Odrodzenie etosu rycerskiego i tradycji grunwaldzkiej

Pola Grunwaldu stają się areną jednego z najważniejszych wydarzeń historycznych w Polsce fot. Archiwum UMWWM

W 1989 roku, w nowej rzeczywistości politycznej w Polsce, przestał działać powołany przez wła­dze PRL Ogólnopolski Komitet Grunwaldzki. Przez kilka następnych lat wokół tradycji grunwaldz­kiej zapanowała cisza. Wydawało się, że po zjed­noczeniu Niemiec i zbliżeniu Polski z zachodnim sąsiadem eksponowanie tych kart historii skazane jest na marginalizację. Jednak mimo braku odgór­nych inicjatyw upamiętniających kolejne rocznice bitwy, niemal co roku na polach Grunwaldu odby­wały się uroczystości.

W homilii ówczesnego ordynariusza warmiń­skiego, bp. Edmunda Piszcza, wygłoszonej podczas uroczystości grunwaldzkich 15 lipca 1990 roku, znalazło się przesłanie nowego – jak to określił biskup – ducha Grunwaldu: by to pole stało się miejscem pojednania narodu polskiego i niemiec­kiego, by Grunwald był zarówno przestrogą, jak i znakiem nadziei na to pojednanie.

Wojsko na historycznych polach
15 lipca 1995 roku, w 585. rocznicę bitwy pod Grun­waldem, na historycznych polach siedmiu oddziałom 15 Warmińsko-Mazurskiej Dywizji Zmechanizowanej uroczyście wręczono nowe sztandary wojskowe. W obchodach wzięli udział harcerze z Chorągwi Warmińsko-Mazurskiej oraz ze Słupska, kombatanci (w tym delegacje z Wielkiej Brytanii), duchowieństwo, mieszkańcy Olsztyna, a także turyści. Wśród zaproszonych gości był także szef Sztabu Generalnego litewskich sił zbroj­nych, płk Waldas Tutkas, który podkreślił, że zwy­cięstwo sprzed 585 lat to ważna karta w historii zarówno Polski, jak i Litwy, mogąca świadczyć o naszej przyjaznej przeszłości oraz równie dobrej przyszłości. Podczas tej uroczystości podpisano umowę o współpracy między 15 Warmińsko-Ma­zurską Dywizją Zmechanizowaną (15 WMDZ) a litewską Brygadą Piechoty Zmechanizowanej „Żelazny Wilk”. Był to pierwszy krok w kierunku zbliżenia między armiami Polski i Litwy.

Uroczystość zgromadziła tysiące osób, w tym wielu turystów wypoczywających w ośrodkach na ziemi warmińsko-mazurskiej. Tak duża frekwen­cja była możliwa dzięki kampanii informacyjnej prowadzonej w mediach regionalnych przez kilka tygodni. W kolejnych latach, w rocznicę bitwy, pododdziały 15 WMDZ co roku stawały na polach Grunwaldu, by złożyć przysięgę.
Prawdziwy renesans tradycji grunwaldzkiej wśród młodzieży i dorosłych Polaków nastą­pił wraz z pojawieniem się bractw rycerskich. Jedno z najstarszych – Bractwo Rycerskie Miecza i Kuszy z Warszawy – powstało pod koniec lat 80. Prapoczątki zabaw rycerskich sięgają jednak lat 70., kiedy to na zamku w Golubiu-Dobrzyniu jego dyrektor, Zygmunt Kwiatkowski, zaczął organizo­wać pokazy walk rycerskich.

Miejsce turniejów rycerskich na Polach Grunwaldu fot. Dariusz Radziwiłłowicz

Kapituła i ośrodki rycerskie
Nowym bractwom nie było po drodze z „panem na golubskim zamku”, jak zaczęto nazywać dyrek­tora Kwiatkowskiego. Mniejsze i większe grupy formowały się w różnych miastach – w Lublinie, Warszawie, Chojnicach, Gniewie, Szczytnie i Mal­borku. Prężne ośrodki rycerskie powstawały zwłaszcza tam, gdzie istniały zamki, na przykład w Gniewie i Szczytnie. Powołano również Kapitułę Bractw Rycerskich (obecnie Kapitułę Rycerstwa Polskiego – KRP), która skupia kilkadziesiąt grup rekonstrukcyjnych.

Nowicjat w bractwach rycerskich trwa co najmniej dwa lata, a czasem i dłużej. Aby zostać członkiem kapituły, grupa musi spełnić szereg warunków – m.in. wykazać się znajomością i kul­tywowaniem rycerskich obyczajów oraz posiadać odpowiednie stroje i uzbrojenie. Drużyny przybie­rają oryginalne nazwy, takie jak Smocza Kompania z Warszawy, Bractwo Rycerzy Gwiazda Zaranna Zamku Ostródzkiego, Stowarzyszenie Działań Twórczych Konwent Rycerski Szczytno czy Brac­two Rycerskie Lidzbark Warmiński.

W role rycerzy, kuszników, łuczników czy dam dworu wcielają się ludzie różnych profesji: studenci, naukowcy, lekarze, dziennikarze. Jedni zakładają zbroje i sięgają po miecz, by zabić nudę, inni – z zamiłowania do historii, jeszcze inni trak­tują to jako sposób na sprawdzenie swojej kondycji i sprytu w pojedynkach.
Do powstania Konwentu Rycerskiego Szczytno w 1993 roku zachęcił młodzież ówczesny burmistrz Paweł Bielinowicz. Stowarzyszenie inspirowało się potęgą i organizacją Zakonu Krzyżackiego. Z kolei Stowarzyszenie Wojów Piastowskich, działające w ramach Stowarzyszenia Miłośników Dawnych Słowian „Jantar”, łączy sztukę walki z tradycyj­nym rzemiosłem – takimi jak skórnictwo, tkactwo, kuśnierstwo czy złotnictwo.

Dni Grunwaldu to nie tylko bitwa. Uczestnicy mogą wziąć
udział w turniejach rycerskich i pokazach łucznictwa fot. Archiwum UMWWM

Od nauki do walki
Nie od razu zostaje się rycerzem. Na początku trzeba służyć jako ciura przy taborach. Potem, przez co najmniej rok, giermek uczy się tajników fechtunku, pojedynkując się na kije lub drewniane miecze. W tym czasie nabiera tężyzny fizycznej, ćwiczy spryt i poznaje rycerski kodeks honorowy. Treningi trwają po kilka godzin. Pasowanie na rycerza odbywa się zgodnie z tradycyjną formułą wywodzącą się ze średniowiecza. Nowo miano­wany rycerz otrzymuje oficjalny patent i zyskuje prawo do udziału w walkach. Pojedynki również odbywają się według dawnych reguł. Towarzyszą im okrzyki zachwytu i teatralne spazmy dam dworu.

Okazji do sprawdzenia zdobytych umiejętności nie brakuje. Co roku odbywa się kilkadziesiąt tur­niejów rycerskich o różnej randze. A najsłynniejsze z nich organizował Golub-Dobrzyń. Przez wiele lat dużą popularnością cieszył się także Wolin, gdzie powstała replika grodu odpierającego desanty łodzi skandynawskich. Od 1998 roku rycerze mogą mierzyć się pod Grunwaldem. Zacięte pojedynki są starannie wyreżyserowane. Walki pokazowe stanowią źródło dochodów. Rycerze z Lidzbarka występują na przykład na Biesiadach w Rynie, warszawiacy – w Nidzicy. Imprezy rekonstruk­cyjne stają się w Polsce coraz bardziej modne. Orga­nizatorzy starają się je urozmaicać – np. w Rynie panie rywalizowały w rozgniataniu orzechów metodą Jagienki, siedzeniem. Bo współczesne tur­nieje rycerskie to nie tylko zbroje, miecze i pokaz kunsztu fechtunku, ale też spora dawka humoru i fantazji.

Tekst Dr hab. Dariusz Radziwiłłowicz
Emerytowany profesor Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, podpułkownik w stanie spoczynku. Specjalizuje się w historii walk o niepodległość Polski. Autor i współautor 19 książek. Jego monografia „Polskie formacje zbrojne we wschodniej Rosji oraz na Syberii i Dalekim Wschodzie w latach 1918–1920” (2009) została finalistką II edycji konkursu „Książka Historyczna Roku”.

W 3(19) numerze „Turysty” zamieścimy drugą część artykułu Dariusza Radziwiłłowicza na temat inscenizacji bitwy pod Grunwaldem.