Staroobrzędowcy – Iwanczaj na wszystkie pory roku

Iwanczaj to herbatka ziołowa, pozyskana z przefermentowanych liści wierzbówki kiprzycy, która rośnie przy brzegach lasów i wód. W XIX wieku była tak rozpowszechniona w Rosji, że stanowiła konkurencję dla herbaty chińskiej.

kwiecień-czerwiec/2(2)2020

Zielarce Basi Kaczorowskiej

Wiosna
W lustrze zalanych łąk
odbijają się klucze ptaków
lecących na północ
pozostawiających obietnicę
na późniejsze barwy i smaki

Letnie słońce
rzuca rankami długie cienie
od wschodniej strony
i spija ostatnie krople rosy
z baldachogron wiązówki błotnej
i dziurawca
z kwiatów lipy
z koszyków ostrożnia warzywnego
Miejsca po wilgoci
obejmują motyle i pszczoły
Konkurujemy z nimi do ziół
układając bukiety

W świat łagodnych barw
wchodzą stanowiska różu:
- krwawnicy pospolitej
w tonacji karminu
- wierzbówki kiprzycy
z odcieniem purpury
Ostatnia z roślin
zbyt piękna
Dłonie sięgają
po kilka liści z łodygi tak
aby nie zakłócić odwiedzin owadów

Drogi biegnące z Glinisk
Świderka
przecinają się
i obchodzą bagna
nad Augustowskim Kanałem
nad rzeczką Kolniczanką
kryjąc się w dywanach
z krwawników i chabrów
Horyzontu
pilnuje wieża molenny
z Gabowych Grądów

Granicę zbierania ziół
wyznaczają obrzeża szosy

Nitki babiego lata
prowadzą do Boru
Zmęczeni grzybobraniem
siadamy oparci o sosnę
Z termosu do kubków cieknie
pachnący łąkami iwanczaj

Od zabudowań wioski
wiatr przynosi pieśń
serca nasze stanęły na chwilę
ze wzruszenia
Potem ruszyły w jej rytm
Zespół Riabina ma próbę
W taktach rosyjskiego wielogłosu
przelatują na południe
klucze ptaków
zostawiając obietnicę reemigracji

Powroty w ziołowe okolice
na resztę roku
ułatwia herbatka z wierzbówki kiprzycy
Wlewam ją do kielicha od szampana
(by było bardziej świątecznie)
wznoszę toast na cześć barw
różowo-złocistego zachodu słońca
w mroźnym powietrzu
Pusty
stawiam nóżką do góry
a na jej podstawce
ustawiam zatyczkę od pisaka
Konstrukcja
przypomina wieżyczkę molenny
Od wspominania
dobiega śpiew staroobrzędowców

Ręka odurzona iwanczajem
szuka kartki i pisaka

29 grudnia 2019

Iwanczaj to herbatka ziołowa, pozyskana z przefermentowanych liści wierzbówki kiprzycy, która rośnie przy brzegach lasów i wód. Autorka tekstu zbiera ją przy łąkach położonych niedaleko pieszego szlaku zielonego (wyznaczonego przez PTTK), prowadzącego z Augustowa do Lipska nad Biebrzą, między wsiami Gliniski (założonej około 1782 r.), Świderek i Gabowe Grądy. W XIX wieku była tak rozpowszechniona w Rosji, że stanowiła konkurencję dla herbaty chińskiej.

Wieś Gabowe Grądy i sąsiednią Bór założyli w 1867 roku staroobrzędowcy – Rosjanie, którzy przenieśli się z Pilczyna w gminie Łaskarzew, koło Góry Kalwarii. Skąd wzięli się naszej ziemi? Nie uznając reform patriarchy Nikona, wprowadzonych na soborze cerkwi prawosławnej w 1654 roku, dokonali tzw. rozkołu. Odtąd "raskolnicy" byli poddawani represjom w carskiej Rosji, których szczególne nasilenie nastąpiło za Piotra I. Opuszczali swoje siedziby i migrowali. Część z tzw. odłamu pomorskiego dotarła już pod koniec lat 70. XVIII wieku na Suwalszczyznę. Ponieważ ich biskupi zostali wymordowani, nie mogli oni wyświęcać duchownych, stąd stali się "bezpopowcami", kierowanymi przez nastawników, czyli osobami świeckimi, wybranymi przez społeczność, jako mające w sprawach wiary najlepsze rozeznanie i autorytet. Z sakramentów uznają więc tylko takie, które mogą sprawować nie tylko duchowni – chrzest (przez zanurzenie całego ciała w wodzie), spowiedź (bez rozgrzeszenia, ale z pokutą), ślub. Uznają tylko te księgi liturgiczne, które były wydane przed "rozkołem". Od prawosławia różni ich także żegnanie się dwoma, a nie trzema palcami, uznawanie jedynie formy krzyża ośmiokończastego, odmienne pisanie słowa Jezus, dwukrotne powtarzanie "alliłuja" w trakcie nabożeństw oraz prowadzenie procesji w odmiennym kierunku. Nikonowców uznają za sługi antychrysta, a ich poczynania za fałszywe. Nabożeństwa odprawiają w przypominających cerkiewki domach modlitwy, czyli molennach. Zachowały się takie w Gabowych Grądach, Suwałkach i w Wodziłkach (na terenie Suwalskiego Parku Krajobrazowego), a z Pogorzelca budowla została przeniesiona do Gib i wyświęcona na kościół katolicki.

Większość staroobrzędowców suwalskich i sejneńskich na początku 1941 roku została skierowana do ZSRR, w ramach wymiany ludności w zamian za Niemców nadbałtyckich. Po wojnie wróciło niewielu. Staroobrzędowcy z Gabowych Grądów i Boru trafili pod okupację radziecką, poza krótkim epizodem wygnania przez Niemców w marcu 1943 roku, pozostali bez większych zmian. Skutecznie oparli się tuż po drugiej wojnie światowej próbom przesiedlenia do ZSRR. Zachowali dużo swoich, często dziwnych dla nas zwyczajów. Ich kulturę podtrzymuje świetny kobiecy zespół śpiewaczy "Riabina", prowadzony w ramach Gminnego Ośrodka Kultury w Żarnowie (gminy Augustów), laureat festiwali w Kazimierzu Dolnym i w Moskwie. Ponieważ "starowierzy" byli doskonałymi cieślami, w okolicy przyjęły się zdobienia ganków, narożników i okien przypominające syberyjskie. Za ich sprawą upowszechniły się łaźnie parowe, czyli bajnie.

Irena Batura, Wojciech Batura