ton. Na nich wspierały się pierwotnie dębowe bale przysypane ziemią. Wewnątrz grobowca pochowano szczątki 17 ludzi, najprawdopodobniej pochodzących z jednego rodu. Zmarłych wyposażono na drogę w zaświaty w siekierki, dłuta kamienne, toporki, ozdoby bursztynowe, kły odyńca i niewielki pucharek – być może wypełniony alkoholem. Dziwne, że wśród przedmiotów, które odkryto wewnątrz, brakowało charakterystycznych dla tego okresu garnków z symbolami Dobra i Słońca, czyli swastyki.   Kiedy 90 lat temu archeolog i historyk niemiecki Fritz Buchholz odkrył megalit w Lasku Złotego Potoku, czyli dzisiejszym Parku Czechówek, była to nie lada sensacja. Zrekonstruowany zabytek pierwotnie postawiono koło dzisiejszej restauracji „Agata”, gdzie stał do 1960 roku. Wtedy to, w związku z budową postoju taksówek, przeniesiono go do parku krajobrazowego obok willi landsberskiego przemysłowca Gustawa Schroedera – obecnie siedziby Muzeum Lubuskiego.

Tekst i zdjęcia: Zbigniew Rudziński

Znam Gdyński Modernizm

Odznaka krajoznawcza PTTK „Znam gdyński modernizm”

 

W 2021 roku bogata oferta odznak krajoznawczych PTTK rozszerzyła się o kolejną, tym razem dedykowaną dziedzictwu modernistycznemu Gdyni

 

Idea, która przyświecała pomysłodawcy odznaki – kol. Jarosławowi Kaczmarczykowi z Oddziału PTTK Marynarki Wojennej w Gdyni, to propagowanie dziedzictwa modernistycznej architektury Gdyni, powstałej w pierwszej połowie XX wieku oraz zachęcanie do jej systematycznego poznawania. Regionalna odznaka krajoznawcza PTTK pn. „Znam gdyński modernizm” (w stopniu I i II) została zaprojektowana przez Tomasza Akackiego. 

Warunkiem zdobycia odznaki zarówno I, jak i II stopnia jest odbycie w dowolnej formie wycieczek krajoznawczych, obejmujących zwiedzanie obiektów wymienionych w regulaminie odznaki. Budynki te są cennymi przykładami architektury modernistycznej (powstałymi na różnych etapach budowy miasta) zlokalizowanymi w śródmieściu Gdyni, a w przypadku odznaki II stopnia również w innych dzielnicach miasta. Są to kamienice, np. budynek mieszkalny Funduszu Emerytalnego Banku Gospodarstwa Krajowego wzniesiony w latach 1935–1939 z przestronnymi mieszkaniami i dużymi loggiami, nowoczesnymi windami, garażem w piwnicy, pralnią, a nawet schronem przeciwlotniczym. Innym przykładem tego typu obiektów jest kamienica Juliusza i Heleny Hundsdorffów wybudowana w latach 1932–1935 z charakterystycznym zaokrąglonym narożnikiem. 

Odkrywając architekturę modernistyczną Gdyni, można też poznać bliżej obiekty biurowe, jak chociażby dawny biurowiec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, a obecnie Urząd Miasta Gdyni. Jest to jeden z ikonicznych budynków modernistycznych w Gdyni, który poprzez swoją opływową bryłę przywołuje skojarzenia z liniowcem pasażerskim. Są też obiekty użyteczności publicznej, na przykład budynek z 1936 roku obecnie mieszczący Sąd Rejonowy, czy wzniesiony w 1939 roku Dom Żeglarza Polskiego, który miał być częścią niezrealizowanego projektu Forum Morskiego. Dziś mieści on Wydział Nawigacyjny Uniwersytetu Morskiego w Gdyni i tym samym bezpośrednio nawiązuje do swojej pierwotnej funkcji. Poznając architekturę modernistyczną Gdyni, należy koniecznie zobaczyć obiekty portowe, jak choćby Dworzec Morski zaprojektowany do obsługi pasażerskiej floty transatlantyckiej, a obecnie mieszczący Muzeum Emigracji prezentujące historię polskiej emigracji, czy pochodzący z 1937 roku budynek dzisiejszego Zarządu Morskiego Portu Gdynia. 

Podejmując trud zdobycia odznaki, warto też odwiedzić obiekty handlowe, w tym ikoniczny zespół Miejskich Hali Targowych zaprojektowany przez Jerzego Müllera i Stefana Reychmana. Fascynuje on swoją konstrukcją nośną składającą się z żelbetowych łuków. Kanon gdyńskich obiektów modernistycznych zachęca, szczególnie osoby zainteresowane zdobyciem odznaki II stopnia, do poznania kolejnych budynków, może mniej znanych, ale równie ciekawych, w tym sakralnych, znajdujących się w innych dzielnicach Gdyni.

Przygody i satysfakcji ze zdobywania odznak może doświadczyć każdy, kto ukończył osiem lat, a więc jest to opcja idealna zarówno dla krajoznawców indywidualnych, jak również całych rodzin. Czas na realizację tego wyzwania jest nieograniczony z zastrzeżeniem, że w jednym roku kalendarzowym można zdobyć tylko jeden stopień odznaki oraz że należy zachować kolejność ich zdobywania. Cały proces należy udokumentować poprzez prowadzenie zapisów (pieczątka, zdjęcie na tle obiektu, podpis przewodnika) w specjalnie przygotowanej książeczce „Regionalna Odznaka Krajoznawcza – Znam Gdyński Modernizm” o bardzo atrakcyjnej szacie graficznej. 

Szczegółowe informacje o odznace można znaleźć na stronie www.pttk-omwgdynia.pl

Zapraszamy do spacerów i zdobywania odznaki!

 

 Joanna Leman

Sprawny na szlaku

 

Odznaka Turystyczna PTTK Sprawny na Szlaku"

 

Na wniosek Rady ds. Turystyki Osób Niepełnosprawnych Zarządu Głównego PTTK Prezydium Zarządu Głównego PTTK uchwałą nr 142/XIX/2021 z dnia 22 marca 2021 r. ustanowiło Odznakę Turystyczną PTTK „Sprawny na Szlaku”. Odznaka ma cztery stopnie: brązowy, srebrny, złoty i „Za wytrwałość”, a jej wzory określa załącznik do regulaminu. Może ją zdobywać każda osoba, także niebędąca członkiem PTTK, posiadająca orzeczenie o niepełnosprawności (w tym osoby z przyznaną grupą inwalidzką) oraz osoby przezwyciężające utrudnienia związane z wiekiem. Można ją zdobywać od 6. roku życia. Weryfikacja odznaki następuje na podstawie książeczki wycieczek prowadzonej przez osobę zdobywającą w dowolnej formie (również elektronicznej).