Gdyńska torpedownia

  • 001.
  • 002.
  • 003.
  • 004.
  • 005.
  • 006.

Gdynia kojarzy się przede wszystkim z nowoczesnym portem i modernistycznym śródmieściem. Jednak oferuje ona o wiele więcej atrakcji dla turystów, chętnych zapoznać się z zabytkami położonymi z dala od uczęszczanych szlaków. Nie jest powszechne wiadome, iż Gdynia usiana jest licznymi fortyfikacjami pochodzącymi z trzech epok historycznych: II Rzeczpospolitej, II wojny światowej i PRL. O ich położeniu na obszarze miasta można dowiedzieć się m.in. z wydanej w 2014 r. mapy turystycznej „Fortyfikacje Gdyni i okolic”. Najliczniejszą grupę stanowią pamiątki z lat 1939-1945.

 

Jedną z najbardziej monumentalnych, a zarazem malowniczych, pamiątek po II wojny światowej, jest wznosząca się na wodach Zatoki Puckiej dawna torpedownia. Położona jest u północnych granic Gdyni w dzielnicy Babie Doły. Stanowiła ona część kompleksu Torpedowaffenplatz (TWP) Gotenhafen-Hexengrund, wzniesionego przez Niemców w latach 1940-1941. Niemieckie dowództwo uznało rejon Zatoki Gdańskiej i Puckiej za doskonały akwen do przeprowadzania doświadczeń nad nowymi typami torped: osłonięte, spokojne wody, niewielka głębokość, a co najważniejsze, położenie poza zasięgiem alianckiego lotnictwa bombowego. W tym samym czasie nieco bardziej na południe, przy oksywskim cyplu, wzniesiony został podobny ośrodek: Torpedoversuchsanstalt (TVA) Oxhöft. Niestety, jest on do dziś użytkowany przez wojsko i niedostępny dla zwiedzających, aczkolwiek można mu się przyjrzeć z rejonu Cmentarza Marynarki Wojennej na Oksywiu.

W TWP prowadzono prace nad nowymi typami torped lotniczych, ustalano optymalną wysokość lotu i prędkość samolotów, które wykonywały atak torpedowy, analizowano tor lotu, kąt nachylenia i przechyłu torpedy. Od torpedowni w Babich Dołach został wytyczony tor prób poligonu, a na wysokości Jastarni i Juraty na Półwyspie Helskim na wodach Zatoki zostały zbudowane trzy punkty obserwacyjno-pomiarowe. Na szczycie Kępy Oksywskiej natomiast zostało utworzone istniejące do dzisiaj lotnisko.

W zakładach było zatrudnionych 2500 osób, z czego 600 bezpośrednio przy próbach torped. Do dyspozycji poligonu służyło 16 jednostek pływających różnego typu oraz 27 motorówek, łodzi i barkasów. Dla nich zbudowana została przystań, której resztki możemy oglądać do dzisiaj (notabene już w 1929 r. zbudowano tam niewielkie molo dla Zakładu Kwarantannowego) .

Prace były prowadzone bardzo intensywnie. Tylko w sierpniu 1944 r. wykonano około 700 próbnych strzałów torped różnego typu. W efekcie tych prac powstała niemiecka torpeda lotnicza F5b o kalibrze 450 mm; osiągała prędkość maksymalną 40 węzłów, była napędzana silnikiem o mocy 160 kM i miała zasięg 2-2,5 km.

Teren poligonu został zajęty przez wojska radzieckie i polskie 5 kwietnia 1945 r. Rosjanie przejęli poligon i zdemontowali jego wyposażenie. Dopiero w 1948 r. część zdewastowanych budynków została zagospodarowana na potrzeby Wojska Polskiego. Opuszczony budynek torpedowni popadł w ruinę. W latach osiemdziesiątych runęła ściana od strony lądu; później, ze względów bezpieczeństwa zniszczono pomost łączący ją z brzegiem. Jednak nadal robi ona imponujące wrażenie, przypominając fantastyczne średniowieczne zamczysko na morskich falach.

Monumentalne ruiny torpedowni wznoszące się na falami Zatoki to tylko fragment całej budowli. Równie interesująco prezentuje się ona pod wodą. Stała się ona bowiem jedną z dwóch dostępnych gdyńskich raf (druga znajduje się u stóp orłowskiego klifu). Potężne głazy, z których zbudowane są fundamenty, oraz żelbetowe i stalowe elementy, które osiadły na dnie, tworzą istny labirynt, pośród którego rozwinęło się bujne życie. Na niewielkiej głębokości (od 8 do 10 metrów) można zobaczyć przeróżne gatunki ryb, z których najliczniejsza jest imigrantka z Morza Czarnego – babka bycza, ale żyją tam także rodzime gatunki: płastugi, dorsze, wężynki; przy odrobinie szczęścia można spotkać węgorze. W zakamarkach filarów i tuneli kryją się natomiast liczne skorupiaki: krewetki i kraby. Szczególne wrażenie robią dawne przepusty, przez które wystrzeliwano torpedy.

Malowniczość torpedowni sprawiła, że zwróciła ona uwagę filmowców. Między innymi kręcono tutaj finałowe sceny końcowego odcinka pierwszej serii „Czterech pancernych i psa” (można tu ujrzeć budynek jeszcze w całości, przed zawaleniem się jednej ze ścian), w serialu „Kryminalni” odgrywała rolę kryjówki groźnego gangu, a w 2020 r. niemiecka telewizja ZDF wykorzystała ją w serialu „Sloborn”, którego fabuła opowiada (jakże znamiennie) o epidemii śmiertelnego wirusa.

Dotarcie w rejon torpedowni nie nastręcza dzisiaj szczególnej trudności. Prowadzi do niej wygodna ulica z niewielkim parkingiem na końcu, a w sezonie letnim mają tu pętlę autobusy miejskie. Z przystanku prowadzi w stronę morza krótka alejka, z której można zejść na plażę. Oprócz nawodnej konstrukcji warto przyjrzeć się ukrytym wśród zarośli, stojącym u wylotu wąwozu, dawnym budynkom TWP: magazynowi torped, magazynowi wyposażenia, stacji ładowania akumulatorów (niestety, są sukcesywnie wyburzane), położonemu nieco wyżej wzniesionemu w latach 1930-1936 modernistycznemu budynkowi dawnego Szpitala Epidemicznego (obecnie dowództwo jednostki wojskowej), czy też wysokiemu na około 35 metrów klifowemu wybrzeżu, które nie jest aż tak aktywne, jak na Kępie Redłowskiej, ale także powoli zbliża się do zbudowanych na jego szczycie bloków.

Gdyńska torpedownia i jej okolice stanowią ciekawą propozycję dla osób lubiących penetrować mniej popularne obiekty, położne z dala od zatłoczonych centrów, a nawet spędzić czas w sposób aktywny i niekonwencjonalny.

Robert Chrzanowski