Mieszkaniec miejscowości położonej niedaleko od gór traci na dojazd do nich 1-3 godzin. Natomiast mieszkańcy Polski północnej czy centralnej skazani są na wielogodzinną podróż czy to samochodem lub pociągiem...
lipiec-wrzesień/3(3)2020
Oj, ten dojazd...
Wielu z nich wyjeżdża w góry na weekendy; aby wykorzystać czas do maksimum, podróżują więc często nocą, w tym - jeśli jest taka możliwość - w wagonie sypialnym lub z miejscami do leżenia, np. z piątku na sobotę. Jest to rozwiązanie do przyjęcia, jeśli jedzie się pociągiem bezpośrednim i... sypia się dobrze w pociągu. Natomiast całonocna jazda na siedząco, albo nieprzespana noc w slipingu oznaczają, że nazajutrz nie powinniśmy planować forsownej wycieczki; zapewne zmęczenie i niewyspanie da o sobie znać już w godzinach południowych.
Samochód zrewolucjonizował turystykę górską - nie trzeba już studiować kolejowego czy autobusowego rozkładu jazdy, nie ma problemu z dostaniem się do przepełnionego autobusu, ale... do samochodu jesteśmy niejako przywiązani. Punkt, gdzie go zaparkujemy jest zarówno miejscem startu jak i powrotu z wycieczki, a więc zmuszeni jesteśmy planować trasę wycieczki w formie pętli, albo musimy wracać tym samym szlakiem, czego na ogół turysta górski nie lubi.
Baza, albo... dźwiganie
Jeśli wybieramy się na wakacje do miejscowości podgórskiej, to zakładamy tam bazę wypadową i stąd wyruszamy na wycieczki. Jeśli zakładamy, że będziemy podejmować wycieczki tylko sporadycznie, na przeciąg 1-2 dni, to wystarczy zabrać niewielki plecak i podstawowy ekwipunek. Podobnie niektórzy turyści lubią dotrzeć na kilka dni do jednego schroniska, skąd robią 1-dniowe wypady na okoliczne szczyty. W takim wypadku zabranie dwu plecaków - "bazowego" i "szturmowego" jest w pełni uzasadnione. Gdy jednak ruszamy na wielodniową wędrówkę od schroniska do schroniska musimy mieć ze sobą dobrany ekwipunek i jesteśmy skazani na jego noszenie.
Planowanie
Skoro jesteśmy już u stóp gór wycieczkę trzeba zaplanować w szczegółach. Wypada się zastanowić dokąd i na jak długo się wybieramy i wtedy wyznaczamy trasę, a więc drogi dojściową w głąb gór, podejściową i zejściową. Musimy rozważyć korzystne kierunki marszu i ocenić towarzyszące warunki, np. pogodowe. W naszych, stosunkowo łatwych górach problem "taktyki działania" sprowadza się w praktyce do wyboru szlaku, określenia czasu marszu, wyznaczenia ewentualnych punktów noclegu (schronisko, miejscowość, biwak) i co musimy ze sobą zabrać. Jednakże w górach zagranicznych i wysokich warto owej "taktyce" poświęcić o wiele więcej uwagi.
Mapa
Planowanie rozpoczynamy od przestudiowania mapy. Bez mapy, zwłaszcza przy słabej znajomości wybranego pasma górskiego (a i przy dobrej lepiej o tym nie zapominać) trudno w ogóle jakąkolwiek trasę wybierać. Studiowanie napisów na drogowskazach przy znakowanych ścieżkach nie rozwiąże problemu.
Niekiedy początkującym turystom o wiele łatwiej zorientować się w terenie przy pomocy map panoramicznych, ale te przechodzą już do historii, wypierane przez coraz lepsze "normalne" mapy w skali 1:50 000. Pozostaną więc jedynie panoramy zawieszone na ścianach w niektórych schroniskach PTTK... Doświadczony turysta posługuje się zwykle mapą turystyczną, na której naniesiony jest przebieg szlaków znakowanych oraz symbole ważniejszych obiektów turystycznych i rekreacyjnych oraz krajoznawczych. Wybór szlaku zależy oczywiście od punktu wyjściowego i docelowego; wyszukujemy interesujące nas punkty: szczyty, przełęcze, schroniska, doliny. Z mapy wnioskujemy dokąd możemy dojechać, jak duże odcinki mamy do pokonania. Takie wędrowanie "palcem po mapie" daje wstępne pojęcie o interesującym nas terenie i godne jest polecenia.
Jednakże z mapy nie zawsze wynika (aczkolwiek szereg wydawnictw zaczęło wprowadzać tego typu informację), ile czasu zużyjemy na pokonanie trasy, toteż warto przeczytać jej opis w przewodniku. Jeżeli z jakiegoś powodu nie możemy sięgnąć po przewodnik, a z mapy nie możemy zorientować się, przynajmniej pobieżnie, w odległościach i czasie marszu, to pozostaje jeszcze regulamin Górskiej Odznaki Turystycznej (GOT) PTTK. Trudno uogólniać, ale 10 punktom do GOT przy podchodzeniu odpowiada trasa, którą przyjdzie nam pokonać mniej więcej w 2 godziny.
Odległości
W górach nie należy określać odległości w kilometrach., ale operować wyłącznie czasem marszu. Co prawda w niektórych krajach spotkamy drogowskazy z podaną odległością, ale w górach wyższych i o znacznych wysokościach względnych (a wiec mierzonych np. od podstawy szczytu do jego wierzchołka) będzie to informacja niepełna., niekiedy myląca. W wysokich górach często przychodzi pokonać licząca przeważnie kilkaset metrów różnicę wzniesień pnąca się stromo ścieżką. W takim wypadku podana odległość w kilometrach i rysunek przebiegu szlaku na mapie nie odzwierciedlają stanu faktycznego. Pomocą jest oczywiście umiejętność czytania mapy, a zwłaszcza ocena przebiegu warstwic.
Minuty, godziny, dni...
Czas marszu podawany w przewodnikach (zawierają zwykle opisy wszystkich szlaków znakowanych i ważniejszych nieznakowanych), na niektórych mapach i na drogowskazach podawany jest z myślą o przeciętnym turyście. Toteż niejeden wprawny piechur przejdzie dany odcinek szybciej, niż to wynika z informacji. Gdy jednak turysta idzie spokojnym krokiem, ogląda widoki, fotografuje itp., to czas marszu może być nawet nieco dłuższy od opisanego. Nie dotyczy to jednak przewodników wysokogórskich, taternickich, w których podawane są wyłącznie czasy marszu, i to szybkiego, dla bardzo wprawnych turystów.
Trzeba też zwracać uwagę na różnicę czasu podejścia i zejścia tym samym szlakiem. Na niektórych szlakach wysokogórskich czas zejścia będzie zdecydowanie krótszy od czasu podejścia, zwłaszcza jeśli turyści schodzą w dół szybkim krokiem, pokonując na stromych zboczach przede wszystkim różnicę poziomów, a nie odległość. Natomiast w niższych górach, w górach o długich grzbietach, liczyć się trzeba z tym, że różnica czasu podejścia i zejścia nie będzie duża.
...
Warto zorientować się też, jak wygląda zagospodarowanie turystyczne danego pasma górskiego. Góry, nawet niskie, górom nierówne. Wystarczy wspomnieć, że np. Beskid Niski, a więc pasmo znacznie ustępujące wysokością innym naszym górom, właśnie na znaczne odległości i brak bazy noclegowej uchodzi powszechnie za teren "dziki" i dość trudny - w przeciwieństwie np. do znacznie wyższego, ale zagospodarowanego Beskidu Śląskiego.
Taktyka ale nie bojowa...
Wybór szlaku zależy też często od indywidualnych upodobań i przyzwyczajeń. I tak, jedni wolą podchodzić do góry stosunkowo łagodnie, jednostajnie, choć dość długo; inni wędrują dnem doliny po niemal płaskim terenie jak najdłużej, po czym krótko lecz stromo pną się na grzbiet. Jedni wolą schodzić w dół równomiernie, łagodnie opadającym ramieniem czy grzbietem górskim, inni zbiegają szybko w dół stromą ścieżką. Trudno oceniać, która z tych metod jest lepsza, jest to sprawa indywidualnego wyboru, ale w razie załamania pogody szybkie zejście do doliny na pewno będzie rozwiązaniem korzystnym.
W górach wyższych, trudniejszych, taktyka działania sprowadza się do tego, aby z doliny najpierw podchodzić w stronę przełęczy (obniżenia grzbietu), a z niej dopiero podchodzić w stronę otaczających szczytów. Inne, bezpośrednie - wprost w górę prowadzące - drogi podejściowe są na ogół mozolne, a np. w górach skalistych dla przeciętnego turysty mogą być wręcz niedostępne.
Niedoceniana - aklimatyzacja
Aklimatyzacja, to zagadnienie mało znane przeciętnym turystom górskim. Przejazd z nizin w stosunkowo niewysokie Beskidy czy Sudety, to sprawa pokonania tylko kilkuset metrów różnicy wzniesień. Inaczej jest jednak, gdy wyjeżdżamy w wyższe góry, w naszych warunkach - w Tatry. Organizm nasz przystosowuje się do nowych warunków blisko 2 tygodnie, a w górach wysokich jeszcze dłużej. I chociaż turyście żal każdego dnia urlopu, to jednak - zwłaszcza jeśli jest mieszkańcem nizin - powinien pierwsze 2 dni w górach poświecić na aklimatyzację i ograniczyć się do krótszych wycieczek. Gwałtowny przeskok z nizin w góry wysokie może być powodem gorszego samopoczucia, zmęczenia, a nawet poważniejszych dolegliwości. Objawy te nie mają oczywiście nic wspólnego z normalnym zmęczeniem, jakie odczuwać można po powrocie z górskiej "wyrypy". A trzeciego dnia wędrówki u wielu osób może wystąpić kryzys (ból mięśni, niechęć do dalszej wędrówki itp.), który trzeba zwalczyć podejmując nawet krótką wycieczkę.
_______________________
*) - Wg J. W. Gajewski Vademecum turysty górskiego, Wyd. PTTK "Kraj", Warszawa-Kraków1988.